Z PAMIĘTNIKA
STAREGO FILOZOFA
Pańcia nie ma czasu. Pańcia wczoraj miała trudności obiektywne, a dzisiaj raz się zdenerwowała na tych facetów co suną po stoku na dwóch takich deskach - wygłosiła dość konkretne przemówienie o tym, że to skandal by Svindal był dopiero szósty i że jakiś Hirscher uratował honor, bo inaczej jakiś niemiecki dwudziestolatek wygrałby znienacka. Podobnież skubany prowadził prawie do końca, a startował z 36 numerem startowym! Bezczelny smarkacz. Pańcia i tak jest za tym amerykaninem Ligety, co w sumie dziwne, bo zazwyczaj pańcia kibicuje właśnie utalentowanym młodzianom. Chyba ten niemiecki młodzian po prostu jest brzydki jak kupa.
Potem inni faceci skakali i tu już pańcia strasznie się wkurzyła i chyba jednak trochę czasu zyska, bo zapowiedziała bardzo stanowczo, że więcej skoków nie ogląda!!! Bo jak ogląda, to przynosi Gregorowi pecha!! Przykro mi się zrobiło, bo ja bardzo lubię oglądać z pańcią skoki...
Ale trudno, pańcia mówi, że Gregor ważniejszy.
A to są wczorajsze obiektywne trudności. Pańcia z przyjaciółką szalały w kuchni prawie do północy. A synek przyjaciółki, Michał, zabawiał je ze wszystkich sił. Synek jest starszy od Najmłodszego o dwa lata, co skłoniło pańcia (który z braku możliwości zrobienia sobie konkretnego pożywienia zeżarł cały gar pomidorowej zupy) do konkluzji, że miał nadzieję, że za dwa lata się polepszy, a tu widzi, że może być gorzej. Pańcia go pocieszyła, że Najmłodszy idzie w zupełnie innym kierunku niż Michał...


I zbliżenie fragmentu. Te najbardziej kolorowe ozdabiał Michał, lat dziesięć.
