ulvhedinn pisze:Zwierzeta niepełnosprawne mają własnie tę przewagę nad ludźmi że myślą po psiemu/kociemu. Nie rozważają "co by było gdybym miał wszystkie nogi", "co bym mógł", "co straciłem". Nie zazdroszczą zdrowym psom. Po prostu cieszą się z danej chwili- bo jest pyszna micha, bo mam patyk, bo mogę popływać, bo mnie miziają za uszkiem itd.
Faith znam z iluś filmików i spokojnie mogę powiedzieć, że widać, jak ten pies cieszy się z zabawy, z kontaktu z człowiekiem. I nie widać, żeby poruszanie się sprawiało specjalny kłopot, czy tym bardziej było bolesne.
Nawet jeśli życie tego psa okaże się krótsze, bo powiedzmy siądzie kręgosłup (a wcale nie jestem przekonana), to tych kilku lat nikt już mu nie odbierze. A zwierzę nie myśli o tym jak długo jeszcze pożyje.
I tak, wiem, co mówię, mam zwierzeta niepełnosprawne, w tym psa i kota- sparaliżowane.
Dużo ludzi sugerowało mi, że Kraksa się męczy, że lepiej uśpić, że "co to za życie". Straszono mającymi nadejść zaraz powikłaniami (i to weci!).
Tymczasem Kraksa od ponad 5 lat robi wszytko to co zdrowy pies z wyjątkiem skakania przez przeszkody (do "skakania" potrzebna jest pańcia z tyłu, a Kra potrafio mi zasygnalizować, że chce się przedostać

) Pływa, biega, bawi się, szkoli, bezczelnie wykorzystuje swój wózek
Myślę, że najtrudniejszą rzeczą w kontakcie z niepełnosprawnym zwierzęciem jest "przeskoczenie" tego, że zwierzak myśli inaczej niz my i to, że takie zwierzę może wyglądać po prostu szokująco czy brzydko. I nagle okazuje się że mamy do czynienia z NORMALNYM psem, czy kotem
P.S. W USA poza Faith przyszedł na świat miot 3 chihuahua z taką samą wadą. Pieski pozostawiono przy życiu i jakaś organizacja szukała im domów. Przyznam, że gdyby nie odległość......
