Historia jak z serialu

O wszystkich stworzeniach poza kotami

Moderator: Moderatorzy

Post » Wto sie 04, 2009 22:02 Historia jak z serialu

Ta historia to w sumie jest jak z jakiejś wzruszającej książki.
Znalazłam psa. Mały, szorstkowłosy kundelek. Taka ieszanka sznaucera miniaturowego z jamnikiem standardowym szorstkowłosym. Gdy go znalazłam, cicho go zawołałam. Nieprzyszedł, ale gdy poszłam dalej, on podreptał za mną. Odprowadził mnie do domu, ale "odstraszyła" go moja sunia (nielubi zwierząt i jest 3 razy większa). Piesek ze smutnym wyrazem pysia poszedł tam, gdzie go widziałam :cry: 3 tygodnie puźniej znów go zobaczyłam. Przebiegł przez ulice i spojrzał wesoło na mnie. Uśmiechnełam się. Znów podreptał za mną do domu. W tym czasie po raz pierwszy go pogłaskałam a on na to jak na lato :wink:
Gdy przydreptalismy oboje do domu, moja Dorcia tym razem na niego nieszczekała tylko chciała, żeby Misio (bo tak go nazwałam) lizał ją w miejscach intymnych (ma chyba nawrut ropamaciczego i mam pujść z nią do weta). Dałam Misiowi troche wody. Oczywiście wypił i nadal lizał Dorcie. Potem chciałam, by mama pogłaskała Misia. Bał się. Myślałam, że był bity przez swojego byłego właściciela :( Tego samego dnia pojechałam rowerkiem z mamą do sąsiedniej miejscowości w poszukiwaniu stadniny koi. On za mną pobiegł. Krzyczałam, zeby został, ale on biegł szybciej. Potem, gdy się okazało, ze miejscowość do której pojechałam jest rozległa i trzeba podjechac z innej strony, a już się nieopłacało jechać, mama zaproponowała wyjazd nad rzekę. Skoro się Misiu przypałętał. Jak powiedziała, tak zrobiła. Misiu dzielnie za mną biegł. Mądry z neigo pies, bo jak zobacyzł chodnik, odrazu na niego wbiegł. Gdy dotarliśmy na miejsce, mama poszła kupić jedzenie w barze, a ja i Misiu zostaliśmy sami. Było bardzo miło, a gdy mama wruciła nakarmiłyśmy go, a piesio przekonał się do mamy. Minoł dzień, a Misio dzielnie leżał przy mojej bramie. Następnego dnia gdzieś pobiegł, a wrucił o 23:00. Następnego dnia to samo, ale mama widziała go na poczcie :D W nocy Misiek obudził szczekaniem mojego brata. Kazał mi go odstraszyć i żeby już się niekręcił koło domu. Następnego dnia, gdy mój brat poszedł do sklepu, ekspedientka i klijentka rozmawiały, co by zrobić z tym piesiem. Brat powiedział, jak się znalazł, a okazało się, że klijentka to jest jego pani. Szukali się nawzajem 2 lata, a właścicielka Misia straciła nadzieję, że on jeszcze żyje, bo uciekł mając złamane żebro. Właścicielka powiedziała, że go wykąpie i uczesze. Pewnie teraz siedzi sobie na kanapie i myśli
-Ach. Jak dobrze być w domu :wink:
Jutro może do niego zajrze to może będe miała zdięcia
Tyle zwierząt czeka, by kochać ;(

kaśka99

 
Posty: 82
Od: Nie lip 26, 2009 23:48



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości