Dzisiaj odebrałyśmy psa. Piesek ma na imię Szarik, 10-12 lat, taki "wilczurek". Sąsiedzi zgłosili, że od jakiegoś czasu nastoletni "pan" maltretuje zwierzę, bije je, kopie- krzyki i wycie psa słychać było w całym bloku. Matka sobie nie radzi, jest agresywny również w stosunku do niej. Do mieszkania weszłyśmy z policją (panowie byli super

). Spodziewałam się widoku podpakowanego osiłka...Drzwi otworzył 15-letni dzieciak, obcięty jak w hitlerjugend. Zafascynowany historią drugiej wojny, doszukuje się korzeni niemieckich, zbiera materiały z tamtego okresu. Przyznał się, że psa bije, "ale tylko jak zasłuży", zleje się w domu, rozsypie ziemniaki-takie preteksty wg. sąsiadów zdarzały się kilka razy dziennie. Ojciec też go bił, "ale tylko jak zasłużył"....Piesek skulony w maleńkiej łazience, przestraszony, ale łagodny. Matka w pracy, podczas jej nieobecności pies obrywał. Policja sprowadziła ją do domu, podpisała oświadczenie o zrzeczeniu się psa. Szarik bardzo cieszył się na jej widok-ale ona nie jest w stanie zapewnic mu żadnej ochrony. Dzieciak już jest pod opieką kuratora.
Zawiozłyśmy go do schroniska.... I tu mam prośbę...
Tak bardzo chciałabym, żeby mógł jeszcze zamieszkać w normalnym,ciepłym domu, mieć swojego człowieka, którego nie trzeba się bać, który pokaże, że życie może być zwyczajnie dobre.
Szarik jest w płockim schronisku....