wydra pisze:to, co napisłaś, w żadnym razie nie zmienia FAKTÓW, które wynikają z twojego I postu: nieodpowiedzialność ludzi = wypadek psa, brak pracy nad psem w celu nauczenia go zostawania w domu bez ludzi, brak pracy nad wyeliminowaniem traumy, związanej z ruchem ulicznym, oraz.... nieodpowieni czas na posiadanie psa: maleńkie dzieci, które niewątpliwie były dla ludzi priorytetem przed psem, a pies sam się nie wychowa i nie ułoży, zatem najprościej problem odsunąć od rodziny poprzez szukanie kolejnych opiekunów dla dorosłej, nie sterylizowanej suki z problemami behawiorystycznymi (sytuacja z pewnością dokładająca 2,5 letniemu psu niemałego stresu, nie mówiąc o niewiadomym skutku tej zmiany dla psa).
Kolejna sprawa to co napisała wydra. Pies nie został nauczony zostawania samemu w domu. Zmiana środowiska w jakim dotychczasowo pies żył, czyli mieszkanie, pojawienie sie dziecka a co za tym idzie zmniejszenie czasu poświęcanego psu, skutkuje stresem. Uraz jaki pies ma po "zderzeniu" z samochodem-przypuszczalnie w okresie kiedy suczka miała cieczkę, trzeba było niwelować poprzez pracę nad odwrażliwianiem. Da się to zrobić, podobnie jak i zniwelowanie szczekania pod nieobecność własciciela, ale wymaga to czasu , chęci i konsekwencji. Tych dwóch pierwszych najprawdopodobniej własciciel nie ma i mieć nie będzie przez najbliższe pare miesięcy opieki intensywnej nad dzieckiem.
Przed oddaniem komukolwiek psa, należałoby go wysterylizować. No chyba , ze ktos sie pokusi na rozmnożeniu RODOWODOWEGO psa.(szkoda przecież by było zmarnować taki potencjał, prawda?).
Jamnik jest norowcem, potrzebuje pracy. On musi kopać, biegac, weszyć itp. Brak spełnienia tych podstawowych potrzeb wynikajacych z eksterieru psa, prowadzi do problemów behawioralnych o których napisałaś. Ludzie biorąc psy w wiekszości kieruja się wygladem psa, a nie jego potrzebami. Stąd potem tyle problemow.