ze względu na pojawiające sie wciąż nowe kłopoty transportowe, zdecydowaliśmy wczoraj z TŻ-tem, że pogoda piękna, słonko świeci, wiosna, ptaszki, te rzeczy, więc czemu by nie wsiąść w auto i nie zrobić sobie wycieczki do Warszawy

pojechaliśmy, Emma całą drogę przespała wciśnięta pod fotel.
W domu już czekała nowa Duża wraz ze współlokatorką. Obie dziewczyny piały zachwyty, że jaka Emcia fajna, a jaka okrąglutka, a jaka kudłata...
W mieszkaniu, oprócz Emmy, mieszkają jeszcze dwa koty: Franka i Kot Czesław oraz królik Benjamin, który do tej pory rządził czteronogim towarzystwem. Ale że Emma wychowana bezstresowo (co nam tu już zarzucono

) więc - mając aktualnego Pana i Władcę w głębokim poważaniu - usiłowała złapać zębami za królicze ucho

potem nasikała na środku pokoju i dobrała się do chrupków Kota Czesława...
Oczywiście się popłakałam, jak wychodziliśmy
I chociaż nie jestem jeszcze taka stara, to jakoś to studenckie mieszkanie mnie nie do końca przekonało
Zanim się zdecydowałam na ten dom, dostałam od nowej Dużej kilkanaście maili, wszystkie wyważone, odpowiedzialne, do tego ta weterynaria... ale może jednak nie powinnam zaufać młodziutkiej dziewczynie? powiedzcie, że będzie małej tam dobrze... bo mi jakoś "ciężko na duszy" 