Definicja znęcania się nad zwierzętami....

O wszystkich stworzeniach poza kotami

Moderator: Moderatorzy

Post » Śro kwi 09, 2014 23:05 Re: Definicja znęcania się nad zwierzętami....

hmmm, moim zdaniem, tak jak w przypadku każdej innej opieki (dziecko, osoba starsza, niepełnosprawna), zasada główna przede wszystkim nie szkodzić. Jeżeli w wyniku naszej opieki (bądź jej braku) szkodzimy zwierzątku to przekraczamy granicę. Jeśli nie radzimy sobie z naszym pupilem naszym obowiązkiem jest poprosić o pomoc, bądź zrezygnować z opieki.

Niestety nie wszyscy ludzie jak wiemy mają w sobie to poczucie odpowiedzialności, szczególnie, że polskie prawo nie dostatecznie chroni praw zwierząt, w związku z czym ludzie czują się bezkarni i dopiero przypadki wyjątkowego okrucieństwa mają szanse zostać dostrzeżone i osądzone ( a i to czasem nie pomaga...)

Ważne jest żeby swoją postawą poszerzać społeczną świadomość i nie być obojętnym na krzywdę zwierząt.

makary

 
Posty: 10
Od: Śro kwi 09, 2014 15:34

Post » Czw kwi 10, 2014 13:24 Re: Definicja znęcania się nad zwierzętami....

Tylko jaka jest granica pomagania?
Przykład: Ktoś ma 20 kotów, karmi je whiskasem, sterylizuje
Znajduje 21 - ma wybór wziąśc karmić whiskasem wysterylizowac, dołaczyc do stada i mieć 21 czy zostawic na śmierc?
Czy to jest pomoc czy to jest zbieractwo i znęcanie sie?
każdy kij ma 2 końce.....
Kotka Milka
 

Post » Czw kwi 10, 2014 17:33 Re: Definicja znęcania się nad zwierzętami....

Nie dołączać do stada - nie tworzyć stada 20-30 kotów tylko cały czas szukać domów. Odsiewać za pośrednictwem umów adopcyjnych, wizyt przedadopcyjnych i rozmowy o potrzebach kota, do których zapewnienia zgadza się przyszły dom podpisując umowę - te domy, które liczą na "łatwo przyszło, w razie problemów się wyrzuci" odstraszy taka procedura. Bo inaczej będzie tak jak w przypadku dwóch pań Baś w Włocławka i Warszawy - w jednym przypadku jakieś 30 kotów, w tym spora część zarażonych białaczką i w kiepskim stanie wylądowała u Bożeny; w drugim przypadku jedna z kotek zmarła bo za późno zostało wdrożone leczenie (gdy tylko trafiła do DT) a wcale nie musiała umierać, kilka innych jest w kiepskim stanie. Plus ilość kotów na człowieka sprawiła, że koty są półdzikie - na tyle oswojone, by wypuszczenie było wyrokiem śmierci, na tyle dzikie, że mogą się nimi zająć tylko doświadczeni kociarze :( . 60 kocich istnień skrzywdzonych przez chorą miłość dwóch staruszek, które trzymały je w kupie i nie szukały im domów, póki nie były umierające. Historię 11 kotów zagłodziła na śmierć, ma 2 kolejne - znasz, bo byłaś na tamtym wątku. Tamta baba też uważa że kocha koty i że u niej będzie im najlepiej. Nie dostrzega prawdy - że w imię chorej miłości funduje im bolesną, rozciągniętą w czasie śmierć.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Pt kwi 11, 2014 13:59 Re: Definicja znęcania się nad zwierzętami....

Alienor pisze:Nie dołączać do stada - nie tworzyć stada 20-30 kotów tylko cały czas szukać domów. Odsiewać za pośrednictwem umów adopcyjnych, wizyt przedadopcyjnych i rozmowy o potrzebach kota, do których zapewnienia zgadza się przyszły dom podpisując umowę - te domy, które liczą na "łatwo przyszło, w razie problemów się wyrzuci" odstraszy taka procedura. Bo inaczej będzie tak jak w przypadku dwóch pań Baś w Włocławka i Warszawy - w jednym przypadku jakieś 30 kotów, w tym spora część zarażonych białaczką i w kiepskim stanie wylądowała u Bożeny; w drugim przypadku jedna z kotek zmarła bo za późno zostało wdrożone leczenie (gdy tylko trafiła do DT) a wcale nie musiała umierać, kilka innych jest w kiepskim stanie. Plus ilość kotów na człowieka sprawiła, że koty są półdzikie - na tyle oswojone, by wypuszczenie było wyrokiem śmierci, na tyle dzikie, że mogą się nimi zająć tylko doświadczeni kociarze :( . 60 kocich istnień skrzywdzonych przez chorą miłość dwóch staruszek, które trzymały je w kupie i nie szukały im domów, póki nie były umierające. Historię 11 kotów zagłodziła na śmierć, ma 2 kolejne - znasz, bo byłaś na tamtym wątku. Tamta baba też uważa że kocha koty i że u niej będzie im najlepiej. Nie dostrzega prawdy - że w imię chorej miłości funduje im bolesną, rozciągniętą w czasie śmierć.



ta historia z ta baba jest chora, przecież spóldzielnia ma prawo eksmitować uciążliwego lokatora, tak samo policja ma prawo wejsc bez nakazu na czyjs teren jesli jest zagrożone zycie zwierzęcia zgodnie z ust o ochronie zwierząt i zabrac je........bez zgody tego babsztyla
Kotka Milka
 

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości