KOSZULKA NOCNA-dla MACIEJA - ElaKW proszę o kontakt

UWAGA, UWAGA
Na samym dnie mojego kufra ostały się jeszcze dwie, co prawda letnie ale bardzo kocie koszulki nocne... To jest "ta druga", przeznaczona na pomoc dla tego tutaj Macieja (post Boo77, Pon Lis 19, 2007 15:26 ):
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2639091#2639091
Tym razem koszulka jest w rozmiarze S , jej cena wywoławcza to 10,00 zł.
Koszty przesyłki pokrywam ja, a aukcja potrwa TYDZIEŃ, do środy 28 listopada, do godziny 20.00
***SERDECZNIE ZAPRASZAM***
Dla zabieganych - Historia Macieja przez Boo77 opisana:

Na samym dnie mojego kufra ostały się jeszcze dwie, co prawda letnie ale bardzo kocie koszulki nocne... To jest "ta druga", przeznaczona na pomoc dla tego tutaj Macieja (post Boo77, Pon Lis 19, 2007 15:26 ):
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2639091#2639091


Tym razem koszulka jest w rozmiarze S , jej cena wywoławcza to 10,00 zł.
Koszty przesyłki pokrywam ja, a aukcja potrwa TYDZIEŃ, do środy 28 listopada, do godziny 20.00
***SERDECZNIE ZAPRASZAM***
Dla zabieganych - Historia Macieja przez Boo77 opisana:
Boo77 pisze:Mój piątek był bardzo owocny. Miałam w sumie załatwić jedną "prostą" rzecz. Miałam zaklepaną kastrację darmową Burego - dochodzącego mojej mamy. Rano mnie oświeciło, że przecież on jest wnętrem i nie mogę mu na mróz ogolić brzuszka! Poza tym, on w ziemie gdzieś się melinuje, więc nie miałybyśmy z mamą na niego baczenia. No ale darmowa kastracja jest. Jak ją spożytkować? U mojej mamy w bloku, w klatce na przeciwnym końcu, mieszka starsze małżeństwo. Starsza Pani zawsze miała kilka psów, jakieś koty. Ostatnio rozmawiała z moją mamą, że sąsiedzi się burzą, bo śmierdzi. Mama zapytała o kastrację, Starsza Pani na to, że nie ma pieniędzy. No i racja, u nich w domu tragedia... Więc stwierdziłam, że mając to miejsce mogę wykastrować jej choć jednego śmierdzielka. No więc podreptałam na przeciwny koniec bloku. Zadzwoniłam, przedstawiłam się i wspięłam się na 4te piętro. Fakt, już na klatce czuć "conieco". Po wejściu do mieszkania - czysty amoniakPo wszystkim musiałam uprać wszystko co miałam na sobie. Pies jest w tej chwili jeden, koty: 10cio letni kocur, dwie kotki i jedno "Coś" co przypominało kota. Najlogiczniejsze było wykastrowanie kocura. Kastracja jednej kotki niczego by nie rozwiązała. Zanim przyjechał Grzegorz zapakowałam Urwisa do transporterka /nie obyło się bez ran szarpanych
/ i spróbowałam obejrzeć "Coś". "Coś" jest bure, młode, kochane. "Coś" ma jedno oko już zarośnięte, drugie totalnie mętne. "Coś" ma biegunkę taką, że leci z "Cosia" jak z kranu. Pani ledwo karmi te koty, leczyć nie ma jak
"Coś" zostało wyrzucone na śmietnik z jadącego auta. Około dwóch tygodni mieszkało na śmietniku
Później Starsza Pani już nie wyrobiła. Stwierdziła, że może choć umrze w godnych warunkach. Całą drogę na kastrację myślałam co zrobić z "Cosiem". No i stwierdziłam, że skoro jest kotem ze śmietnika, może przecież trafić do schronu. Tam będzie leczony a później wykastrowany. Po odstawieniu Urwisa po zabiegu, zapakowałam Maćka /bo tak "Coś" dostał na imię/ i pojechaliśmy z Grzesiem do schronu. Tam okazało się, że Maciej jest totalnie niewidomy
Oko które już zarosło, najprawdopodobniej jest po ciężkim herpesie, drugi wypłynęło i zarosło jakąś tkanką "dziką"
Biegunka okazała się być krwotoczna. Maciej dostał mnóstwo zastrzyków oraz własną klatkę. Jak na swój stan, okazał się być całkiem rześki. Na szczęście nie był odwodniony i miał apetyt. Czekamy aż Maciej wydobrzeje, wtedy pozostałości oczu zostaną usunięte a oczodoły wyczyszczone i zaszyte powieki. Od razu zostanie wykastrowany. Po wszystkim wróci do Starszych Państwa. A ja będę starała się im jakoś pomagać. Odrobaczę wszystkie futra, czasem kupię coś do jedzenia itp...
I tak oto wyglądał mój piątek...