» Nie sie 13, 2006 19:04
Iwo, maleńki syjamkowaty burasek uratowany przez Annskr. U mnie niby na wakacjach, ale mówi do mnie mamo, nie ciociu. Powoli traci apetyt, przestaje rozrabiać. Zamęczmy kolejnych wetów, robimy badania, testy i nic, kocio słabnie. Łasi się do mnie, do kocurrów, ale ledwo wylizuje convalescense. Gorączka, potem płyn w otrzewnej, kolejne testy, badania, rtg, usg, kolejne lecznice, w których spędzamy całe dnie. Cała Łódź i nie tylko, radzi, wspiera pomysłami. W końcu, Annskr i Mokkunia wsiadają w auto w nocy i ze szpitalika wiozą go po ratunek do Łodzi. Walczymy wszyscy, od momentu prawie niewidocznej zmiany w jego zachowaniu. Potrzebujemy wsparcia. Zosiu, Wełno, wiecie co przeżywamy i dziękuję nie tylko za tę aukcję. Mokkunia, wklej moje pierwsze samodzielnie zrobione zdjęcie Iwo, by nie był anonimowy!