Nie wiem co mam zrobic... Kola poczula sie lepiej i nie pojechalam z nia wczoraj... dzis do niej przyjechalam i przywitala mnie w drzwiach a przeciez juz nie mogla chodzic tyko lezala, na dwor tez nie chciala wychodzic. podobno nawet na listonosza szczekala jak zwykle to robila... nie miala operacji bo pokomplikowalo sie wszystko ze musiala miec najpierw podawany antybiotyk na zapalenie płuc ale w tym czasie ten guz zaczal jej sie jadzic i babrac. dostala kolejny antybiotyk na zagojenie rany, przeciwbólowe zastrzyki. Zrobilam badania ponowne i przeswietlenie płuc, ma czyste zadnych przerzutow...
Lekarze powiedzieli ze jesli odżyje to do operacji jeśli podda sie i dalej bedzie obojetna to tylko uśpienie. Przez te cale leczenie jej pluc, potem tej rany badania wydalam cale fundusze na operacje w portfelu 0 na koncie -1000 wzielam kredyt nawet zeby zaplacic mieszkanie, pozyczke od rodzicow
co ja mam zrobic bo juz nie wiem... jeszcze mam do wyslania 2 paczki dla Was, ale nie mam za co. juz przez to wszystko nie spie spokojnie.
