Nie wiem, co napisać.................serce się kraje
W piątek opiekunka kotki napisała w wątku, że......Koko zaginęła

w lesie. Nikt nic nie rozumie. Kotka chora na białaczkę była kotką wychodzącą? Niestety, do chwili obecnej opiekunka nie odezwała się więcej w wątku, nic nie wyjaśniła. Nikt nawet nie wie, kiedy kotka zaginęła i czy w ogóle ktoś jej szuka. A Koko miała jechać do DT, który chciała dać jej puss.
Ten bazarek był odruchem serca na historię chorej koteczki. A teraz koteczki nie ma. Nie bardzo wiem, co zrobić...
Moja propozycja jest taka, aby dalsza licytacja była na koty będące pod opieką puss (których jest niemało), a to ona właśnie przygotowywała swój dom na przyjęcie Koko, chciała dać szansę kotce chorej na białaczkę. W najbliższych dniach miała kicię odebrać.
Jutro kończymy licytację. Chciałabym, aby wypowiedziały się osoby licytujące, czy tak może być. Bardzo nie lubię takich sytuacji.
Jestem zdruzgotana postawą opiekunki Koko. I jest mi bardzo smutno z powodu losu kotki 