tym razem potrzebujemy wszelkiej pomocy w leczeniu takiego oto przypadku...



Link do miauczykotkowego wątku
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=104663&start=285a to link do stronki
http://viva.org.pl/miauczykotek/?sparalizowany-dyzio,342Kilka dni temu otrzymaliśmy telefon, że na ogródku przed blokiem na ul. Szarych Szeregów leży od dłuższego czasu kociak i nie może się ruszyć.
Po wizycie u lekarza i rtg diagnoza była bardzo ostrożna. Kociak nie miał widocznego żadnego złamania, ale nie pokazywał też faktycznie powodu niedowładu tylnych kończyn.
Lekarze podejrzewali, że kociak, albo wpadł pod samochód, albo został kopnięty.
Bardzo niepokojący był fakt, że kociak nie oddawał sam moczu, co mogło wskazywać na uszkodzenie nerwów.
W lecznicy go odcisnęli, a moczu było co niemiara, jakby od dłuższego czasu się nie załatwiał.
Diagnoza lekarzy była ostrożna. Jeśli zacznie sam oddawać mocz i po dwóch dniach zacznie reagować na lekki, są szanse, żeby go ratować.
Kociak wykazywał też minimalne czucie w tylnych kończynach, co było dobrym znakiem.
Kociak przeżył, zaczął sam oddawać (co prawda pod siebie) mocz i kał.
Pojawiła się szansa na uratowanie go, dlatego nie zamierzamy jej zmarnować.
Myślę, że już od pierwszej chwili nikt z miauczykotów nie był w stanie odmówić mu prawa do życia...
Po cichu nie robiąc sobie nadziei mamy nadzieję, że kociak znajdzie dom stały, który z naszą pomocą zaopiekowałby i wyleczył naszą kochaną kocią kalekę.
Prosimy też o finansowe wsparcie. Bo kociaka czeka jeszcze długa i kosztowna droga w zdrowieniu.