Atka pisze:Zawsze pierwsze, co należy zrobić, to iść do weta. Praktycznie każdy hodowca ma w umowie punkt o tym, żeby w ciągu pierwszych 3 dni pójść do weta - w niektórych umowach to jest obowiązek, w innych tylko sugestia, ale jest.
Tutaj to nie było ani obowiązkiem, ani sugestią.
Atka pisze:Ta sprawa z drugim szczepieniem - jeśli to ("drugiego szczepienia kociak nie musi mieć jak nie wychodzi z domu") jest wypowiedź weta, to włos się jeży.
To były słowa hodowczyni.
Wizyta u weta była. Polecam filmik. Wymaz z ucha kotki, gdzie świerzb hula w najlepsze.
https://drive.google.com/file/d/0B5RzZq ... sp=sharingA tutaj zdjęcie żyjątka:
https://drive.google.com/file/d/0B5RzZq ... sp=sharingAtka, nie bardzo wiem o co Ci chodzi i kogo próbujesz wybielić. Myślałam, że kupno kociaka z rodowodem (nie pseudorodowodem) jest jakąś gwarancją przynajmniej zdrowia. Tego podstawowego, bo wiadomo, że ukryte choroby mogą wyjść później. W umowie jest wyraźnie napisane, że kociak JEST ZDROWY, czyli zwykłe kłamstwo.
Wiesz... oddając kociaka do adopcji, kociaka z ulicy - byłoby mi wstyd, gdyby okazało się, że oddałam chorego. A wy twierdzicie, że trzeba lecieć od razu do weta, żeby sprawdzić czy zdrowy?? Wybaczcie, ale za co w takiem razie płaci się tyle kasy? Bo kot wygląda rasowo? Podobnie będzie wyglądał jak kupię sobie 2 rasowe koty i rozmnożę. Nawet z ulicy miałam koty, które wyglądały rasowo.
A skoro pseudohodowcy niczego nie gwarantują i hodowcy też nie, to dlaczego hodowcy uważają się za kogoś lepszego?
Do tej pory byłam zajadłą przeciwniczką pseudo i zwolenniczką prawdziwych hodowców, ale jeśli bronicie kogoś, kto psuje renomę hodowców, to chyba niewiele się różnicie od wszystkich innych.
Celem tego wątku nie była pyskówka, nie było oczernianie nikogo, bo ja nie mam czasu na bicie piany. Chciałam się dowiedzieć jakie są standardy w normalnych hodowlach. Przedstawiłam fakty, a wy zaczynacie jakieś wycieczki. Nie będę się wdawać w jałowe dyskusje. Chcę załatwić sprawę i tyle.
Kilka faktów.
- kotka była zakropiona Strongholdem w lutym albo marcu (jest przerobione długopisem) - ciekawe po co, skoro podobno była zdrowa, a jak wiadomo Stronghold jest na świerzb, bo na zwykłe pchły są tańsze środki
- obok daty szczepienia jest data następnego szczepienia na 2 kwietnia, wpisana przez weta, który ją szczepił. Wpisywałby tę datę, gdyby uważał, że nie trzeba tego robić? W tej chwili tamto szczepienie jest nieważne, trzeba cykl zrobić od nowa.
- w uszach oczywiście świerzb, co widać po mikroskopem, po zakropieniu ucha wyleciała jeszcze czarna kulka, którą wcześniej wet widział w środku
- świerzb był już w hodowli, bo cykl życia świerzbowca i zaawansowanie choroby wyklucza nabycie jej u nowego właściciela
- świerzb do leczenia, szczepienie od nowa, odrobaczenie, bo po tym co mówi i jakie są fakty, to nic nie wiadomo, a potem sterylizacja.
Naprawdę uważacie, że oddanie kota i kręcenie jest ok i że tacy hodowcy mają reprezentować kluby?
Avian - wszystkie dokumenty są. Dokumenty i rachunki.
Atka pisze:Imię kociaka na A, bardzo możliwe, że to pierwszy miot w życiu tego hodowcy. Ja bym, na miejscu nowego właściciela kociaka, powiadomiła jego klub (nie FPL, konkretny klub, do którego należy). Nawet nie po to, żeby wyciągali jakieś drastyczne konsekwencje, ale żeby wyedukowali swojego członka.
Owszem, to pierwszy miot, ale uważasz, że to powinno mieć jakieś znaczenie? Jak można brać się za rozmnażanie nie mając podstawowej wiedzy o zdrowiu kotów?
Nie znam się na tych wszystkich wpisach. Jaki klub? Myślałam, że skoro to jest rodowód FPL, to do nich należy pisać.