Strona 1 z 1

Dysplazja - zwrot kosztów od hodowcy?

PostNapisane: Czw sty 21, 2016 10:41
przez Paulina_Be
Witam.
Mam kociaka rasy MCO, wiek 7,5 miesiąca, u którego wykryto dysplazję stawu biodrowego.
Jest to choroba genetyczna, chociaż u rodziców badanie dało wynik negatywny, to jednak u kociaka jest.
Czy w związku z tym, mam prawo do zwrotu przynajmniej części kwoty zakupu kota?
Co mogę w takiej sytuacji zrobić?

Re: Dysplazja - zwrot kosztów od hodowcy?

PostNapisane: Czw sty 21, 2016 13:28
przez Basia_G
Dysplazja może wystąpić u potomstwa po czystych rodzicach.
Wg mnie nie ma możliwości zwrotu kosztów od hodowcy.

Sama mam ON-ka po przebadanych rodzicach, który ma zdiagnozowaną dysplazję. Przeszedł zabieg cięcia mięśni. Dzisiaj ma jużponad 11 lat , zero problemów - tfutfu

Re: Dysplazja - zwrot kosztów od hodowcy?

PostNapisane: Czw sty 21, 2016 16:33
przez wojteka
Hodowca dochował dodatkowych starań - przebadał rodziców, wydaje się dla mnie że ta sprawa jest z punktu widzenia prawnego beznadziejna. Z punktu widzenia relacji hodowca - właściciel to wszystko zależy od umowy jaka była między Wami. Ja uważam że jeśli hodowca uczciwie powiedział: przebadałem ale nikt nigdy nie da gwarancji że kot będzie zdrowy to uważam że zachował się fair, teraz powinien pomóc Ci w leczeniu ale o zwrocie pieniędzy nie powinno być mowy. Jeśli powiedział Ci że nie będą chore, obiecywał że na pewno nie zachorują to co innego.

Re: Dysplazja - zwrot kosztów od hodowcy?

PostNapisane: Czw sty 21, 2016 23:33
przez Paulina_Be
Ja się dopytywałam o choroby genetyczne i dostałam zapewnienie, że nie ma szans. Więc dla mnie to jest gwarancja, niestety ustna. Mam w umowie zapis:
"Hodowca wydaje zdrowego kota, jednocześnie informuje, że wady niewidoczne w momencie wydania kota, nie stanowią podstawy do zwrotu kota lub innych roszczeń"
oraz
"Hodowca oświadcza, że kot jest po odrobaczeniu i szczepieniach, jest zdrowy w dobrej kondycji oraz pochodzi z jego hodowli"

Re: Dysplazja - zwrot kosztów od hodowcy?

PostNapisane: Pt sty 22, 2016 6:34
przez Basia_G
Jak dla mnie, jeśli hodowca dal taką gwarancje to jest idiotka i niedoukiem. Bo liznąć wiedzę każdy może, ale jeśli.dana choroba występuje w rasie to trzeba trochę czasu i chęci poświęcić na poszerzenie tej wiedzy..

Re: Dysplazja - zwrot kosztów od hodowcy?

PostNapisane: Pt sty 22, 2016 6:41
przez Siasia
Paulina_Be pisze:... jednocześnie informuje, że wady niewidoczne w momencie wydania kota, nie stanowią podstawy do zwrotu kota lub innych roszczeń"

Jak dla mnie tu jest odpowiedź z punktu widzenia prawa.
Jak zachowa się hodowca to już inna bajka.
Najlepiej porozmawiać szczerze właśnie z nim tym bardziej ,że jak piszesz przebadał on rodziców.

Re: Dysplazja - zwrot kosztów od hodowcy?

PostNapisane: Pon sty 25, 2016 19:51
przez monitomi
Wybrana przez Ciebie rasa może mieć kilka chorób genetycznych i powieninnaś o tym wcześniej poczytać. Rodzice byli przebadani,więc według mnie nie masz podstaw do roszczeń wobec hodowcy. Kaźdy kot to źywe zwierze i w kaźdym momencie moźe zachorować co nie znaczy, że hodowca ma ponosić koszty leczenia kota jak on juź jakiś czas jest w nowym domu.

Re: Dysplazja - zwrot kosztów od hodowcy?

PostNapisane: Śro sty 27, 2016 11:45
przez Paulina_Be
Wiedziałam o możliwych chorobach, po prostu kupując z hodowli, która gwarantuje zdrowe kociaki liczyłam na zdrowego kociaka. Rodzice byli przebadani, ale mogli być też nosicielami. Na logikę biorąc to byłam pewna, że choroba genetyczna jest winą hodowcy, on rozmnaża koty, on je hoduje. Więc sie chciałam zapytać, jak jest faktycznie. Nie chodzi mi o bieganie po sądach etc. Po prostu płacąc tyle pieniędzy za rasowego kota nie spodziewałam się, że na jego leczenie wydam drugie tyle...

Re: Dysplazja - zwrot kosztów od hodowcy?

PostNapisane: Śro sty 27, 2016 12:53
przez Fatka
"Gwarancji" nigdy nie ma. Wiem, że kupując wychuchane cudeńko, ze sprawdzonej hodowli o dobrych wynikach i opiniach( a nie z fabryki klatkowej), chciałoby się mieć pewność, że zwierz zdrów - niestety shit happens :( Zbliżone rewelacje miałam z poprzednim psem: rodowód wypas, pies przepiękny, rodzice zdrowi ale miał prawie wszystkie przypadłości jaka ta rasa mieć może i bujaliśmy się po wetach, korekty powiek, przeszczep rogówki... obecny psiak też rasowy, ale z mniej "modyfikowanej" rasy, 9 lat ma i (odpukać!) jedynym zabiegiem było usuwanie kamienia na zębach.

Dysplazja to takie wredne schorzenie, zdarzy się nawet gdy kilka pokoleń wstecz jest czystych - chyba nie do konca wiadomo jak to się dziedziczy.

Re: Dysplazja - zwrot kosztów od hodowcy?

PostNapisane: Śro sty 27, 2016 14:30
przez wojteka
Dysplazja występuje u wszystkich dużych ras kotów i psów.
Źródłem dysplazji "pierwotnej" może być:
- złe ułożenie płodu
lub
- wyciaganie na siłę kocięcia w czasie porodu

Pochodzenie genetyczne - może wynikać z tego że określone geny odpowiadają za budowę anatomiczną kotki sprzyjającą tym dwóm rzeczom.

Istnieje jeszcze dysplazja "wtórna" która pojawia się w pierwszych miesiącach życia. Tutaj może rzutować materiał genetyczny kocura.

Re: Dysplazja - zwrot kosztów od hodowcy?

PostNapisane: Sob sty 30, 2016 13:39
przez zenia
Istnieje jeszcze dysplazja "wtórna" która pojawia się w pierwszych miesiącach życia. Tutaj może rzutować materiał genetyczny kocura


ten kawałek mnie zaciekawił

Re: Dysplazja - zwrot kosztów od hodowcy?

PostNapisane: Wto lut 02, 2016 9:42
przez wojteka
zenia pisze:
Istnieje jeszcze dysplazja "wtórna" która pojawia się w pierwszych miesiącach życia. Tutaj może rzutować materiał genetyczny kocura


ten kawałek mnie zaciekawił


O ile w dysplazji "pierwotnej" znaczenie ma przede wszystkim materiał genetyczny jaki posiada matka o tyle w dysplazji "wtórnej" związanej np. gospodarką hormonalną rośnie znaczenie TAKŻE materiału genetycznego kocura. Takie doszczegółowienie.

Re: Dysplazja - zwrot kosztów od hodowcy?

PostNapisane: Wto lut 02, 2016 22:42
przez a_kostyra
Widzę że jeszcze nikt nie napisał że także sposób żywienia może wpływać na rozwój dysplazji. Jeżeli dieta w trakcje intensywnego wzrostu jest źle zbilansowana, to też będziemy mieli klops. Dlatego jest praktycznie niemożliwe określenie "winnego" tej sytuacji.