WROCŁAW kilkutygodniowa kotka bez oczu

Witam.
Na forum jestem całkiem nowa.
Sprawa jest dość pilna, w adopcje i inne "kocie akcje" nigdy się nie angażowałam. Nie wiem jak to wygląda, szukam zatem pomocy u Was.
Obecnie odbywam praktyki w lecznicy weterynaryjnej. W dniu dzisiejszym trafiła do nas kotka, ok 7 tyg. Przygarnęła ją młoda parka ludzi o wielkim sercu. Kociak trafił do "naszej" przychodni już jakiś czas temu z oczkami w strasznym stanie. Początkowo wszystko wskazywało na to, że kociak będzie skazany na usunięcie prawego oka, lewe teoretycznie jest do odratowania. Niestety dziś wygląda to całkiem gorzej. Leczenie nie przyniosło pożądanego skutku. Lewe okazało się jeszcze bardziej wyniszczone niż prawe. Wszystko wskazuje na to, ze obie gałki oczne kwalifikują się do usunięcia całkowitego. Koszt takiego zabiegu to ok 400 zł. Ludzie, którzy obecnie mają kociaka u siebie nie są w stanie ani pokryć kosztów zabiegu, ani też nie mają możliwości zbyt długiego przetrzymywania kociaka u siebie. Sprawa jest bardzo pilna.
Osobiście zadeklarowałam się, że zrobię wszystko aby w jakiś sposób środki na zabieg pozyskać oraz, że jakiś dom się dla zwierza znajdzie. Poza oczkami kotka jest w naprawdę dobrym stanie. Jest bardzo ciekawska, zdrowa, uważam wiec, ze eutanazja tylko ze względu na brak środków finansowych byłaby dla niej strasznie niesprawiedliwym wyrokiem. Na czas zabiegu i powiedzmy kilka dni, aż maleństwo dojdzie do siebie jestem w stanie ja u siebie zatrzymać, niestety jest to rozwiązanie ostateczne, ponieważ sama mam dość zaborczego kota i kilka innych zwierząt, do tego pracuję i odbywam praktyki co sprawia, ze w domu jestem naprawdę rzadko. Kotka po operacji nie nadawałaby sie na "kota podwórkowego" natomiast jako "nakolannik" jak najbardziej.
Proszę Was o pomoc. Pomysły, decyzje, wszystko przyjmę i przemyślę. Kociak najprawdopodobniej będzie u nas w poniedziałek znów, postaram się wykonać zdjęcia...
Pomóżcie...
Na forum jestem całkiem nowa.
Sprawa jest dość pilna, w adopcje i inne "kocie akcje" nigdy się nie angażowałam. Nie wiem jak to wygląda, szukam zatem pomocy u Was.
Obecnie odbywam praktyki w lecznicy weterynaryjnej. W dniu dzisiejszym trafiła do nas kotka, ok 7 tyg. Przygarnęła ją młoda parka ludzi o wielkim sercu. Kociak trafił do "naszej" przychodni już jakiś czas temu z oczkami w strasznym stanie. Początkowo wszystko wskazywało na to, że kociak będzie skazany na usunięcie prawego oka, lewe teoretycznie jest do odratowania. Niestety dziś wygląda to całkiem gorzej. Leczenie nie przyniosło pożądanego skutku. Lewe okazało się jeszcze bardziej wyniszczone niż prawe. Wszystko wskazuje na to, ze obie gałki oczne kwalifikują się do usunięcia całkowitego. Koszt takiego zabiegu to ok 400 zł. Ludzie, którzy obecnie mają kociaka u siebie nie są w stanie ani pokryć kosztów zabiegu, ani też nie mają możliwości zbyt długiego przetrzymywania kociaka u siebie. Sprawa jest bardzo pilna.
Osobiście zadeklarowałam się, że zrobię wszystko aby w jakiś sposób środki na zabieg pozyskać oraz, że jakiś dom się dla zwierza znajdzie. Poza oczkami kotka jest w naprawdę dobrym stanie. Jest bardzo ciekawska, zdrowa, uważam wiec, ze eutanazja tylko ze względu na brak środków finansowych byłaby dla niej strasznie niesprawiedliwym wyrokiem. Na czas zabiegu i powiedzmy kilka dni, aż maleństwo dojdzie do siebie jestem w stanie ja u siebie zatrzymać, niestety jest to rozwiązanie ostateczne, ponieważ sama mam dość zaborczego kota i kilka innych zwierząt, do tego pracuję i odbywam praktyki co sprawia, ze w domu jestem naprawdę rzadko. Kotka po operacji nie nadawałaby sie na "kota podwórkowego" natomiast jako "nakolannik" jak najbardziej.
Proszę Was o pomoc. Pomysły, decyzje, wszystko przyjmę i przemyślę. Kociak najprawdopodobniej będzie u nas w poniedziałek znów, postaram się wykonać zdjęcia...
Pomóżcie...