Czarna "persiczka" poszukuje niezakoconego domku.

Właśnie zmierzał do miski przed domem moich rodziców kiedy przyjechałam odebrać synka. Podeszłam pogłaskałam, rozmruczał się całkowicie, wzięłam na ręce, wszędzie wyczułam kołtuny, pierwszy raz miałam okazję dotykać aż tak skołtunionego "persa"
Ma piękne pomarańczowe oczy, mizia się i mruczy zawodowo. Niestety płci nie znam bo ciężko się było dopatrzyć...
Lekko ropieją mu oczy ale to może przez to że ma dość mały nosek (chociaż o persach to ja niewiele wiem) Warunkowo został na chwilę w piwnicy u rodziców, tylko dlatego że obiecałam znaleźć mu bardzo szybko dom. Ja mimo najszczerszych chęci nie jestem w stanie się nim zająć. Może uda mi się podjechać do weta przy bardzo "pomyślnych wiatrach". Wiem, że są wakacje ale muszę tu o tym napisać. Napisałam info do wszystkich znajomych i mniej znajomych, a mama ma popytać w okolicy czy może ktoś takiego kociska nie szuka. Aha zdjęcia niestety nie wyszły, mam na telefonie jedno baaaardzo słabej jakości ale nie wiem czy w ogóle jest sens je tutaj wrzucać.
Czy ja mogę z tymi kołtunami coś zrobić???



Czy ja mogę z tymi kołtunami coś zrobić???