Strona 1 z 2

Frędzelek odszedł za TM [*]

PostNapisane: Wto lip 07, 2009 17:10
przez Granula
Nie wiem od czego zacząć :(
... szukam domu dla mojego biszkoptowego kocura o imieniu Frędzel, albo sposobu na to, żeby mógł zostać ze mną.
Nie jestem dzieckiem, któremu znudził się kot, nie jestem w ciąży i ciotki, mamy, sąsiadki doradziły mi pozbyć się kota :? niestety znalazłam się w takiej sytuacji w jakiej jestem i nie widzę już innego rozwiązania... próbowałam z całych sił, ale się nie udało.

Może niektórzy z Was będą kojarzyć mnie i mojego kota - dla którego już w zeszłym roku próbowałam znaleźć dom - zmieniłam nawet pracę, przeprowadziłam się 120 km od Krakowa - do mamy, tylko po to, żeby móc zatrzymać kota... ale nie udało się.

Chyba muszę jednak zacząć od początku.
Mój kocur- Frędzel ma kilka lat (ile dokładnie tego nie wiem) - przeszedł już wystarczająco dużo w swoim życiu, zabrany z pseudo-hodowli przez warszawski TOZ (wtedy został wykastrowany), przygarnięty na tymczas przez Miuti, a stamtąd zabrany przeze mnie w grudniu 2007.

I to był mój zasadniczy błąd - nie powinnam adoptować kota, mieszkając u teściów. Ale niestety nie sądziłam, że będzie z tym tyle problemów. A właściwie jeden problem - czyli sikanie :( Frędzel raz na miesiąc, czasem dwa zapomina do czego ma kuwetę i sika namiętnie na łóżka, fotele i kanapy. Moi teściowie oczywiście już nie raz się ze mną z tego powodu kłócili, tym trudniej im to zrozumieć, bo mają także kota (kastrata) który nie sika.
Kłótni z tego powodu było wiele. Nie będę o tym pisać.
W zeszłym roku postanowiłam wyprowadzić się razem z kotem do mojej mamy do woj.śląskiego. Zmieniłam pracę i wyjechałam. Niestety Frędzel nie potrafił się dogadać z 3 kotkami mojej mamy. Wszystkie 3 to znajdy (7 lat, 2 lata i 1,5 roku). Wszystkie niesterylizowane - moja mama niestety nie chce ich wysterylizować. Weterynarz stwierdził, że to przez to mój Frędzel był dla nich agresywny, atakował i próbował je sobie podporządkować. Normalnie to potulny baranek - z kocurem teściów dogaduje się bez problemu.
Niestety po 3 miesiącach skapitulowałam, wróciłam z nim do Krakowa, do teściów - kolejny raz zmieniłam pracę.

Przez jakiś czas sikanie się uspokoiło. Na wiosnę się wzmogło. Myślałam, że to minie, że może czuje dzikie kotki spod bloków - które mają ruje... ale niestety sikanie jak było, tak jest.
Jakieś 3 miesiące temu Frędzel nasikał na głowę mojego teścia - w nocy, gdy teściu sobie spał. Wyprosiłam ostatnią szansę dla niego - terapię kroplami Bacha.
Terapia właśnie się skończyła - niestety pomogła tylko w tym, że Frędzel jest mniej bojaźliwy. Sikanie nie ustało. Wróciłam z pracy i mąż mi powiedział, że Frędzel kolejny raz zsikał kanapę w stołowym pokoju. Nie widziałam się jeszcze z teściową, ale podobno była wściekła. :(

Nie wiem, ile mam czasu na znalezienie nowego domu dla Frędzla, lub sposobu na jego nie-sikanie. Ale wiem, że moim teściom skończyła się już cierpliwość.

Zdaję sobie sprawę, że znalezienie domu dla kota, który lubi sobie siknąć na łóżko - graniczy z cudem. Nie chcę nawet o tym myśleć. Nie mam wyboru.

Dodatkowo Frędzel - na początku 2008 miał chore nerki i wątrobę, był to efekt wygłodzenia i zaniedbania w pseudo-hodowli - pół roku go leczyłam i stosowałam dietę dla nerkowców. Na szczęście do tej pory, jego problemy się nie powtórzyły. Frędzel je normalną karmę. Ale trzeba co jakiś czas kontrolować jego krew.

Bardzo proszę o pomoc w szukaniu nowego domu dla Frędzla lub tymczasu - mogę pokrywać koszty jego miesięcznego utrzymania. Jeżeli ktoś miał podobny przypadek z sikaniem swojego kota i znalazł na to jakiś sposób - to proszę o pomoc.

Wiem, że to trudny przypadek. Kot po przejściach, bojaźliwy, dla którego zmiana otoczenia będzie traumą. Miał chore nerki i wątrobę - co może kiedyś wrócić. Do tego nie wiadomo ile ma lat. A najgorsze, że czasem nasika nie tam, gdzie trzeba.
Pewnie znalezienie nowego domu będzie bardzo trudne, o ile nie- niemożliwe, ale wiem, że jeżeli komuś zmięknie serce i da mu szansę, to pokocha go całym sercem, tak jak ja.
Frędzel jest na prawdę niesamowitym kotem. Długo trwało zanim przekonał się do mnie, jeszcze dłużej jak do reszty domowników. Każdego dnia muszę go wycałować, pogłaskać, poprzytulać, ponosić - inaczej będzie chodzić za mną jak cień, plątać się pod nogami i drzeć się w niebogłosy.
Mieszkanie bez niego będzie takie puste :(

wrzucam link, do starego wątku Frędzla - są tam też jego zdjęcia.
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=76 ... sc&start=0

PostNapisane: Wto lip 07, 2009 18:56
przez Westi
jestes wspaniala osoba. nie wiem jak Ci pomoc. :( nie znam sie na tyle. moja kotka posikiwala gdy zachorowala wlasnie na nerki. niestety nie przeyla tej choroby :cry:
moge tylko mocno trzymac kciuki za Was i podniesc watek dopoki nie przyjdzie tu ktos madrzejszy.

PostNapisane: Wto lip 07, 2009 19:54
przez Maryla
czy nie masz mozliwosci ograniczania kotu powierzchni? tak zeby nie chodzil tam gdzie mieszkaja tesciowie? zeby byl np. tylko w 1 pokoju?
ten pokoj mozna wykafelkowac, zrobic zmywalne podlogi - co sie da zeby sie latwo sprzatalo
zamontowac na stale do gniazdka Fekiway i jakos z tym zyc
moze kot czuje ze nie jest akceptowany? bo to az niemozliwe ze poszedl nasikac na tescia? moze dlatego ze mial na sobie zapach innego kota?

ja wiem ze to brzmim barbarzynsko o ograniczaniu kotu przestrzeni ale moze to mniejsze zlo?

sama wiesz ze znalezienie domu takiemu kotu to trudna sprawa i trzeba sie liczyc z tym ze wroci - a takie hustawki mu na pewno nie pomoga
moze on jest b.terytorialny i nie powinien miec kontaktow z innymi kotami a nawet stykac sie z ich zapachami?

trzymam kciuki za najlepsze wyjscie :ok:

PostNapisane: Śro lip 08, 2009 17:45
przez Granula
Maryla pisze:czy nie masz mozliwosci ograniczania kotu powierzchni? tak zeby nie chodzil tam gdzie mieszkaja tesciowie? zeby byl np. tylko w 1 pokoju?

próbowałam... zamykałam go w pokoju wychodząc rano do pracy, a jak wracałam to kot ganiał po mieszkaniu swobodnie... zawsze teściowa, albo teść go wypuszczali tłumacząc się, że jego darcia się i drapania nie dało się znieść - więc to odpada

jego sikanie - według mnie nie jest spowodowane chorobą - jak już to ma podłoże psychiczne,
Frędzel najwyraźniej sika ze złości - dlatego byłam wręcz przekonana, że terapia kroplami Bacha mu pomoże i rozwiąże problem sikania

Frędzel najbezpieczniej czuje się kiedy jestem w domu - nigdy nie zdarzyło się, żeby nasikał podczas mojej nieobecności.
Kiedy wyjeżdżam na delegację, albo na weekend do mamy - to wiem, że on na pewno gdzieś nasika - i w 90 % tak się dzieje.
Nigdy nie nasikał w miejscu, gdzie ja śpię - kilka razy nasikał na tą połowę łóżka, na której śpi mój mąż - na moją nigdy.
Zlał łóżko, gdzie śpi mój szwagier.
Obsikał łóżko - chyba każdy jego kąt - gdzie śpią moi teściowie - może dlatego najczęściej na nie sika, bo śpi z nimi ich kocur, czasami mi się wydaje, że on próbuje je sobie oznaczyć, żeby pozbyć się kota teściów.
Nasikał w nocy na twarz mojemu teściowi - nie wiem, czy celował w niego i to był efekt zamierzony - zrobił to sikając z oparcia rogówki na część rogówki rozłożoną do spania - pech chciał, że poleciało na teścia.
Wcześniej - poza obsikaniem łóżek - jedyną inną rzeczą, którą obsikał, był szlafrok teścia.

A wczoraj teściowa powiedziała mi, że jak była w łazience - Frędzel przyszedł do niej i szukał sobie miejsca do sikania - zaczął sikać na ręcznik rzucony na podłogę, ale go przegoniła, więc uszczknął tylko małe kółeczko (zrobił to na jej oczach). Uciekł z łazienki do stołowego pokoju, więc teściowa poszła za nim bojąc się, że gdzieś nasika. Popatrzył na nią, poszedł na balkon, później wrócił do mojego pokoju. Teściowa stwierdziła, że pewnie wysika się w kuwecie (kuweta stoi w moim pokoju), więc poszła do sklepu. Jak wróciła ze sklepu, usiadła sobie w pokoju na rogówce przed TV - Frędzel przyszedł do niej do pokoju, wskoczył na rogówkę i na jej oczach jak gdyby nigdy nic zaczął sikać.
Jak dla mnie zrobił to celowo na złość - chciał, żeby ona to widziała - nie wykorzystał chwili jej nieobecności, kiedy była w sklepie, tylko poczekał, aż wróci, żeby się wysiusiać.

Nie wiem, co robić - czy przedłużyć terapię kroplami Bacha, czy spróbować z Feliway-em.

Dla mnie oddanie Frędzla to ostateczność - nie potrafię sobie tego nawet wyobrazić, czułabym się jakbym oddała swoje własne dziecko, bo tak go traktuję. Gdybym miała pewność, że w nowym domu będzie szczęśliwy, to co innego - ale nigdy nie będę miała pewności, czy dla Frędzla byłoby to lepsze.

PostNapisane: Śro lip 08, 2009 18:31
przez monika74
czytając o twoich problemach mam przed oczami moją kotke
ona sikaniem manifestuje niechęć do mojego TŻ-a wystrczy ze pokrzyczy w domu (najczęściej na mnie :cry: ) to ma jak w banku ze buty będą zasikane :evil: pamiętam sytacje sprzed paru lat kiedy to wlazła do szafy i zniszczyła garnitur TŻ-a
moze twój kociuś manifestuje tak niechęć do teściów czuje ze oni za nim nie przepadają wyczówa napięcie między tobą a teściami i tak odreagowuje
koniecznie spróbuj Feliway-a może troszke go wyciszy
bardzo Ci wspóczuje sytacji bo wiem jak to jest kiedy mieszka sie nie na swoim i człowiek zdany jest na łaske teściów

PostNapisane: Śro lip 08, 2009 18:59
przez otka
Jakbym czytała o Monsterze - z tego samego źródła, który był u mnie przez kilka miesięcy na DT.
Problemy się skończyły, gdy został jedynym kotem w domu. Najpierw wywieźliśmy go na działkę, gdzie świetnie dogadywał się z moimi psami. Potem znalazł się dom, bez innych zwierząt. Problemy z sikaniem skończyły się jak ręką odjął już po przewiezieniu na działkę.

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=58 ... sc&start=0

PostNapisane: Śro lip 08, 2009 19:05
przez monika74
Granula wychodzi na to ze musisz zamieszkać sama z kotem :evil:
łatwo powiedzieć :cry: gdyby to było takie proste :cry: trzymak kciuki za to zeby Ci sie udało dorobić własnego mieszkanka znam z autopcji mieszkanie z teściową :twisted:

PostNapisane: Śro lip 08, 2009 19:09
przez otka
Nie, moja miła przedmówczyni, wychodzi na to , że należałoby znaleźć dla kota dom bez innych zwierząt i jest iskierka nadziei , że w takowym kot przestanie sikać gdzie popadnie.

PostNapisane: Śro lip 08, 2009 19:55
przez gosiar
Granula, ale on zawsze mieszkał z innymi kotami? Tzn. po tym jak trafił do ciebie? szukaj mu domu, bo to bez sensu być w takiej sytuacji co chwila. Z tego, co pamiętam, Miuti deklarowała, że weźmie go z powrotem, tyle że nie wiem, czy ona nie jest teraz zakocona po uszy. Ta popzrednia sytuacja to było jakieś rok temu.
Nie ma żadnych szans, że zamieszkacie tylko razem? Bez teściów, ich kotów? To pytanie rzucam nie dlatego, że chcę się wtrącić w twoją prywatność, ale może można by poszukać dla Frędzla tymczasowego tymczasu na dłużej?

PostNapisane: Śro lip 08, 2009 19:57
przez gosiar
Miło cię widzieć otka :) tak w ogóle szykuje się akcja po raz trzeci...

PostNapisane: Śro lip 08, 2009 20:08
przez otka
gosiar, że też nie ma sposobu na tą babę, żeby ją szlak w końcu, przecież ona chyba dobija już do 90-tki

PostNapisane: Śro lip 08, 2009 21:17
przez Granula
wychodzi na to, że powinnam pozbyć się teściów :twisted: to chyba byłoby najprostsze :wink:

a tak szczerze - niestety póki co nie ma szansy na mieszkanie osobno...
mam do wyboru:
1. wyprowadzka do mamy i jej 3 kotek - które Frędzel chce zagryźć
2. mieszkanie z teściami i ich kocurem - którego Frędzel toleruje

przetestowałam jedno i drugie - wyszło na to, że Frędzel lepiej się czuje tutaj, przynajmniej zachowuje się normalnie, nie jest agresywny, żeby jeszcze tylko to sikanie ustało :evil:

gdyby to tylko ode mnie zależało, nigdy bym tu nie wróciła :evil:

Frędzel rzeczywiście może odreagowywać tak atmosferę domową - przecież zwierzaki czują jak jest coś nie tak... a z teściem ostro się pokłóciłam na początku roku i od tego czasu nie odzywamy się do siebie - dziwnym trafem, wtedy wzmogło się sikanie Frędzla

a na jakikolwiek wynajem, czy kupno mieszkania najzwyczajniej mnie nie stać... sama z mężem będę mieszkać dopiero wtedy, kiedy mojego TŻ-a dziadek :oops: nie dokończę - bo życzę mu 100 lat

PostNapisane: Śro lip 08, 2009 21:23
przez Granula
zapomniałam napisać :roll:

Frędzel ma taką skrzywioną psychikę przez to, co przeszedł w swoim życiu, że zmianę mebli w moim pokoju odreagował siedząc 2 dni na szafie (nigdy nie wchodził na meble), nie jadł, nie pił i nie załatwiał się - musiałam go siłą ściągać wieczorem pierwszego dnia i drugiego - głaskać, zanieść do kuwety i wciskać na siłę surowiznę, za którą normalnie by zabił

gdyby doszło do tego, że oddałabym go do innego domu - na pewno bardzo by to przeżył

zresztą nawet gdybym ja się z nim wyprowadziła, to zmiana otoczenia, pomimo mojej obecności i tak byłaby dla niego straszna :roll:

PostNapisane: Śro lip 08, 2009 21:28
przez BarbAnn
Kto dobierał Ci krople?
czy o tym wszystkim pisałaś?
U mnie Wacek lał gdzie popadnie a ja miałam ochote wyjsc z domu i już do niego nie wrocic.
Na kroplach mu sie poprawiło . Teraz zdarza mu się siknąc tam gdzie nei trzeba ale są to przypadki bardzo rzadkie.Ostatnio sika do transportera ale to dlatego ze tymczaska tam zagłądała .

PostNapisane: Śro lip 08, 2009 22:22
przez Granula
BarbAnn pisze:Kto dobierał Ci krople?


w sprawie kropli skontaktowałam się z p.Wandą - namiary na nią znalazłam gdzieś tu na forum