Farel-serce na kociej łapce. MA WYMARZONY domek z ogródkiem
Moja koleżanka szła ulicą, spotkał ją kocurek. Wyraźnie prosił o pomoc.
Wyglądał nieszczególnie.
Futro brudne i potargane, oczy smutne i ten charakterystyczny chód kota chorego.
Nie zastanawiając się długo wzięła na ręce. Nie wyrywał się.
Przytulił mocno i tak szli.
Prosto do lecznicy.
Szybkie badanie:
wysoka gorączka, podwyższony poziom leukocytów,
bolące uszy ze stanem zapalnym.
I to biedne oczko, ale to na drugi plan.
Testy, uff, ujemne.
Zabrała biedaka do domu.
Tam jest rezydent, nie przyjął nowego domownika, poziom agresji zmusił koleżankę do szukania DT.
Znalazła u mnie.

Wyglądał nieszczególnie.
Futro brudne i potargane, oczy smutne i ten charakterystyczny chód kota chorego.
Nie zastanawiając się długo wzięła na ręce. Nie wyrywał się.
Przytulił mocno i tak szli.
Prosto do lecznicy.
Szybkie badanie:
wysoka gorączka, podwyższony poziom leukocytów,
bolące uszy ze stanem zapalnym.
I to biedne oczko, ale to na drugi plan.
Testy, uff, ujemne.
Zabrała biedaka do domu.
Tam jest rezydent, nie przyjął nowego domownika, poziom agresji zmusił koleżankę do szukania DT.
Znalazła u mnie.




