Mam 3 albo 4 miesiące. Jestem kotkiem, któremu nadano imię Maks-Mizuri. Moje życie było ciężkie, nie miałem co jeść, moim dachem nad głową było takie czarne, zimne miejsce, gdzie leżały czarne kamienie, siedziałem tam i myślałem, że tak upłynie całe moje życie....ale świat mój runął ...głód nie pozwolił mi spać, nie pozwolił mi tam zostać...bałem się, panicznie bałem się, ale nie miałem wyjścia musiałem opuścić mój ciemny „cały świat”... nie odczułem zimna, tam gdzie mieszkałem też ciepło nie było....w zasadzie to nie wiedziałem co to znaczy „ciepło” .. ruszyłem przed siebie w nieznany i nieprzyjazny świat...głód gnał mnie do przodu, choć nie miałem celu mej podróży, po prostu chciałem coś zjeść. I nagle pisk, krzyki, wysokie dźwięki...miotałem się, czułem, ze mój koniec jest bliski...skuliłem się, zapadłem się w sobie i czekałem na śmierć...i nagle...poczułem ciepło...pomyślałem jestem w raju, jest mi ciepło, ale dlaczego ciemno??? Czy w raju jest ciemno?? I nagle jasność i dwóch Dużych, jeden w białym trzyma mnie na rękach, zagląda w oczy, w gardło, pod ogonek, daje mi coś do pysia o fuj!!! Jakie nie dobre – co to za raj???! I coś mi kropi na kark-też okropne uczucie, ale się nie wyrywam aby nie podpaść w raju pierwszego dnia...i znowu ciemność, ale też i ciepło...miło i słyszę serce bije, przypominam sobie mamusię jej też serce biło jak nas do siebie tuliła..mama...I znowu jasno i ciepło i miło i taka fajna Duża z długimi włosami mnie tuli, i dała mi jeść, Boże jakie dobre!!! Jem i jem, jem i jem....i zasnąłem. Bałem się obudzić aby nie okazało się, że to tylko sen. Otworzyłem oczy ...i to nie był sen! Cudnie, poczułem się jak w Domu. Choć nie wiem skąd wiem co to Dom, może mama mi mówiła o tym Domu??? Znowu poszedłem podjeść a potem dwoje Dużych wzięło mnie i wykąpało...no kąpiel to straszna rzecz, a co się przy tym nagadali..”o matko jaki on brudny...i takie tam..no ale faktycznie poczułem się lepiej i mogłem już myć futerko.
Teraz jestem pachnącym, najedzonym, wesołym, mruczącym, miziakowym kotkiem. Musiałem sobie poradzić z Vinim-Marudą i Szachrają kotami tych Dużych co dali mi szansę na życie. Oczywiście, że się dogadałem, tzn. one trochę furczały, ale ja je podszedłem miłością i zabawą, bo taki mam pomysł na życie.
Szukam domu, jeżeli ktoś szuka wesołego, miłego, kuwetkującego koteczka to szuka mnie.
Wasz Maks.
A oto jak wyglądam:
