Strona 1 z 9

*Schronisko Opole - Puszek - kot wyrzucony. Jest DOM! :)*

PostNapisane: Sob mar 14, 2009 23:53
przez Boo
Ciężko jakoś zebrać słowa, ułożyć w logiczną całość. Puszek żył sobie szczęśliwe przez jakieś 3 czy 4 lata w ciepłym domku. Był rozpieszczonym jedynakiem, kochany przez swoich opiekunów do szaleństwa. Kilka tygodni temu opiekunowie Puszka przyjechali do schroniska i przygarnęli do siebie Dakotę - młodą, wystraszoną koteczkę. Za jakiś czas, przypadkiem dowiedzieliśmy się, że Dakota ładnie się oswaja, jest kochana przez swoich opiekunów. Że Puszek przeżył dokocenie ale już jest ok. Opiekun Dakoty i Puszka zapewniał, że Dakota już nigdy nie wróci do schroniska. Kilka dni po tych deklaracjach opiekun Puszka i Dakoty pojawia się pod opolską Fundacją Azyl Nadziei. Krzykiem oznajmia, że przywiózł swoje dwa koty, że żona dostała ataku astmy i lekarz kazał pozbyć się kotów. W FAN nie było ani pół wolnej klatki, nie było miejsca ale szybko powiadomiono pracowników schroniska o tym co się dzieje. Ale opiekun nie poczekał :( pojechał do schroniska i wypuścił Puszka i Dakotę poza ogrodzeniem schronu :( Litościwie zostawił im, ponoć ulubione, pudełko.

Cała sprawa została opisana przez GW:
http://miasta.gazeta.pl/opole/1,35114,6 ... mieci.html

Puszek siedział skulony, przerażony pod płotem. Dakoty nie było. Koleżanka pozbierała Puszka i zaniosła do kociarni. Dakoty szukają codziennie, niestety mija tydzień od kiedy to się stało a po koteczce ani śladu :(
Puszek był przerażony, zrobił kupkę pod siebie, był brudny :( Pierwsze dni były tragiczne, nie jadł, siusiał pod siebie, nie ruszał się z koszyka na krok :( Dziś Hania mówi, że w koszyku jest suchutko, nic nie czuć by było nabrudzone. Puszek powoli otwiera się, wychyla łepek z koszyka, zaczyna się interesować otoczeniem. To i tak bardzo szybko.
Nie wiem co musiał czuć :( Od kociaka wypieszczony w domu, z jednymi ludźmi. Po ciężko przeżytym dokoceniu zostaje zapakowany i wywieziony. Wypuszczony w nocy, na zimno, na obcym, niebezpiecznym terenie. To chyba cud, że żyje.

Puszkowi potrzebny jest dom. I to chyba od razu stały. Myślę, że tymczas w przypadku tego kota to chyba by było za dużo. Gdyby za jakiś czas znowu musiał się przeprowadzić. Wszystko wskazuje na to, że Puszek w schronie jakoś sobie poradzi.

Bardzo gorąco prosimy o moc dla Puszka! On pilnie potrzebuje nowego, dobrego domu! Zanim umrze w nim nadzieja!

PostNapisane: Nie mar 15, 2009 0:26
przez anastasia
Faktycznie brak słów................................................

PostNapisane: Nie mar 15, 2009 0:34
przez -Buffy-
To prawda, to cud, że Puszek żyje.
Kiedy widziałam go w zeszłym tygodniu - zaraz po tym dla niego przykrym "incydencie" - sprawiał wrażenie zupełnie nieobecnego. Jakby było mu "wszystko jedno". :(
Mimo niewyobrażalnego strachu, dał się pogłaskać i w jego oczach można było dostrzec wdzięczność, że ktoś się nim interesuje, że komuś na nim zależy.

Kiedy wczoraj weszłam do Puszka do boksu, wychylił główkę i z zainteresowaniem patrzył, kto wszedł.
Nie ma jeszcze odwagi zupełnie wyjść z koszka, ale widać, że bardzo by chciał.
Kiedy zaczęłam go głaskać, był tak szczęśliwy, że ktoś się nim zajął, że zaczął udeptywać wszystkimi łapeczkami.

Najważniejsze jednak, że Puszek trochę je /widziałam pustawe miseczki/, a kuwetkę trzeba było posprzątać.

Obrazek Obrazek Obrazek

PostNapisane: Nie mar 15, 2009 0:58
przez nika28
Ale "właściciel" :evil: :x
Pozostawię bez komentarza...

PostNapisane: Nie mar 15, 2009 5:36
przez izydorka
po domek!

PostNapisane: Nie mar 15, 2009 8:38
przez Boo
Czy dla Puszka jest szansa???

PostNapisane: Nie mar 15, 2009 10:39
przez violavi
Puszek czeka na dom, prawdziwy i jedyny , na zawsze :!:

On nie może cierpieć przez głupotę swoich byłych właścicieli :!:

PostNapisane: Nie mar 15, 2009 12:45
przez violavi
Obrazek

PostNapisane: Nie mar 15, 2009 13:38
przez Agness78
Straszna historia, bezduszni ludzie! oby kiedyś los ich doświadczył... :evil:
Trzeba znaleźć Puszkowi nowy dom! najlepszy na świecie!

PostNapisane: Nie mar 15, 2009 14:31
przez ciaptak
Nie mam słów :cry:
Co z koteczka ?? Czy nadal jest szukana ?? :cry:
Nie związałabym się z człowiekiem, który byłby zdolny do czegoś tak podłego, ale gdyby mój mąż zrobił coś podobnego, wyrzuciłabym go z domu.

PostNapisane: Nie mar 15, 2009 14:32
przez violavi
Puszku-Okruszku wędruj na górę po domek :!:

PostNapisane: Nie mar 15, 2009 14:40
przez violavi
Niestety , Dakoty nadal nie ma :cry:

PostNapisane: Nie mar 15, 2009 15:10
przez Korciaczki
Ale właściciele.... Brak słów...
Są łądnie mówiąc: "nadwyraz odpowiedzialni" :?
Gratulujemy ty "wspaniałym" ludziom którzy są do tego zdolni....
Przygarnąć kotę ze schroniska, zapewnić, że bedzie bezpieczna, by w efekcie oddać ją spowrotem i to z druggim...

Puszku, ty biedaku - nie przejmuj się - już nigdy nie trafisz do takie domku!!! Nigdy!!!

Znajdziesz swój pierwszy prwadziwy dom! :ok:

PostNapisane: Nie mar 15, 2009 15:12
przez Korciaczki
violavi pisze:Niestety , Dakoty nadal nie ma :cry:


Dakotko nie chowaj się!!!

PostNapisane: Nie mar 15, 2009 16:32
przez msb259
Przepraszam ale czegoś nie rozumiem .Żona dostała ataku astmy to co wcześniej jej nie miała astma to nie alergia na koty.Sama mam astmę i nie ma to nic wspólnego z kotami .Mam ich cztery a ataki dostaję nawet w pracy gdzie kotó nie ma .Robiłam testy i są ujemne a astma jest.Właściciel podpisał chyba umowę adopcyjną to nie pociąga żadnych konsekwencji?