Avenka czyli jak konstruktorzy Toyoty ratują życie kota

Wczoraj zgarnięty Świderek wykazał się paskudną biegunką więc pospieszyłam dziś do weterynarza. Zapakowałam transporter do samochodu na siedzenie obok kierowcy, ruszyłam spod domu.
Słyszę jeden delikatny miauk, drugi... I coś mi się wydaje, że to nie z transportera obok mnie.
Myślę, że to pewnie jakiś głośny kocur na zewnątrz. Po kilku chwilach zorientowałam się, że to miauczenie przemieszcza się razem z moim samochodem, a drugie miauczenie słyszę głośne z transportera. Zatrzymałam, co by się upewnić, że nie mam omamów słuchowych. Cisza. Ale tak na wszelki wypadek otworzyłam maskę silnika. No i znalazłam źrodło tajemniczego miałkolenia.
Źrodło nienerwowo leżało na silniku. Nie zamierzało zejść. Złapałam za fraki i włożyłam do drugiego transportera (kolejna nauczka: zawsze należy mieć pusty transporter w samochodzie).
Wet określił wiek na jakieś 8-10 miesięcy. Potraktowaliśmy odpowiednio pasożyty wewnętrzne, zewnętrzne (świerzb, oczywiście, był). Kicia jest bardzo miła, przyjaźnie nastawiona do ludzi. Do Świderka, z którym musi dzielić łazienkową kwarantannę - już nie bardzo. Futro już latało.
Odpowiedź na pytanie zasadnicze: dlaczego to konstrukcja samochodu uratowała jej życie? Bo Toyota Avensis po włączeniu zimnego silnika nie pozwala na nawiew jeszcze nie ogrzanego powietrza do środka samochodu. A silnik pracuje bardzo cicho. Czyli w samochodzie jest tak cicho, że można usłyszeć np. miauczenie kota pod maską. W moich poprzednich samochodach szum nawiewu powietrza na szyby był "z automatu" po włączeniu silnika. Kicia nie miałaby żadnych szans, żebym ją usłyszała.
Opatrzność czuwała dziś nad Avenką, czy pozwoli jej szybko znaleźć dobry dom?
Zdjęcia telefonem przy sztucznym świetle nie pozwalają dostrzec jej piękna. Ma zjawiskową buźkę, cała jest szylkretowa z kawałkami białego. Jeśli jutro będzie dobre światło w ciągu dnia, to mam nadzieję na zrobienie lepszych zdjęć.
Słyszę jeden delikatny miauk, drugi... I coś mi się wydaje, że to nie z transportera obok mnie.






Źrodło nienerwowo leżało na silniku. Nie zamierzało zejść. Złapałam za fraki i włożyłam do drugiego transportera (kolejna nauczka: zawsze należy mieć pusty transporter w samochodzie).
Wet określił wiek na jakieś 8-10 miesięcy. Potraktowaliśmy odpowiednio pasożyty wewnętrzne, zewnętrzne (świerzb, oczywiście, był). Kicia jest bardzo miła, przyjaźnie nastawiona do ludzi. Do Świderka, z którym musi dzielić łazienkową kwarantannę - już nie bardzo. Futro już latało.

Odpowiedź na pytanie zasadnicze: dlaczego to konstrukcja samochodu uratowała jej życie? Bo Toyota Avensis po włączeniu zimnego silnika nie pozwala na nawiew jeszcze nie ogrzanego powietrza do środka samochodu. A silnik pracuje bardzo cicho. Czyli w samochodzie jest tak cicho, że można usłyszeć np. miauczenie kota pod maską. W moich poprzednich samochodach szum nawiewu powietrza na szyby był "z automatu" po włączeniu silnika. Kicia nie miałaby żadnych szans, żebym ją usłyszała.
Opatrzność czuwała dziś nad Avenką, czy pozwoli jej szybko znaleźć dobry dom?
Zdjęcia telefonem przy sztucznym świetle nie pozwalają dostrzec jej piękna. Ma zjawiskową buźkę, cała jest szylkretowa z kawałkami białego. Jeśli jutro będzie dobre światło w ciągu dnia, to mam nadzieję na zrobienie lepszych zdjęć.