Szylkretowa Gabrysia - cud miód i toffi na pyszczku :)

Zabrana 18 stycznia 2009 z Łomiankowskich działek.
Przywiozłam ją z lecznicy dziś (wczoraj wieczorem była kastrowana) o 11 rano i... dopiero teraz dała mi usiąść przy komputerze
Nawet nie trzeba jej głaskać - od razu pakuje się na kolana (już mrucząc - bo do tego nawet kolana nie są jej potrzebne) i zaczyna ugniatać wszystko wokół. Próbuje się tak ułożyć, żeby jak największą częścią ciała przylgnąć do człowieka.
Nie bardzo udało mi się zrobić jej dobre zdjęcie
- mam tylko dwie ręce na które cały czas poluje w celach niecnych
"bo może pogłaszczą". W wyniku czego musiałam robić zdjęcia z kotem na kolanach. Efekt poniżej
Gabrysia jest niespotykanie grzecznym kotem. Mogłaby z nudów np. pogryźć kwiatka którego mam w pokoju, porozrzucać skorupki kasztanów leżące na półce, mogła chociażby sama sobie zdjąć z najniższej półeczki specjalnie dla niej zostawioną piłeczkę - ale tego nie zrobiła
- chyba nie wie, że można. (a piłeczką się bardzo ładnie potrafi bawić
)
Nie wie też że normalne koty pozostawione same w pokoju drą się na cały dom siedząc pod drzwiami. - Ona tylko miauczy jak chce być pogłaskana. I wtedy kiedy mnie wita po kilku minutach nieobecności w pokoju.
Mogłaby mnie chociaż ugryźć albo podrapać
- ale nie
Jedyną jej lekką wadą
jest to, że ciężko jest się poruszać po mieszkaniu (w moim wypadku tylko jednym pokoju) z kotem włażącym ciągle pod nogi.
Ale da się chyba do tego przyzwyczaić. Można ewentualnie nie odrywać nóg od podłoża przechodząc obok kota.
Uwielbia leżeć na ludzkich nogach. I co można uznać za plus - nie pakuje swego szylkretowego futra w twarz
Nawet chciałam ją zachęcić (bo mnie dzisiaj od rana głowa boli i chciałam sobie okład z kota zrobić) ale się nie dała przekonać.
Czuje się nieco niepewnie gdy chce się ją przekręcić na plecy (ja tak swoje koty trzymam zazwyczaj na rękach - w pozycji "na niemowlaka"
).
A skoro już mowa o plecach
- doskonale się nadaje do ocieplania kręgosłupa lędźwiowego
(chciałam się przekręcić na brzuch, bo mi było już nie wygodnie - a jej to chyba obojętne na jakim fragmencie ludzkiego ciała leży. - mogą być równie dobrze łydki od strony tylnej
)
Na psy warczy
Pochłania straszne ilości jedzenia. Dziś już wchłonęła pół kilo puszki + trochę suchego. Pewnie został jej nawyk z życia "na wolności" - jeść póki jest w misce, bo może zabiorą i nic nie dostanę przez tydzień.
Za chwilę pojawią się zdjęcia.
Aha - ma zabójczo umaszczoną bródkę. Wygląda jakby chłeptała kawę z mlekiem i jej się polało po szyi, albo upaćkała się toffi lub karmelem. Mniam.
Oczywiście jest zdrowa, żadnych pcheł, świerzbu, grzyba i innych "dodatków" nie ma. Z kuwety korzysta bez najmniejszych problemów
Sama znalazła drogę 
jopop pisze: Szylkretka (...) ok. 1,5 roku, wyrzucona przez kogoś, na działkach pojawia się od jesieni. Do dziś uznawana a kocuraNiesamowicie przyjazna, na kolanach po prostu rozmruczała się od pierwszej chwili, namolna pieszczocha, wyraźnie szczęśliwa, że ma co ze sobą zrobić. MA OBIECANY DT TYLKO DO PIĄTKU, potrzebuje pilnie ogłoszeń i innego DT/DS.
![]()
![]()
Przywiozłam ją z lecznicy dziś (wczoraj wieczorem była kastrowana) o 11 rano i... dopiero teraz dała mi usiąść przy komputerze

Nawet nie trzeba jej głaskać - od razu pakuje się na kolana (już mrucząc - bo do tego nawet kolana nie są jej potrzebne) i zaczyna ugniatać wszystko wokół. Próbuje się tak ułożyć, żeby jak największą częścią ciała przylgnąć do człowieka.
Nie bardzo udało mi się zrobić jej dobre zdjęcie



Gabrysia jest niespotykanie grzecznym kotem. Mogłaby z nudów np. pogryźć kwiatka którego mam w pokoju, porozrzucać skorupki kasztanów leżące na półce, mogła chociażby sama sobie zdjąć z najniższej półeczki specjalnie dla niej zostawioną piłeczkę - ale tego nie zrobiła


Nie wie też że normalne koty pozostawione same w pokoju drą się na cały dom siedząc pod drzwiami. - Ona tylko miauczy jak chce być pogłaskana. I wtedy kiedy mnie wita po kilku minutach nieobecności w pokoju.

Mogłaby mnie chociaż ugryźć albo podrapać


Jedyną jej lekką wadą



Uwielbia leżeć na ludzkich nogach. I co można uznać za plus - nie pakuje swego szylkretowego futra w twarz

Czuje się nieco niepewnie gdy chce się ją przekręcić na plecy (ja tak swoje koty trzymam zazwyczaj na rękach - w pozycji "na niemowlaka"

A skoro już mowa o plecach


(chciałam się przekręcić na brzuch, bo mi było już nie wygodnie - a jej to chyba obojętne na jakim fragmencie ludzkiego ciała leży. - mogą być równie dobrze łydki od strony tylnej

Na psy warczy

Pochłania straszne ilości jedzenia. Dziś już wchłonęła pół kilo puszki + trochę suchego. Pewnie został jej nawyk z życia "na wolności" - jeść póki jest w misce, bo może zabiorą i nic nie dostanę przez tydzień.
Za chwilę pojawią się zdjęcia.
Aha - ma zabójczo umaszczoną bródkę. Wygląda jakby chłeptała kawę z mlekiem i jej się polało po szyi, albo upaćkała się toffi lub karmelem. Mniam.


Oczywiście jest zdrowa, żadnych pcheł, świerzbu, grzyba i innych "dodatków" nie ma. Z kuwety korzysta bez najmniejszych problemów

