Strona 1 z 3

KOT W WIELKIM MIEŚCIE. BezdomnyMiziak w centrum Łodzi

PostNapisane: Wto sty 13, 2009 21:51
przez ruru
Pierwszy raz zobaczyłam go w lecie zeszłego roku,
młodziutki czarny kotek wesoło brykał po trawie
w Parku Staszica w Łodzi. Wokół pełno ludzi na ławeczkach,
cieplutko, radosnie, pomyślałam ktoś wyprowadził kotka na spacer..

Drugi raz spotkałam go przy wejściu do parku Staszica na jesieni
urósł, był piękny, sierść lśniła i zaczął do mnie gadać, ocierać się i popisywać skokami.
Zrobiłam mu wtedy kilka fotek komórką, dałam jeść(bo akurat niosłam dla moich)
ale nie był głodny -chciał się miziać i bawić..
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek
Zaczęłam wypytywać o niego, pani z kiosku uspokoiła mnie, mówiąc, ze to jest czyjś kotek tylko tutaj przychodzi i wszystkich zaczepia i pełno pań go dokarmia..
Później jeszcze kilka razy przechodziłam tamtędy, ale nigdy go już nie spotkałam.
Aż do wczoraj, wieczorem szłam ulicą Narutowicza i nagle ktoś w radosnych podskokach zabiegł mi drogę- to mój czarny znajomy – zagadałam do niego a on zaczął robić ósemki wywalać brzuszek na oblodzonym chodniku, szła jakas pani i mówi : niech go pani pogłaszcze on to bardzo lubi – widzę go tu codziennie, zaczepia ludzi, żeby go głaskali…
Zaczęłam głaskać a kotek strzelając baranki, opowiadając mi coś i co chwile wywalając brzuszek podprowadził mnie do okienka piwnicznego w kamienicy tuz przy parku Staszica.
Pokazał gdzie mieszka.
Z domu wyszła inna pani i powiedziała, że kotek tu mieszka, ma ciepło, ludzie go karmią, ale jest niczyj i może bym go wzięła...

Postanowiłam założyć ten wątek, bo może znajdzie się ktoś kto zakocha się w tym
przepięknym, na razie pełno jajecznym,
młodym zielonookim kocie, w 100% czarnym,
który tak bardzo kocha ludzi i tak niesamowicie pragnie miłości.
Kotek wygląda naprawdę dobrze, futro ma piękne gęste, kruczoczarne, oczka czyste, ząbki białe.
Wierzę, że ten kotek jest komuś przeznaczony
i że nie spędzi całego życia w piwnicy żebrząc na ulicy o głaski

PostNapisane: Śro sty 14, 2009 10:04
przez pisiokot
Tatianko, jak ktoś w schronisku będzie pytał o czarnego miziaka (myślę, że chyba najlepiej do domu wychodzącego) to będę o nim pamiętać.

PostNapisane: Śro sty 14, 2009 11:03
przez deathgs
Szkoda mi takich beztroskich kotów bo niezdają sobie sprawy jakie niebezpieczeństwo na nich czycha w postaci np. młodzieży i dzieciaków, którzy go dla zabawy ... ...

PostNapisane: Śro sty 14, 2009 12:29
przez mumka27
nawet nie chcę o tym mysleć....kto pokocha ufnego, kochanego miziaczka?

PostNapisane: Śro sty 14, 2009 12:48
przez kalewala
Ruru, nie mogę go wziąć, ale możemy sfinansować sterylkę / kastrację.
Najbliższa lecznica do Sfora (Przybyszewskiego) - dr Ewa, tylko musisz się z dr Ewą na termin umówić.
Telefon do lecznicy wysyłam Ci na pw.

Jeśli dr Ewa nie może go ciachnąć zadzwoń.

PostNapisane: Śro sty 14, 2009 13:24
przez ruru
annskr pisze:Ruru, nie mogę go wziąć, ale możemy sfinansować sterylkę / kastrację.
Najbliższa lecznica do Sfora (Przybyszewskiego) - dr Ewa, tylko musisz się z dr Ewą na termin umówić.
Telefon do lecznicy wysyłam Ci na pw.

Jeśli dr Ewa nie może go ciachnąć zadzwoń.


Dziękuję Annskr, ale co z nim potem?
z powrotem go do tej piwnicy
żeby chociaz dt się znalazł
:( :( :( :(

PostNapisane: Śro sty 14, 2009 13:38
przez kalewala
Wysterylizowanemu - wykastrowanemu w życiu łatwiej, bo:

nie znaczy - nie ma zapaszku, mniej przeszkadza ludziom
nie wyśpiewuje - jw
nie biega za partnerami, siedzi na swoim terenie - nie wpadnie pod samochód, pod psie zęby, nie zgubi się w obcym terenie
walczy tylko o terytorium - o partnerki nie musi
jeśli to kotka - to nie wyniszczają jej ciąże i karmienie - kotki z maluchami wyglądają jak szkielety...
nie zarazi się od partnera / partnerki, nie będzie cierpiał z powodu ran zadanych wwalce - a to są rany bolesne, głębokie, ropiejące, wiem, widziałam, na kotach, sama takie odniosłam

No i wykastrowanemu łatwiej znaleźć domek, może nawet ktoś z tego podwórka by go wpuścił do mieszkania - a tak moze się boi kociaków, zapaszku...

I tak naprawdę, nie mając dt ani ds, w tej chwili tylko to - i ogłoszenia - możesz dla niego zrobić...

PostNapisane: Śro sty 14, 2009 13:48
przez ruru
Ja wiem,
będę się umawiać z p. Ewą

PostNapisane: Śro sty 14, 2009 14:07
przez kalewala
I jeszcze - możesz przejrzeć ogłoszenia o kotach zaginiomych. może komuś zginął podobny i z sentymentu go przygarnie?

I może z tą panią, która go zna, porozmawiać - powiedzieć, że będzie zabieg, że kotu potrzebny dom, ze niebezpiecznie dla takiego ufnego...

PostNapisane: Śro sty 14, 2009 14:42
przez ruru
pisiokot pisze:Tatianko, jak ktoś w schronisku będzie pytał o czarnego miziaka (myślę, że chyba najlepiej do domu wychodzącego) to będę o nim pamiętać.


O Aniu, bardzo dziękuję
nie wychodzący, wydaje mi się też by mógł być bo on miziak niesamowity
moje domowe takie nie są...

annskr pisze:I jeszcze - możesz przejrzeć ogłoszenia o kotach zaginiomych. może komuś zginął podobny i z sentymentu go przygarnie?

I może z tą panią, która go zna, porozmawiać - powiedzieć, że będzie zabieg, że kotu potrzebny dom, ze niebezpiecznie dla takiego ufnego...


Tak, ja z tą panię rozmawiałam, on sama mi mówiła zeby go wziąć
ta druga pani która przechodziła nawet mówiła, ze się zastanawiała
czy go nie wziąć, ale ma kotkę która nie chce innych kotów zaakceptować ...

PostNapisane: Śro sty 14, 2009 15:22
przez pisiokot
annskr pisze: No i wykastrowanemu łatwiej znaleźć domek...


to prawda

PostNapisane: Śro sty 14, 2009 20:30
przez ruru
Poszłam do Czarnuszka
i spotkałam Panią karmicielkę
i opiekunkę jak się okazuje Tancerzyka-Ramzesika
Dobrze, że Annskr mi wcześniej
wypunktowała wszystkie argumenty
kastracyjne, bo wyrecytowałam to Pani
i powiedziałam że jest mozliwość
darmowej kastracji, zostawiłam jej nr telefonu
powiedziała, że przemyśli :roll:
Mówila, że on sie nie da złapać
że już jakieś osoby chciały go wziąć,
że jest bardzo lubiany w tej kamienicy gdzie mieszka
i że jeszcze jakaś druga Pani karmi go zawsze rano.
Pani starsza, bardzo sympatyczna i komunikatywna, mam nadzieję, ze zadzwoni
i będziemy łapać

PostNapisane: Śro sty 14, 2009 21:48
przez elfrida
Nawet z daleka widac,ze Ramzesik piekny, choc czarne koty,wyjatkowo,wszystkie sa piekne :wink:
Tatiano,jak sie Pani nie namysli to mozna pomyslec za nia, co prawda jest zimno,
ale bez tymczasu tez sie chyba obejdzie w koncu to Pan kotek a nie Pani kotkowa :wink:

PostNapisane: Pt sty 16, 2009 11:41
przez kalewala
Wykastruj - są klatki łapki.

Jeśli nie ze względu ma jego dobro, to z myślą o niechcianych kociakach, których będzie ojcem....

Kotów jest za dużo, nie są cenne, bo można wziąć z ulicy za darmo, potem wyrzucić, wziąć kolejnego.
Musi być ich mniej, muszą być trudniej "dostępne" - wtedy jest szansa, że będą "cenniejsze".

PostNapisane: Pt sty 16, 2009 11:46
przez AgnieszkaZet
Żal mi tej kociny! Może jak będzie w lecznicy na zabieegu to ktoś zauważy, zakocha się...
Taki miziak to chyba rzadkość! Kto pokocha...?