Biało-srebrny Bernie-CoolCotek. Pojechał do domu :)

Siedzę sobie w schronisku, załamana wieściami o dwóch kotach, które miały jechać do domów tymczasowych, nie pojadą, bo jeden ma FelV, drugi FIV. Siedzę i dumam: mój "tymczas" zablokowany przez Saszę, nie mogę wprowadzić nowego kota, nie mam go nawet jak odizolować. Potrzebujących maluszków już na szczęście w schronisku nie ma, można jechać do domu w spokoju sumienia. Na co CoolCaty mówi, że ona ma potrzebującego malucha. Mały siedzi w lecznicy i właściwie nic mu nie jest. No oprócz tego, że jest dzikadzicz
Kojarzę futrzaka, widziałam go, przepiękny biało-srebrny kociak, cudo. Tyle, że prycha. Trzeba by oswoić. Aaaaa... co mi tam
Razem z Hydrą_pl i CoolCaty jedziemy do lecznicy. Hydra dostaje na tymczas czarną, długowłosą koteczkę. Mała ma 6 m-cy, a wygląda na 4, drobiutka i śliczna.
"Wyjmij sobie swojego tymczasa z pudełka" - mówi CoolCaty. Podchodzę z lekką nieśmiałością, zaglądam. Wieeelkie oczy patrzą na mnie, uszy kładą się na płask, pyszczek się otwiera... wyciągam rękę... phyyyy phyyy. Dobra, koniec zabawy, za kark gówniarza i na stół. CoolCaty obcina pazurki, robi testy, wypisuje książeczkę, ba! nawet zapas jedzenia dostajemy (bo ja to pewnie bym go zagłodziła
). Z duszą na ramieniu wchodzę do domu, TŻ patrzy na mnie nieufnie, skąd on wie, że coś siedzi w transporterze? na czole mam wypisane?
- wiesz, kochanie, klatka po małych T stoi, nie złożyłeś, co się będzie marnować
- taaa, jjjjasne... a temu co dolega?
o cholerka, dobrze nie jest. W rozpaczy zanurzam rękę i łapię srebrne futro, wywlekam, pokazuję.
- nic mu nie jest. Znaczy zastrzyki ma dostawać jeszcze przez 4 dni, ale ogólnie to jest zdrowy.
- no to co z nim nie tak?
- no... dziki jest
TŻ zostawia w końcu właśnie myty garnek, odwraca się, patrzy. Powoli paca różowy nos palcem...
- Ty dziki jesteś? czemu? etam, pewnie wcale nie jesteś dzikus, co? ale masz łapki duże. I łebek. Puciu, puciu - wielka ręka klepie srebrną główkę. Kupiony
A to CoolCotek-Bernard. Zdjęcia by Gosiaa, jeszcze z lecznicy. O genezie imion i dzikości bohatera wątku będzie w następnych odcinkach



Razem z Hydrą_pl i CoolCaty jedziemy do lecznicy. Hydra dostaje na tymczas czarną, długowłosą koteczkę. Mała ma 6 m-cy, a wygląda na 4, drobiutka i śliczna.
"Wyjmij sobie swojego tymczasa z pudełka" - mówi CoolCaty. Podchodzę z lekką nieśmiałością, zaglądam. Wieeelkie oczy patrzą na mnie, uszy kładą się na płask, pyszczek się otwiera... wyciągam rękę... phyyyy phyyy. Dobra, koniec zabawy, za kark gówniarza i na stół. CoolCaty obcina pazurki, robi testy, wypisuje książeczkę, ba! nawet zapas jedzenia dostajemy (bo ja to pewnie bym go zagłodziła


- wiesz, kochanie, klatka po małych T stoi, nie złożyłeś, co się będzie marnować
- taaa, jjjjasne... a temu co dolega?
o cholerka, dobrze nie jest. W rozpaczy zanurzam rękę i łapię srebrne futro, wywlekam, pokazuję.
- nic mu nie jest. Znaczy zastrzyki ma dostawać jeszcze przez 4 dni, ale ogólnie to jest zdrowy.
- no to co z nim nie tak?
- no... dziki jest
TŻ zostawia w końcu właśnie myty garnek, odwraca się, patrzy. Powoli paca różowy nos palcem...
- Ty dziki jesteś? czemu? etam, pewnie wcale nie jesteś dzikus, co? ale masz łapki duże. I łebek. Puciu, puciu - wielka ręka klepie srebrną główkę. Kupiony

A to CoolCotek-Bernard. Zdjęcia by Gosiaa, jeszcze z lecznicy. O genezie imion i dzikości bohatera wątku będzie w następnych odcinkach



