FRED żywy cukierek obleczony futrem ma dom! Jupi hurra!

Fredzio to bielański kotek, złapany razem z siostrą jako maleńkie maleństwo. Zostały pogryzione przez prawdopodobnie jakiegoś dominującego kocura.
Fred, mimo wielkiego popłochu w oczach w trakcie wizyt w klinice, zaczął przejawiać pierwsze oznaki potrzeby człowieka – brany na ręce od razu mruczał!
Z każdym dniem oswajał się coraz bardziej i stało się jasne, że już nie wróci do życia 'na dziko' – że potrzebny mu stały domek, kolanka i codzienna dawka miziania.
Nie wiadomo jakie były przyczyny, że Fred nie dogadywał się z tymczasowym domem tymczasowym, ale nie chciał wychodzić za dnia, siedział wypłoszony za szafą, aktywność prowadził tylko w nocy. Dom zniecierpliwiony chciał go jednak oddać naturze.
Baliśmy się, że to już taki charakter, ale pomyśleliśmy, że może dać mu szansę i kiedy Fred trafił do nas, nie można było uwierzyć, że to ten sam kot!
Najpierw był w łazience i od razu zdobyliśmy jego zaufanie – od samego początku mruczał jak nienaoliwiony traktor i wystawiał brzucha do masażu!
Potem zdobył serca naszych rezydentów (jedne bardziej, inne mniej...)
Fred jest wyjątkowym słodziakiem i trzeba powiedzieć, że ten kot ma Charakter. Właśnie. Przez duże C. Nie jest łobuzem, nie broi, ale jest bardzo absorbujący. Nie można się z nim nudzić – kluchę rozpiera energia do zabaw i gonitw z kotami. Ale to nie wszystko czym zajmuje się Fred, o nie. Drugie oblicze jego Charakteru to miziactwo, miziactwo i jeszcze raz miziactwo – zawsze znajdzie kolanka, daje się miziać po brzuchu, można kota bez obaw wycałować i wymasować, a on musi wtedy przeżywać prawdziwą kocią rozkosz o czym świadczy mruczenie, aż sąsiedzi słyszą.

Fred także lubi... jeść.
Prawdopodobnie to pozostałości młodego życia na podwórku. Trzeba uważać, by nie podjadał innym kotom, a jest przy tym tak asertywny, że nasi rezydenci mu ustępują, choć nie ma tu miejsca na walkę z zębami, czy pazurami. Nie. Fred po prostu słodko wpycha pysio w cudzą miskę i udaje, że niby nigdy nic...
Fred lubi inne koty.
Fred lubi wygrzewać się na słoneczku, bądź wtulony w inne żywe futro.
Fred lubi eksplorować wszelkie okolice. Jest kotem odważnym i ciekawym.
Fred lubi wszystkie możliwe kocie zabawki, a także nie zabawki, jak np. kasztany, orzechy włoskie, paczki chusteczek higienicznych...

Fred za to nie lubi... gwałtownych ruchów. I to jest cecha, która prawdopodobnie mu pozostanie. Można z nim robić prawie wszystko, ale gdy się przy nim kichnie, kaszlnie, gwałtownie wstanie do telefonu, domofonu itp. kota nie ma! W takich kwestiach ta słodzina wymaga delikatności i cierpliwości, ale jeśli ktoś go bardzo bardzo pokocha – co w jego przypadku następuje błyskawicznie jak tylko się go pozna – przyzwyczai się do tej cechy. Bo to tylko taka malutka bojaźń, która wymaga po prostu wzajemnego zaufania. Poza tym – jak wspomniałam – Fred jest super odważniakiem.

No i wyjawię pewien Fredkowy sekret: Fred czasem myśli, że jest człowiekiem.
Obserwuje nasze zachowania, a potem je naśladuje. Razem ze mną czyści kocie kuwetki. Zawsze mi asystuje przy usuwaniu bryłek, czasem pomaga łapkami. Asystuje przy segregowaniu bielizny do prania. Potrafi także razem ze mną układać dokumenty i gdyby nie ich ciężar chętnie pociąłby nożyczkami papiery. Jest specem komputerowym
na co mam dowody

oraz chętnie ogląda telewizję. Dziś także dowiedziałam się, że chętnie nosiłby mój zegarek z ręki.

Powiem szczerze – niby jest takim zwykłym buraskiem, niby niczym się nie wyróżnia. Patrząc tylko na zdjęcia sama bym tak pomyślała. Kot jak kot. Ale kiedy ma się okazję go poobserwować, przebywać z nim, dotykać i bawić – wtedy już wiadomo, że TO NIE JEST ZWYKŁY KOT!
A poza tym mimo iż jest po prostu buraskiem, ma wyjątkowe, miodowe oczy – jak spojrzy nimi na człowieka, to... przepadłeś człowieku!
(No i ma śliczne, naprawdę śliczne czarne łapki od spodu)
Fred ma 4 miesiące, jest odrobaczony, zaszczepiony (ma książeczkę) i prawdopodobnie niedługo będzie musiał być pozbawiony... jajeczek...

Fred, mimo wielkiego popłochu w oczach w trakcie wizyt w klinice, zaczął przejawiać pierwsze oznaki potrzeby człowieka – brany na ręce od razu mruczał!
Z każdym dniem oswajał się coraz bardziej i stało się jasne, że już nie wróci do życia 'na dziko' – że potrzebny mu stały domek, kolanka i codzienna dawka miziania.
Nie wiadomo jakie były przyczyny, że Fred nie dogadywał się z tymczasowym domem tymczasowym, ale nie chciał wychodzić za dnia, siedział wypłoszony za szafą, aktywność prowadził tylko w nocy. Dom zniecierpliwiony chciał go jednak oddać naturze.

Baliśmy się, że to już taki charakter, ale pomyśleliśmy, że może dać mu szansę i kiedy Fred trafił do nas, nie można było uwierzyć, że to ten sam kot!
Najpierw był w łazience i od razu zdobyliśmy jego zaufanie – od samego początku mruczał jak nienaoliwiony traktor i wystawiał brzucha do masażu!
Potem zdobył serca naszych rezydentów (jedne bardziej, inne mniej...)
Fred jest wyjątkowym słodziakiem i trzeba powiedzieć, że ten kot ma Charakter. Właśnie. Przez duże C. Nie jest łobuzem, nie broi, ale jest bardzo absorbujący. Nie można się z nim nudzić – kluchę rozpiera energia do zabaw i gonitw z kotami. Ale to nie wszystko czym zajmuje się Fred, o nie. Drugie oblicze jego Charakteru to miziactwo, miziactwo i jeszcze raz miziactwo – zawsze znajdzie kolanka, daje się miziać po brzuchu, można kota bez obaw wycałować i wymasować, a on musi wtedy przeżywać prawdziwą kocią rozkosz o czym świadczy mruczenie, aż sąsiedzi słyszą.



Fred także lubi... jeść.

Fred lubi inne koty.
Fred lubi wygrzewać się na słoneczku, bądź wtulony w inne żywe futro.
Fred lubi eksplorować wszelkie okolice. Jest kotem odważnym i ciekawym.
Fred lubi wszystkie możliwe kocie zabawki, a także nie zabawki, jak np. kasztany, orzechy włoskie, paczki chusteczek higienicznych...


Fred za to nie lubi... gwałtownych ruchów. I to jest cecha, która prawdopodobnie mu pozostanie. Można z nim robić prawie wszystko, ale gdy się przy nim kichnie, kaszlnie, gwałtownie wstanie do telefonu, domofonu itp. kota nie ma! W takich kwestiach ta słodzina wymaga delikatności i cierpliwości, ale jeśli ktoś go bardzo bardzo pokocha – co w jego przypadku następuje błyskawicznie jak tylko się go pozna – przyzwyczai się do tej cechy. Bo to tylko taka malutka bojaźń, która wymaga po prostu wzajemnego zaufania. Poza tym – jak wspomniałam – Fred jest super odważniakiem.


No i wyjawię pewien Fredkowy sekret: Fred czasem myśli, że jest człowiekiem.




oraz chętnie ogląda telewizję. Dziś także dowiedziałam się, że chętnie nosiłby mój zegarek z ręki.





Powiem szczerze – niby jest takim zwykłym buraskiem, niby niczym się nie wyróżnia. Patrząc tylko na zdjęcia sama bym tak pomyślała. Kot jak kot. Ale kiedy ma się okazję go poobserwować, przebywać z nim, dotykać i bawić – wtedy już wiadomo, że TO NIE JEST ZWYKŁY KOT!
A poza tym mimo iż jest po prostu buraskiem, ma wyjątkowe, miodowe oczy – jak spojrzy nimi na człowieka, to... przepadłeś człowieku!
(No i ma śliczne, naprawdę śliczne czarne łapki od spodu)
Fred ma 4 miesiące, jest odrobaczony, zaszczepiony (ma książeczkę) i prawdopodobnie niedługo będzie musiał być pozbawiony... jajeczek...
