Podrzucone w kartonie... KOTKI JUZ WE WLASNYCH DOMACH :)

Oba kotki sa juz we wlasnych domach 
Oba zamieszkaly w Bielsku Bialej
kotek nr 1 u P. Grazyny i jej blizniakow.
Kotek nr 2 u Joasi.
********************************************************
Co sobie myslala osoba stawiajac wczesnym rankiem karton z kociakami pod jednym z blokow na zywieckim osiedlu?
Pewnie byla dumna z tego jak humanitarnie postapila, nie zabila ich przeciez, dala im szanse.
To nic ze karton przemoknal a kociaki w chlodzie, mokre, zaczely wylazic zaciekawione, latac pod samochodami, zaczepiac ludzi, podchodzic do psow wyprowadzanych na poranne spacery.....
Kociaki najpierw zauwazyl pies moje kolezanki, bokser, ktory przyciagnal ja pod jeden z samochodow, Anka struchlala, zabezpieczyla" psa i zaraz zabrala dwa malce, rozgladajac sie czy moze jeszcze inne gdzies nie biegaja.
Zabrala je do pracy, zadzwonila do mnie proszac o pomoc, nie zostawila ich w domu, nie ufala swojemu psu, ktory do kotow nie jest przyzwyczajony, bala sie ze zrobi im krzywde.
Jedna z kolezanek z jej pracy zastanawiala sie nad adopcja jednego malca, drugi nadal potrzebowal pomocy.
Pojechalam je zobaczyc, chcialam wziac do weta i zaszczepic, ale kociaki okazaly sie zbyt male.
To malenkie czarno biale kotki, w wieku ok 4-5 tygodni, zbyt male na szczepienie, dostaly tylko srodek na robaki.
Wydaja sie czyste, bez pchel.
Z kobieta, ktora chciala dac dom jednemu z maluchow, zawarlam umowe, ze zaopiekuje sie tymczasowo drugim kociakiem, w zamian za to ja daje obojgu szczepienie i oba odrobaczenia.
Dla mnie to dobry uklad, nie mam miejsca na jego separacje a nieszczepionego malca boje sie brac do domu.
Chyba to "przekupstwo" nie bylo konieczne, kobieta nie zastanawiala sie ani chwili. Zgodzila sie.
Galeria.
wycieczka do weta
kotek nr1
kotek nr2
z pierwszych dosc pobieznych ogledzin wynika, ze oba to kocurki
Kotki sa juz po pierwszym szczepieniu
Kto je pokocha?

Oba zamieszkaly w Bielsku Bialej

kotek nr 1 u P. Grazyny i jej blizniakow.
Kotek nr 2 u Joasi.
********************************************************
Co sobie myslala osoba stawiajac wczesnym rankiem karton z kociakami pod jednym z blokow na zywieckim osiedlu?
Pewnie byla dumna z tego jak humanitarnie postapila, nie zabila ich przeciez, dala im szanse.
To nic ze karton przemoknal a kociaki w chlodzie, mokre, zaczely wylazic zaciekawione, latac pod samochodami, zaczepiac ludzi, podchodzic do psow wyprowadzanych na poranne spacery.....
Kociaki najpierw zauwazyl pies moje kolezanki, bokser, ktory przyciagnal ja pod jeden z samochodow, Anka struchlala, zabezpieczyla" psa i zaraz zabrala dwa malce, rozgladajac sie czy moze jeszcze inne gdzies nie biegaja.
Zabrala je do pracy, zadzwonila do mnie proszac o pomoc, nie zostawila ich w domu, nie ufala swojemu psu, ktory do kotow nie jest przyzwyczajony, bala sie ze zrobi im krzywde.
Jedna z kolezanek z jej pracy zastanawiala sie nad adopcja jednego malca, drugi nadal potrzebowal pomocy.
Pojechalam je zobaczyc, chcialam wziac do weta i zaszczepic, ale kociaki okazaly sie zbyt male.
To malenkie czarno biale kotki, w wieku ok 4-5 tygodni, zbyt male na szczepienie, dostaly tylko srodek na robaki.
Wydaja sie czyste, bez pchel.
Z kobieta, ktora chciala dac dom jednemu z maluchow, zawarlam umowe, ze zaopiekuje sie tymczasowo drugim kociakiem, w zamian za to ja daje obojgu szczepienie i oba odrobaczenia.
Dla mnie to dobry uklad, nie mam miejsca na jego separacje a nieszczepionego malca boje sie brac do domu.
Chyba to "przekupstwo" nie bylo konieczne, kobieta nie zastanawiala sie ani chwili. Zgodzila sie.
Galeria.
wycieczka do weta


kotek nr1



kotek nr2



z pierwszych dosc pobieznych ogledzin wynika, ze oba to kocurki
Kotki sa juz po pierwszym szczepieniu
Kto je pokocha?