Strona 1 z 2

Pilna pomoc potrzebna - inaczej czeka go ŚIERĆ! BYTOM

PostNapisane: Pon sie 25, 2008 16:55
przez dark_swan
Szłam sobie jak gdyby nigdy nic, aż na mojej drodze ukazał sie lezacy, osowialy kot. Jest chory - na kotach to ja sie nie znam, ale ma oczy zapuchnięte, tak jakby za blona, z zezem - czyzby kk?
Dodatkowo ma zmiany skorne, wygladające jak świerzb (ale nie mocny).

NIE WIEM CO ZROBIĆ...

Kot tymczasowo siedzi w klatc po króliku! Nie może zostać tutaj dluzej, niz max do jutra rana! U mnie w schronie z mety zotanie uśpiony, w CK nie przyjmą, inne to 'nie ich region', kto moze zapewnić mu DT nawet PŁATNY - coś się wymysli, poprosi sie fundacje o pomoc, cokolwiek - my mamy 7 psów, zagrażają one otu, a jeszcze chory kot zagraża im :(


Prosze, niech ktos go zabierze, chocby na jakis czas, do wyleczenia... :(( Jesli nikt się nie zglosi kot jutro trafi do schroniska, gdzie zostanie uśpiony, bo takie mamy schroniko... :!:

PostNapisane: Pon sie 25, 2008 18:30
przez karee
Hop po DT :(

PostNapisane: Pon sie 25, 2008 18:34
przez dark_swan
Obrazek

Obrazek

Obrazek

PostNapisane: Pon sie 25, 2008 20:44
przez dark_swan
Nikt nie chce pomóc :( Wszytskim pomóc się nie da, najprawdopodobniej jutro kociak idzie do uśpienia, poddajemy sie bez walki, bo nie mamy możliwosci się nim zająć :(

PostNapisane: Pon sie 25, 2008 21:24
przez AnielkaG
Spokojnie. To nie tak ze nikt nie chce, ale tak na szybko to trudne. Po pierwsze kot nie wygląda źle. Głównie jest wystraszony. Może ma kk, może i świerzb- ale obie te choroby są zakaźne tylko dla innych kotów. Na pewno nie zagraża ani Tobie ani psom. Dlaczego do uśpienia? Skąd jesteś dokładnie, podaj w tytule wątku, to skieruje osoby z Twoich okolic, powiedzą dokładnie gdzie możesz szukać pomocy!

PostNapisane: Pon sie 25, 2008 22:11
przez dark_swan
Przeciez w tytule wątki pisze, że bytom.
Na zdjeciach rzeczwiscie nie wyszeł źle, a świerz nie jest zakażny tylko dla kotów! ALe dla psów, ludzi, papug itp.! To jest bardzo duża pomyłka...
Dlaczego do uśpienia? Bo mamy czas do jutra, moze do czwartku, nie mozemy go trzymać! Starczyłoby go podleczyć i wypusćic spowrotem

A czy wdzikożyjącego kocura poiwnno si wykastrować, bo ktoś mi powiedział, że kocur kastrowany nie przeżyje...

A spokojna nie mogę być kiedy mnie coś przerasta, a nas zaczyna przerastać...

PostNapisane: Pon sie 25, 2008 22:19
przez BOENA
Biedny kot :( Faktycznie na zdjęciu nie wygląda tragicznie,oczy ma wyraziste.Czy On chodzi?Może potrącił Go samochód,bo napisałaś,że leżał gdy Go znalazłaś.Kot wolno-żyjący często ma zmiany skórne,bo niby kto ma takim pomóc,ale to nie jest koniec świata.
Może w takim razie jakaś lecznica Go zdiagnozuje i przetrzyma na obserwacji?Popytaj proszę i nie skazuj Go na eutanazję w schronisku!Tam dla wolno-żyjących kotów nie ma niestety miejsca :(
Gdy w lecznicy Go podleczą możesz przecież w ostateczności wypuścić Go w miejscu,gdzie Go znalazłaś.

PostNapisane: Pon sie 25, 2008 22:22
przez AnielkaG
A, faktycznie. Nie zauważyłam, że Bytom.
Próbuję Cię przekonać że nikt nie zarazi się czymkolwiek od tego kota! Świerzbem też nie, jeśli mi nie wierzysz, poczytaj kocie ABC o świerzbie.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie uśpi kota z powodu świerzbu, zresztą, jak piszesz nie znasz się na kotach - skąd wiesz co mu jest?
Kocury wolnożyjące się kastruje! Oczywiście! Jeżeli dobrze widzę kot nie ma kawałka ucha- czasem tak właśnie się zaznacza że jest kastrowany.
Powiem tak, może to zabrzmi brutalnie: KOT BYŁ NA TWOJEJ DRODZE, to znaczy że wybrał Ciebie!
Teraz daj mu jeść i pić, zobaczymy czy rzeczywiście jest tak chory, jak nie będzie chciał to to potwierdzi...Może ma jakiś uraz- chora łapę? Gorączkę?

PostNapisane: Pon sie 25, 2008 22:39
przez Patsi
Czy kot nie może posiedzieć w tej klatce 4 tygodnie? Na świerzb koty przecież nie umierają.
Z dwojga złego lepiej go chyba wypuścić niż usypiać (no chyba,że ogólny stan kota jest tragiczny).
Na kopalni żyje kot ze strasznym świerzbem, nie daje się złapać, po pół roku jego stan bez jakiegokolwiek leczenia zdecydowanie się poprawił. Był prawie łysy (na głowie i przedniej części tułowia), skóra była czerwona - teraz zarósł już futrem i jest w niezłej formie.
Możemy pokryć koszty leczenia świerzbu, jeśli znajdzie się dt.

PostNapisane: Pon sie 25, 2008 22:41
przez dark_swan
Nie ma - jest starsznie osowiały, dzikus do potęgi, ale był tak 'schorowany, ze psokojnie bez oprow mogłyśmy go wziąść na ręce...
Ma oczy zapuchniete, tak jakby za błoną, przymrużone z 'zezem'. Nie jestem specem od kotów, ale ze świerzbem miałam doczynienia. A co do tego, że nie wiemy co mu jest - kot jest u mojej znajomej, ona na kotach się zna, świerzb pal licho, ale gorzej z tymi oczami :/ A poza tym ja nie widze zwiazku, skoro kot nie moze u nas zosatć, po prostu NIE MOŻE i tyle...
Nam kociara pewna powiedziała, ze wykastrowany kot dzikożyjący nie da sobie rady, to a juz nie wiem... On nie ma całej końcówki ucha, jakis cm mu brakuje. My g chcemy wypuscić, no ale chyba wypadłaby go najpierw wyleczyć?
Jak się znajdzie jakies lokum to niech idzie, siera wno, ale wypuscic go w obecnym stanie to i tak bezie zabójstwo, bo jak choroba się rozwinie to i tak umrze tylko tyle, że w meczarniach...

PostNapisane: Pon sie 25, 2008 22:44
przez dark_swan
Patsi pisze:Czy kot nie może posiedzieć w tej klatce 4 tygodnie? Na świerzb koty przecież nie umierają.
Z dwojga złego lepiej go chyba wypuścić niż usypiać (no chyba,że ogólny stan kota jest tragiczny).
Na kopalni żyje kot ze strasznym świerzbem, nie daje się złapać, po pół roku jego stan bez jakiegokolwiek leczenia zdecydowanie się poprawił. Był prawie łysy (na głowie i przedniej części tułowia), skóra była czerwona - teraz zarósł już futrem i jest w niezłej formie.
Możemy pokryć koszty leczenia świerzbu, jeśli znajdzie się dt.


Patsi jak miło, dzisiaj dzwoniłyśmy do tego aszego CHATULA, pwoiedzieli, że mamy szukać i próbowac w CK go oddac, a CK nas znają i ciągle nam mówią 'że musza dac szanse osoba bez znajomości i powoływanie się na znajomosci jest chamskie' to kij im w dupe :/ Sorry, szlag mnie trafia, zresztą Patsi droga wiesz jaka u nas jest sytuacja...

Ahhh... no tak, rzeczywiscie tutaj mam inny nick, BoUnTy jestem, teraz kojarzysz? A kot jest u Ani :/ A my teraz totalnie zawalone jesteśmy - teraz rozumiesz?

PostNapisane: Wto sie 26, 2008 0:06
przez Patsi
dark_swan pisze:
Patsi pisze:Czy kot nie może posiedzieć w tej klatce 4 tygodnie? Na świerzb koty przecież nie umierają.
Z dwojga złego lepiej go chyba wypuścić niż usypiać (no chyba,że ogólny stan kota jest tragiczny).
Na kopalni żyje kot ze strasznym świerzbem, nie daje się złapać, po pół roku jego stan bez jakiegokolwiek leczenia zdecydowanie się poprawił. Był prawie łysy (na głowie i przedniej części tułowia), skóra była czerwona - teraz zarósł już futrem i jest w niezłej formie.
Możemy pokryć koszty leczenia świerzbu, jeśli znajdzie się dt.


Patsi jak miło, dzisiaj dzwoniłyśmy do tego aszego CHATULA, pwoiedzieli, że mamy szukać i próbowac w CK go oddac, a CK nas znają i ciągle nam mówią 'że musza dac szanse osoba bez znajomości i powoływanie się na znajomosci jest chamskie' to kij im w dupe :/ Sorry, szlag mnie trafia, zresztą Patsi droga wiesz jaka u nas jest sytuacja...

Ahhh... no tak, rzeczywiscie tutaj mam inny nick, BoUnTy jestem, teraz kojarzysz? A kot jest u Ani :/ A my teraz totalnie zawalone jesteśmy - teraz rozumiesz?


Odpuść sobie złośliwości.
Wykastrowany kot da sobie radę na wolności. Domyślam się, że kot jest u Ani. Jeśli myślisz, że mamy pod opieką jednego zdrowego kota to jesteś w błędzie. Zaoferowałyśmy pomoc, taką jaką możemy zaoferować, poza tym osoba, z którą rozmawiałaś mówiła także o Fundacji For Animals - bo w każdym miejscu warto poprosić o pomoc.
Jeśli sytuacja Was przerasta, to może warto na jakiś czas zawiesić działalność, a nie wyżywać się na innych.
Podtrzymuję ofertę pomocy finansowej w leczeniu kota.

PostNapisane: Wto sie 26, 2008 8:06
przez dark_swan
Patsi pisze:
dark_swan pisze:
Patsi pisze:Patsi jak miło, dzisiaj dzwoniłyśmy do tego aszego CHATULA, pwoiedzieli, że mamy szukać i próbowac w CK go oddac, a CK nas znają i ciągle nam mówią 'że musza dac szanse osoba bez znajomości i powoływanie się na znajomosci jest chamskie' to kij im w dupe :/ Sorry, szlag mnie trafia, zresztą Patsi droga wiesz jaka u nas jest sytuacja...

Ahhh... no tak, rzeczywiscie tutaj mam inny nick, BoUnTy jestem, teraz kojarzysz? A kot jest u Ani :/ A my teraz totalnie zawalone jesteśmy - teraz rozumiesz?


Odpuść sobie złośliwości.
Wykastrowany kot da sobie radę na wolności. Domyślam się, że kot jest u Ani. Jeśli myślisz, że mamy pod opieką jednego zdrowego kota to jesteś w błędzie. Zaoferowałyśmy pomoc, taką jaką możemy zaoferować, poza tym osoba, z którą rozmawiałaś mówiła także o Fundacji For Animals - bo w każdym miejscu warto poprosić o pomoc.
Jeśli sytuacja Was przerasta, to może warto na jakiś czas zawiesić działalność, a nie wyżywać się na innych.
Podtrzymuję ofertę pomocy finansowej w leczeniu kota.


Gdzie w mojej wypowiedzi widzisz złośliwosci? :>
To przetlumacze moze inaczej, skoro to co napisałam dla Ciebie było złośliwe:

"Patsi jak miło :) (tutejsze emotikonki mnie irytują, dlatego nie używam - jakoś nie umiem się do ich przyzywczaić, ja psiara). Dzisiaj dzwoniłyśmy do tego aszego CHATULA, pwoiedzieli, (chyba się nie myle, że jest WASZ, czy to jakaś złośliwość?) że mamy szukać i próbowac w CK go oddac, a w CK nas znają i ciągle nam mówią 'że musza dac szanse osoba bez znajomości i powoływanie się na znajomosci jest chamskie' to kij im w dupe :/ (o tak to jedyna złośliwosć, ale co mam mówić, ja wiele razy, od paru lat pomagałam w CK w rózny sposób, wiele osób z tamtąd mnie zna i co? Podać Ci przykłąd? Miałam u siebie psa na DT, był u mnie 2 m-ce i ugryzł mojego brata (UGRYZL nie POGRYZL), nie mógł u mnie zostać, bo tata dostał fobii - pojechałam z nim do CK, bo w Bytomskim schorniku poszedłby od razu pod igłę [tego chyba Ci nie musze mówić - chory, 'agresywny'pies], pies szczepinoy, miał gdzie przeczekac do końca obserwacji wet, byłą opinia behawiorysty o jego łagodnym usposobieniu i o tym, że to co się stało to byłwypadek, zaproponowałam pokrywanie do czasu jak nie znajdzie domu kosztów wyżywinia, leczenia, kastracji, ogłaszanie, przyjeżdżanie do niego i co usłyszałam 'Nie przyjmiemy go, nawet na znajomosci - musimy dac innym szanse co znajomosci nie mają'. Miałam tego psa, mojego KOCHANEGO Dżekusia, moje oczko w głowie zabić, bo nie było dla niego ratunku! Brakowało im tylko.... dobrych chęci (i to nie jedyny przypadek kiedy odmówili), stad tez moje negatywne nastawienie do CK)
Sorry, szlag mnie trafia, zresztą Patsi droga wiesz jaka u nas jest sytuacja... (to szlag mnie trafia to podtekst do 'kij im w ....', a jaka sytuacja u nas jest to przeciez wiesz i tego Ci mówić nie musze, bo nas znasz!


A teraz druga wypowiedź:

]
Patsi pisze:Odpuść sobie złośliwości.
Wykastrowany kot da sobie radę na wolności. Domyślam się, że kot jest u Ani. Jeśli myślisz, że mamy pod opieką jednego zdrowego kota to jesteś w błędzie. Zaoferowałyśmy pomoc, taką jaką możemy zaoferować, poza tym osoba, z którą rozmawiałaś mówiła także o Fundacji For Animals - bo w każdym miejscu warto poprosić o pomoc.
Jeśli sytuacja Was przerasta, to może warto na jakiś czas zawiesić działalność, a nie wyżywać się na innych.
Podtrzymuję ofertę pomocy finansowej w leczeniu kota.



O tym wykastrowanym kocie (że nie przeżyje na wolnosci) powiedziała nam pewna osoba z CK :) Czy ja pieje w jakiś sposób do CHATULA, ze nie pomógł? Chcialam otrzymać informacje, zostałam pokierowana do For Animal, gdzie też dzwoniłam - do osoby do której dostałąm kiedyś numer...hmmm... p. Joanna zdaje się? :oops:Pytałąm tez kociary z niekochane.org czy widza jakies wyjście, fundacje S.O.S dla Zwierza, fundacje Szara Przystań (od osoby z fundacji, ale nie dostałam jesczze odpowiedzi), nikt nie miał mnie gdzie pokierowac, wszyscy rozkładali rece i móili 'nie wiem, ale to nie my' (nie dosłownie oczywiscie). To co jeszcze powinnyśmy zrobić?
Pomoc jakakolwiek się przyda, tylko jak nie znajdzie dię DT, to z eczenia i tak nici, czyż nie?

Sytuacja nasz przerasta, bo wszyski idzie w tym miesiącu nie tak jak powinno - za dżo tego na raz, u nas chyba głównym problemem jest to, ze jak ktoś nam otwarcie poprosi o pomoc, to rzcej staramy się nie odmawiac takowej.... niestety gdy my takowej potrzebujemy, to poszukiwania kończymyzawiedzieniem...


Co do psa Dżeka - cudem przeżył, organizowałam na szybca transport i miejsce w hotelu w KRAKOWIE! Wiozłyśmy go, siedział tam 5 m-cy, az w końcu Dżek wrocł do nas i p[o miesiacu znalazł KOCHAJĄCY i naprawdę super DOM! Gdybym wtedy mu nie dała sznasy...

Wiec jak widzisz, wcale nie jestesmy takie bezduszne, zwykle jeśli mozemy pomóc pomagamy, ale nie tym razem, tym razem po porstu nie damy rady, zresztą Ania tez Ci napisała co nie co na ten temat...

CapsLock

PostNapisane: Wto sie 26, 2008 8:43
przez Jura
dark_swan pisze:Przeciez w tytule wątki pisze, że bytom.

Tytuł wątku jest wielkimi literami, dlatego nikt go nie czyta.

Re: CapsLock

PostNapisane: Wto sie 26, 2008 9:42
przez dark_swan
Jura pisze:
dark_swan pisze:Przeciez w tytule wątki pisze, że bytom.

Tytuł wątku jest wielkimi literami, dlatego nikt go nie czyta.


A to ma jakieś znaczenie? Bo nie bardzo się orientuje :oops: