Strona 1 z 4

Ratujcie kotkę...

PostNapisane: Wto lip 08, 2008 15:42
przez rudomi
Jakiś #%&$@# przywiózł do lecznicy małą (kilkutygodniową) kotkę ze złamaną łapką i chce ją uśpić, bo nie ma teraz czasu na opiekę!!!! i mówi, że jak jej nie uśpią, to zostawi kota gdzieś pod drzewem.
Wszystko ma miejsce w Warszawie, koteczka poza tym podobno jest zdrowa, może ktoś ją uratuje? Ja mam już 3 koty i 2 psy, więcej mieć nie mogę...
Info prawie bezpośrednio z lecznicy, sprawa bardzo pilna...
Jak tylko dowiem się więcej, napiszę.
Gdyby ktoś mógł ją do siebie zabrać...
Proszę o kontakt na mkuf@tlen.pl

PostNapisane: Wto lip 08, 2008 15:52
przez orchidka
Która to lecznica?

PostNapisane: Wto lip 08, 2008 15:54
przez rudomi
A-Z Wet na Zamiejskiej

PostNapisane: Wto lip 08, 2008 22:25
przez rudomi
już nie ma koteczki...

Jak to nie ma?

PostNapisane: Wto lip 08, 2008 23:11
przez Jura
Co się stało?

PostNapisane: Śro lip 09, 2008 9:06
przez rudomi
Weterynarze postanowili ją uśpić... Facet, który ją przyniósł nie chciał zapłacić za operację, a koteczka cierpiała, więc tak też zrobili...

PostNapisane: Śro lip 09, 2008 9:20
przez gosiar
bez komentarza... co to za lecznica, cholera? troche tgo nie rozumiem.

PostNapisane: Śro lip 09, 2008 9:32
przez Never
Psiakrew!!!!!!

:evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:

Oj, skontaktuję się z tą lecznicą, nie daruję....

Szkoda, naprawdę szkoda ze nie widziałam tego wątku wczesniej.... chyba mało osób go widziało..... kotka mogłabyby zyc....

PostNapisane: Śro lip 09, 2008 11:01
przez Mysza
gosiar pisze:bez komentarza... co to za lecznica, cholera? troche tgo nie rozumiem.
taka lecznica niestety
parę lat temu przy mnie odmówili pomocy potrąconemu kotu o ile pani która go przyniosła nie zobowiązała by się do zapłacenia. jak zapłaci to mu teraz pomogą, a rano wezwą Paluch.

PostNapisane: Śro lip 09, 2008 11:14
przez Never
Co do lecznic, które nie pomagaja bez zapłaty, jest takich więcej.... Niestety.....

Dzwoniłam do tej lecznicy:
A-Z Wet. Całodobowa klinika weterynaryjna
Zamiejska 28, 03-580 Warszawa
tel. 0 22 678 33 22
i dowiedziałam się, że lekarz, który był wczoraj po południu będzie dopiero w czwartek rano.... nie omieszkam zadzwonić... nie daruję tej sprawy..... jestem uparta i jak coś mnie wkurzy, ruszam do działania... :(

PostNapisane: Śro lip 09, 2008 12:05
przez Miuti
Never - wyrazy głębokiego szacunku.
Jak zwykle zresztą.

PostNapisane: Śro lip 09, 2008 14:39
przez rudomi
Nie chcę już angażować się, bo może rzeczywiście znałam za mało szczegółów. Chciałam pomóc. Już nie ma komu, ale może ktoś podjął słuszną decyzję, nie wiem co w takich sytuacjach robią weterynarze. Może stan kota był na tyle zły, że to było jedyne właściwe rozwiązanie...

PostNapisane: Śro lip 09, 2008 14:50
przez Never
Dlatego chcę wyjaśnić sytuację.... bardzo załuję, ze nie odczytałam wczoraj tego wątku - przeoczyłam go.... Może kotka by zyła....Nie wierze, ze niezbędne było uśpienie... zawsze jest możliwość amputacji.... mam dosyć usypiania zwierząt z byle powodów, po prostu mam dosyć....

PostNapisane: Śro lip 09, 2008 14:56
przez ulvhedinn
Nazwij rzecz po imieniu- ZABIJANIA zwierząt, które mogłyby żyć...

PostNapisane: Śro lip 09, 2008 15:04
przez Never
Nazwę, jak uzyskam więcej informacji.... i nie przestanę na tym... :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: Naprawdę się wściekłam.....