Nie wiem co mam zrobić z Dyzią. Pomocy

Witam,
kilka miesięcy pisałam już tu watek o mojej czarnej Dyzi, którą uratowałam z macek śmierci, gdy miała zaledwie 4 tygodnie. I wspominałam tez wtedy, że szukam dla niej domku, bo różne rzeczy itd. Nie jestem kociarą, ale osobą wrażliwą na krzywdę i stąd Dyźka z ulicy znalazła się u mnie. Gdyby nie ja, to by już jej nie było. I tak razem zostałyśmy. Od roku Dyzia mieszka u mnie. Ale...ale teraz musi koniecznie znaleźć nowy domek i to natychmiast. O ile odwiedziny mojej drugiej uczulonej połówki były uciązliwe, to teraz, gdy zamieszkaliśmy razem - nie da się żyć. W zasadzie to nie możemy mieszkać razem dopóki Dyźka jest u mnie w domu
Do tego dochodzi właściciel mieszkania, które wynajmuje, na wieść o Dyźce powiedział: albo zniknie kot z domu, albo zmienię mieszkanie. Tak więc...szukam dla Dyzi domu. Jest zdrowa, czarna, sliczna, ma rok i 4 miesiace, w grudniu zaszczepiłam ją na kolejny rok. Jutro wstawię zdjęcia. Wydaje mi się, że Dyźka bylaby najszczęsliwsza z drugim kotem, bo bardzo, ale to bardzo lubi towarzystwo i zabawy. Nie wiem co więcej napisać. Jest zadbana, ma błyszcząca sierść, jest drobnej budowy, lubi się przytulać, choć na początku jest nieufna, bo zaznała od ludzi wiele krzywdy. Dyzia musi znaleźć dom w ciągu tygodnia, jeśli nie - będę musiała oddać ją do schroniska.... Możecie nam jakoś pomóc???

kilka miesięcy pisałam już tu watek o mojej czarnej Dyzi, którą uratowałam z macek śmierci, gdy miała zaledwie 4 tygodnie. I wspominałam tez wtedy, że szukam dla niej domku, bo różne rzeczy itd. Nie jestem kociarą, ale osobą wrażliwą na krzywdę i stąd Dyźka z ulicy znalazła się u mnie. Gdyby nie ja, to by już jej nie było. I tak razem zostałyśmy. Od roku Dyzia mieszka u mnie. Ale...ale teraz musi koniecznie znaleźć nowy domek i to natychmiast. O ile odwiedziny mojej drugiej uczulonej połówki były uciązliwe, to teraz, gdy zamieszkaliśmy razem - nie da się żyć. W zasadzie to nie możemy mieszkać razem dopóki Dyźka jest u mnie w domu




