Strona 1 z 1

Nie wiem co mam zrobić z Dyzią. Pomocy

PostNapisane: Nie sty 20, 2008 23:27
przez Magilaina
Witam,

kilka miesięcy pisałam już tu watek o mojej czarnej Dyzi, którą uratowałam z macek śmierci, gdy miała zaledwie 4 tygodnie. I wspominałam tez wtedy, że szukam dla niej domku, bo różne rzeczy itd. Nie jestem kociarą, ale osobą wrażliwą na krzywdę i stąd Dyźka z ulicy znalazła się u mnie. Gdyby nie ja, to by już jej nie było. I tak razem zostałyśmy. Od roku Dyzia mieszka u mnie. Ale...ale teraz musi koniecznie znaleźć nowy domek i to natychmiast. O ile odwiedziny mojej drugiej uczulonej połówki były uciązliwe, to teraz, gdy zamieszkaliśmy razem - nie da się żyć. W zasadzie to nie możemy mieszkać razem dopóki Dyźka jest u mnie w domu :( Do tego dochodzi właściciel mieszkania, które wynajmuje, na wieść o Dyźce powiedział: albo zniknie kot z domu, albo zmienię mieszkanie. Tak więc...szukam dla Dyzi domu. Jest zdrowa, czarna, sliczna, ma rok i 4 miesiace, w grudniu zaszczepiłam ją na kolejny rok. Jutro wstawię zdjęcia. Wydaje mi się, że Dyźka bylaby najszczęsliwsza z drugim kotem, bo bardzo, ale to bardzo lubi towarzystwo i zabawy. Nie wiem co więcej napisać. Jest zadbana, ma błyszcząca sierść, jest drobnej budowy, lubi się przytulać, choć na początku jest nieufna, bo zaznała od ludzi wiele krzywdy. Dyzia musi znaleźć dom w ciągu tygodnia, jeśli nie - będę musiała oddać ją do schroniska.... Możecie nam jakoś pomóc???
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Re: Nie wiem co mam zrobić z Dyzią. Pomocy

PostNapisane: Nie sty 20, 2008 23:41
przez Blond Tornado
Hej Magilaina, napisz proszę skąd jesteś- może akurat ta info pomoże również znaleźć kotce dom. Dleczego kicia ma tylko tydzień? Znalezienie kotu domu w ciągu tygodnia graniczy z cudem :( Czy zdajesz sobie sprawę, że oddanie jej do schronu prawdopodobnie skończy się śmiercią kici? Domowe koty, oddane z różnych przyczyn do schroniska, bardzo szybko łapią choroby lub odchodzą z tęsknoty. Szukaj dla niej domu, choćby tymczasowego.
Napisz o charakterze kotki- to, że lubi towarzystwo to dobra wiadomość :D
Jest zdrowa, zaszczepiona- to ważne, że lubi się przytulać- też :wink:

Re: Nie wiem co mam zrobić z Dyzią. Pomocy

PostNapisane: Nie sty 20, 2008 23:49
przez Nordstjerna
Magilaina pisze: Dyzia musi znaleźć dom w ciągu tygodnia, jeśli nie - będę musiała oddać ją do schroniska.... Możecie nam jakoś pomóc???


Dziewczyno, czy masz wiadomość, że oddając kotkę do schroniska podpisujesz na nią wyrok śmierci? Poczytaj wątki o schroniskach, proszę.
Zobacz, jak to naprawdę wygląda. Schronisko to nie hotel, gdzie kotek w super warunkach czeka na nowy domek. Schronisko to umieralnia. Stres, strach, choroby, klatka, w której Twoja wychuchana, domowa kotka bedzie załatwiała się pod siebie. Czy chcesz ją na to skazać? Teraz? Dlaczego nie pomyślalaś o tym wcześniej? Poszukiwanie domu dla dorosłego kota trwa dłużej niż tydzień, wymaga mnóstwa zachodu, ogłoszeń.
Czy po to ratowałaś jej życie, by odroczyć jej śmierć o rok?

PostNapisane: Pon sty 21, 2008 0:01
przez Magilaina
Mieszkamy w Warszawie. Proszę mnie nie oceniać, jestem dorosłą osobą, a nie nastolatką, która się zabawiła w zoo. Jeśli tak piszę, to tak jest. Czasem życie układa scenariusz niezależny od nas i nic na to nie można poradzić. Napisałam szczerze, tak jak jest. Może tydzień jest przysłowiowy, ale czas odgrywa bardzo ważna role. Jutro napisze więcej o Dyźce. Wiem, że mój watek może wzbudzac kontrowersje, gdyz zaglądaja tu osoby wrażliwe, ale tez i dlatego napisałam o Dyzi właśnie tu. Pozdrawiam.

PostNapisane: Pon sty 21, 2008 0:40
przez Anka
Magilaina, rozumiem, że życie pisze różnescenariusze. Ale po prostu tak jest, że kotu domu w tydzień raczej nie znajdziesz. Wiele z nas ma w domach tymczasy i szuka im miesiącami domów. A oddanie kotki do schroniska to wyrok, i jeżeli jesteś jak piszesz, osobą wrażliwą, to nie wierzę, że potem, po oddaniu do schroniska istoty, którą przez rok oswajałaś i przez ten fakt stałaś się za nią odpowiedzialna (vide Mały Książę) będziesz potrafiła normalnie żyć i cieszyć się szczęściem u boku swojej drugiej połówki. Kcia, w dodatku, jak piszesz, trochę nieufna i "po przejściach", w schronisku po prostu umrze. Z rozpaczy. wiem co piszę, bo jakiś czas pracowałam w schronisku i byłam świadkiem kotów umierających dosłownie z rozpaczy (odmawiały jedzenia, niknęły w oczach)
Rozumiem sam fakt konieczności znalezienia kici nowego domu i tego nie oceniam.
Wiesz, ja 10 lat temu oddałam do schroniska małego kotka, który był u mnie tylko 2 dni, zrobiłam to pod wływem bardzo silnego nacisku ze strony mamy, z którą wtedy mieszkałam (byłam już zuuupełnie dorosła). Na swoje mizerne usprawiedliwienie mam to, że wtedy na żadnych forach nie byłam, wogóle netu nie miałam, o schroniskach pojęcie miałam blade. A mimo to do tej pory czuję koszmarne wyrzuty sumienia i mimo, że w miarę swych sił staram się pomagać zwierzętom, biorę koty na tymczas itp, to tamto wciąż ciąży mi jak kamień. Proszę, nie dopuszczaj do siebie nawet takiej ewentualności.
A kicia jest piękna :D

PostNapisane: Pon sty 21, 2008 0:50
przez Ewik
Mam nadzieję, że ten tydzień i wizja schroniska to tylko emocjonalny szantaż...który nowego domku nie wytrzaśnie spod ziemi a tylko rozsierdzi trochę bardziej wrażliwych od Ciebie...

PostNapisane: Pon sty 21, 2008 1:14
przez Anka
Znalazłam Twoje wątki. A raczej wątki Dyzi (początkowo Poli, potem DeeDee). Najpierw było szukanie domku, potem entuzjastyczne, że zostaje, potem w czerwcu znowu szukanie, ale takie chwilowe. Teraz nagle - że tydzień lub przynajmniej coś w rodzaju tygodnia.
Magilaina, wybacz, ale w tym wszystkim nie wydajesz mi się za bardzo dojrzałą osobą :( . A kot to żywa istota, nie zabawka.

PostNapisane: Pon sty 21, 2008 10:12
przez Magilaina
No tak, bo wtedy niestety nikt chetny sie nie zgłosił, ja noża na gardle nie miałam, więc oczywistym jest, że nie wyrzuciłam kota na ulice. Jak widac tez nie mam nic do ukrycia, pisze pod tym samym nickiem i nikogo nie oszukuje. No nie może zostac w moim domu dłużej i juz. Nie wiem czy kogos interesuje dokładne tłumaczenie co i jak, bo to sa moje sprawy prywatne i nie stanowia meritum sprawy, a ja nie mam zamiaru opisywac publicznie meandrów mojego życia. Bo i po co? Jak widac tez robiłam wszystko, aby kicia miała dom najdłużej jak się dało, pomimo, że nie podeszłam entuzjastycznie do posiadania kota i w tej kwestii nic sie nie zmieniło. Jednak skoro była to była i dbałam o nia najlepiej jak potrafiłam. Teraz szukam dla Dyzi domu, bo muszę. Nic na to nie poradzę.

P.S. w związku z tym, że kot to zywa istota, nie zostawiłam jej wtedy na dworzu w potrzebie na pewna śmierć, więc moje podejście do zywych istot chyba nie podlega dyskusji.

PostNapisane: Pon sty 21, 2008 10:51
przez gisha
Okropnie smutno czytac takie historie :cry:
Szukaj intensywnie domku, porób ogłoszenia,porozwieszaj gdzie mozesz,umiesc na róznych portalach, bo furumowicze z reguly bardzo zakoceni.
Czy kicia wysterylizowana?
Jeśli jestes doroslą i odpowiedzialną osobą to na pewno nie oddasz jej do schroniska, Twoj TZ tez niech się włączy w poszukiwania nowego domu.

Tak jak kiedys uratowałas jej zycie , nie skazuj jej teraz na smierc w schronie!

PostNapisane: Pon sty 21, 2008 10:53
przez Tania
Szkoda, że wcześniej nie znalazł się chętny na Twoją kotkę. Przynajmniej teraz zaoszczędziłabyś jej cierpienia. Dla kota, który wychował się w domu oddanie do schroniską będzie wydarzenim traumatycznym.
To bardzo ładna kotka, wygląda jak moja Demolka. Mam nadzieję, że znajdzie się dla Niej dom, bo w schronisku tylko zmarnieje.
Dziwi mnie tylko Twoje podejście:
"Jak widac tez robiłam wszystko, aby kicia miała dom najdłużej jak się dało, pomimo, że nie podeszłam entuzjastycznie do posiadania kota i w tej kwestii nic sie nie zmieniło. Jednak skoro była to była i dbałam o nia najlepiej jak potrafiłam"
Nie będę tego komentowała.

PostNapisane: Pon sty 21, 2008 11:01
przez Optimistic
Słuchajcie, ja rozumiem Wasze oburzenie, ale to chyba nie czas i nie pora na ocenianie zachowania Magilainy, prawda? Może nie do końca postępowała właściwie, ale każdy ma prawo błądzić..
Postarajmy się zrobić, co tylko się da, żeby kotek jak najszybciej znalazł dom (choćby tymczasowy). Przydałby się banerek, ogłoszenia na innych portalach itd.
Pomóżmy kotkowi, a "kłótnie" zostawmy na później :)

I trzymajmy kciuki, żeby domek się znalazł :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Pon sty 21, 2008 12:10
przez casica
Nie zamierzam Cię oceniać, ale jesli nie wiesz co czeka wypieszczonego domowego kota w schronisku przejrzyj sobie chociazby ten watek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2780640#2780640
Daj jej szansę na inny dom, jak pisały dziewczyny, może to potrwać dłużej niż tydzień.
W watku do którego link Ci podałam popros o wstawianie ogłoszeń do sieci, napewno Ci pomogą. Albo napisz pw do kokkuni, Goski_bs albo Georginii.
Założ jej też może watek na Kociarni

PostNapisane: Pon sty 21, 2008 19:04
przez Magilaina
Oczywiście, że nie oddam Dyźki do schroniska. Gdyby to było takie proste to nie pisałabym tu tego wątku. Sama próbuję się przekonać, że potrafię się zdystansować i poradzić sobie z tym co muszę zrobić. Szukam rozwiązania, kochającego domku dla koteczki, która przeszła piekło i zdążyła już o nim zapomnieć. Jutro rano zamieszczę ogłoszenia tam, gdzie tylko będę mogła. Naprawdę zależy mi na tym, żeby Dyzia miała się do kogo przytulić tak jak teraz. Piszę a ona leży sobie w zgięciu mojego ramienia. To musi być domek, który kocha koty, tak jak już pisałam - najlepiej z innym kotkiem, ale niekoniecznie. Mała uwielbia się bawić i jest bardzo żywym kotem. Dużo śpi i wygrzewa się nieopodal kaloryfera, ale gdy już się rozbudzi lubi trochę powariować. Wzorowo załatwia się do kuwetki, przyzwyczaiła tez sie szybko do nowego mieszkania po przeprowadzce. Potrzebuje tylko trochę czasu, żeby komuś zaufać i przekonać się, że nie ma wobec niej wrogich zamiarów. Nie ma w sobie tez za grosz agresji, nigdy nikogo nie ugryzła ani złośliwie nie podrapała. Lubi korzystać z drapaczka oraz biegać za piłką. Podczas mojej nieobecności w domu - nie rozrabia, chociaż przypuszczam, że bardzo się nudzi, gdyż ja wracam do domu bardzo późno. Strasznie dużo mnie nerwów ta decyzja kosztuje, ale naprawdę - nie mam innego wyjścia :( Dyzia bardzo mało je i jest tez drobniutkim kotem, ale nie jest absolutnie chora. Ot, taki niejadeczek. Lubi w zasadzie wszystko - i suche chrupaki i saszetki. Jest tez z charakteru ogromną indywidualistka - na nic latanie za nią w celu pogłaskania. Przychodzi, gdy ma ochotę i wtedy wtula sie całym swoim ciałkiem mrucząc jak traktorek. Czasem śpi ze mną w łóżku przytulona do szyi, a czasem w najdalszym kącie pokoju. Lubi chować sie pod kocem oraz we wszelkiego rodzaju skryjówkach, gdzie ma daszek nad głową. Gdy wracam do domu, przez godzinkę łazi za mną krok w krok : do kuchni, łazienki itd. Jest wrażliwym, kochanym, charakternym kotem. Jejku, to naprawde bardzo trudne :((((((((

A to Dyzia krótko po tym jak do mnie trafiła:

Obrazek

Ślicznie wyrosła, prawda? :)

PostNapisane: Pon sty 21, 2008 22:58
przez MaybeXX