Strona 1 z 7

Piekarze. Trzej Bracia już w nowych domach:))

PostNapisane: Wto gru 18, 2007 21:52
przez Agalenora
Panie i Panowie,
Czas przedstawić Trzech Piekarzy, którzy szukają swego Domu...

Piekarze to bracia. Mają ok. 3 miesięcy.

Na pierwszy rzut oka - bardzo do siebie podobni

Na drugi rzut oka....
Różnią się jednak wielkością, wagą, rozkładem plamek na pyszczkach i długością skarpet.

Mają jednakowoż podobnie wspaniałe charaktery - to koty, które mruczą, na sam dźwięk głosu znajomego człowieka...
Na kolana wchodzą jednocześnie.
A właściwie trój-cześnie i trójstronnie... Mrucząc Trójwymiarowo.
I UWAGA:
Te Kocurki gadają. Odpowiadają, zaczepiają, nawiązują rozmowę... i prowadzą dialog. Nie tylko w Wigilię...

Niesamowite kocurki, doprawdy, niesamowite.


Piekarze urodzili się w opuszczonej, zimnej piwnicy w nieczynnej od wielu lat piekarni. Ich braciszek, czarny jak smoła Kominiarz znalazł dom. P
Zaszczepieni, odrobaczeni, z książeczkami zdrowia.

EDIT:

dwaj piekarze już w domach.
Na domek i Swojego Człowieka czeka Strzałka

PostNapisane: Wto gru 18, 2007 22:13
przez Agalenora
A teraz prezentacja wizualna przedstawicieli Płci Brzydkiej :)

Zacznę od fot grupowych.
Dżentelmeni pięknie pozują do zdjęć. :)

W różnych konfiguracjach

A zatem... Sprawdziłam, gdzie Panowie spędzają czas. I oto, co ukazało się moim oczom...

Rano, bladym świtem, w poscieli...

Obrazek

Obrazek

Obrazek



A wieczorem - na przykład w kuchni...

Obrazek


Lub znów w łożu... W przychylnym i powabnym damskim towarzystwie

Obrazek


:wink:

Nie ważne gdzie, nie ważne z kim i nie ważne, o jakiej porze...

Ważne, że zawsze - eleganccy, dobrze ubrani, we fraku i pod krawatem :)

PostNapisane: Śro gru 19, 2007 9:19
przez xandra
cudne chłopaki
za domek kciuki!

PostNapisane: Śro gru 19, 2007 13:00
przez Pipsi
Podrzucę chłopaków :D

PostNapisane: Śro gru 19, 2007 13:58
przez Agalenora
Pięknie dziękuję za podrzucanie chłopaków. Od jakiegoś czasu już ich oglaszam w necie. Na razie - ogólnie cisza.

Pierwszy potencjalny domek 'wykruszył się' - a miała być dziś wizyta zapoznawcza - domkowi wieczorem przyniesiono zamarznietego kota z działek. I choć Pani rozpoczęła mail od słów "mam złe wieści" - to ja naprawdę ucieszyłam się z tych wieści, oby takich 'złych wieści' jak najwięcej.



No cóż, a my szukamy dalej. :idea:

PostNapisane: Śro gru 19, 2007 21:46
przez Agalenora
No a żeby nie było za wesoło :roll: to jest kolejny chorowitek.

Tym razem, dla odmiany przestał jeść Największy Piekarz.

Wróciliśmy z lecznicy - no i okazało się, że jest konkretny powód niejedzenia.
Bardzo duże nadżerki na dziąsłach. Wczoraj jeszcze chłopak jadł, dzis rano zupełny strajk.
Prawdopodobnie to caliciwiroza, tak jak u braciszka, dostał kroplówkę, ma wenflon w łapce - i tak, jak w przypadku braciszka, lincospectini lek przeciwbolowy. Kolejna kontrola niebawem...

Ech... :(

PostNapisane: Czw gru 20, 2007 8:06
przez agatka84
Trzymam kciuki za zdrowie maluchów.
Na tych wspólnych zdjęciach na łóżku wyglądają bardzo zabawnie.Jak trojaczki (bo to w sumie są trojaczki) :lol:

PostNapisane: Czw gru 20, 2007 11:10
przez kalewala
Agalenora, dobrze, że znana jest przyczyna choroby - to połowa sukcesu,

Maluszki prześliczne, życzę dużo zdrówka i domków :D

PostNapisane: Pt gru 21, 2007 13:39
przez Agalenora
Największy Piekarz trochę lepiej - dziś byliśmy w lecznicy - mam nadzieję, że Święta upłyną nam spokojnie, poza gabinetami lekarskimi 8) Oczywiście antybiotyk kontynuujemy, dodatkowo w zapasie tolfedyna. No i biorę go do Łodzi ze sobą... Bo musi aż do Wigilii dostawać lincospectin.


TŻ niestety zastrajkował, stwierdził, że nie będzie partycypować w robieniu zatrzyków, gdyż koty przychodzą do mnie, gadają ze mną, a jego raczej się boją, gdyż... kojarzy im się z nieprzyjemnymi zabiegami i przytrzymywaniem do zastrzyków. No, cóż, niech będę 'tą złą'. Wczoraj samodzielnie zrobilam zastrzyk z lincospectinu...

Ale dziwne, te kocurki i tak mnie kochają... Gadają ze mną i mruczą, gdy jestem w pobliżu.

W ogole są przesłodkie.

W lecznicy największy Piekarz miał wpisane w historii choroby 'mruczy w trakcie badania'...Mruczał tez w trakcie kroplówki.


Żeby było zabawniej, oprócz Piekarza wiozę dziś z Wwy do Łodzi dwie świnki morskie, które tam ponoć znalazły dom...

Będzie wesoło w pociągu.

8)

No i przypominam, że piekarze szukają domu...

PostNapisane: Nie gru 23, 2007 15:06
przez Agalenora
Największy chłopak wraz ze mną w Łodzi, codziennie męczę go lincospectinem, ale kuracja przynosi efekty, maluch odzyskał wigor i je aż się uszęta trzęsą.
Wyjada mokre, a następnie atakuje dorosłe chrupki kotów mojej mamy. Muszka i Misiek lekko urażone, Muszka raczyła malucha spoliczkować, ale większych spięć nie było.

Jest cudownym, kochanym, gadającym kocurkiem.

**
Przy okazji proszę o mocne kciuki.
Odezwał się potencjalny domek, zainteresowany parą braci. W domu był kot, niedawno zmarł na nowotwór. dom niewychodzący w WWie, prawie po sąsiedzku... korzystający z tej samej lecznicy, co my. Możliwe zatem, że niebawem... ale na razie nie napiszę więcej, aby nie zapeszyć. :)

PostNapisane: Nie gru 23, 2007 16:06
przez kalewala
Kciuki są :ok:
Ogromne :D

PostNapisane: Nie gru 23, 2007 16:21
przez Wielbłądzio
zajrzałam i... :wink:
rany pingwina, jakie piękne :love: :love: :love:

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Nie gru 23, 2007 16:46
przez Agalenora
Tak, piękne to stwory.
A razem tworzą niesamowity spektakl :D

Teraz w wersji świątecznej. A co, pochwalę się własnoręcznie namalowaną w paincie laurką :)


Obrazek

PostNapisane: Pon gru 24, 2007 21:35
przez meggi 2
Aga trzymam kciuki za domki dla rodzeństwa.

PostNapisane: Czw gru 27, 2007 18:47
przez Agalenora
Kciuki proszę, constans - nadal potrzebne... Potencjalny Dom odwiedzi nas jutro lub pojutrze.

Celowo nie ogłaszałam kocurków na allegro w okresie tuż przedwigilijnym, aby uniknąć 'prezentowego' stresu... zobaczymy co przyniosą najbliższe dni, i w razie czego ruszamy z kampanią ogłoszeniową tuż po świętach

Kocurki w ogóle są boskie, rozmruczane, proludzkie. No, nachwalić się nie można. TŻ je uwielbia... i przestał narzekać na tymczasy. Gdy dowiedział się o potencjalnym domu, przyznał, że liczył na to, że trochę u nas pobędą..

Może to brzmi nieco groteskowo, ale mój status Domu Tymczasowego podreperowała nowa kryta kuweta (Marchioro Bill Dwa)
A co, niech to będzie kryptoreklama! Dotychczasowa kryta kuweta nie spełniała swej roli.
TŻ narzekał na rozyspany żwirek i wiecznie rozlany koci sik.

A żeby było jeszcze bardziej groteskowo, to napiszę, że autorką wiecznie rozlanego siku nie był żaden z dość licznych tymczasów, ale, jak na złość... nasza osobista Czarna Kita, ktora sika na stojąco... :?

W każdym razie liczba kotów, TŻtowi kojarzyła się z większą liczbą zanieczyszczen... rozsypanego żwirku, rozlanego moczu.
Narzekanie, głębokie smutne westchnięcia, ciche dni na wieść o kolejnych gościach...

No coż, było ciężko.

Niesamowite, pięć kotów i wcale nie widzimy różnicy... No może tylko większe rachunki u weta :wink: I trochę cięższe torby ze zużytym kuwetowym żwirkiem