Szpakowaty Męczywołek Jeremiasz. Wieści z nowego domu :)

Męczy mnie psychicznie i emocjonalnie, bo nie mogę zapomnieć półprzymkniętych oczek, zapłakanych, zaropiałych... ani mruczenia - monotonnego i głośnego jak silnik od diesla.
Fizycznie też mnie męczy, ale tylko raz albo dwa razy w tygodniu, gdy wchodzę do schroniskowego boksu... pcha się na kolana, nie zważając na to, że przykucam tylko na jednej nodze i pod wpływem jego ciężaru tracę równowagę.
Jeremiasz. Szpakowaty Pan Kot. Lat coś koło ośmiu. Nie wygląda na tyle. Nie zachowuje się na tyle. W jego małym serduszku wciąż jest wiosna. Kocha ludzi. Kocha koty. Wszystkich kocha. Może w końcu ktoś pokocha jego?...?
Jeremiasz

Fizycznie też mnie męczy, ale tylko raz albo dwa razy w tygodniu, gdy wchodzę do schroniskowego boksu... pcha się na kolana, nie zważając na to, że przykucam tylko na jednej nodze i pod wpływem jego ciężaru tracę równowagę.
Jeremiasz. Szpakowaty Pan Kot. Lat coś koło ośmiu. Nie wygląda na tyle. Nie zachowuje się na tyle. W jego małym serduszku wciąż jest wiosna. Kocha ludzi. Kocha koty. Wszystkich kocha. Może w końcu ktoś pokocha jego?...?
Jeremiasz

