W piwnicy nie mam miejsca na kuwete (straszny syf w tej mojej małej piwnicy ;/), tzn w chwili kiedy nie daj Boże zamkną mu okno to znajde mu jakieś lokum. Ale chyba nie wyobrażam sobie Łajzy zamkniętego w małej, ciasnej i brudnej piwnicy w której musiałby spędzać kilka godzin w samotności.
Sąsiada nie spotkałam jeszcze, ale jak tylko spotkam to zapytam. To dość sympatyczny facet więc mam nadzieje, że znajdzie jakieś rozwiązanie.
Łajza się naturalnie znalazł

Zdziwiło mnie tylko jego zachowanie. Normalnie przylatuje do wszystkich a dziś dopiero po chwili i moim nawoływaniu zrozumiał, że nic mu nie grozi i mam dla niego jedzenie. Poza tym znowu był głodny i chciał żebym go głaskała

jest jeszcze jedna radosna wiadomość: bowiem Łajza wcina suchy pokarm

Mama wzięła trochę z pracy (dokarmiają tam już dwa koty

ale są półdzikie tzn potrafią dziabnąć ;/) i Łajza ze smakiem to schrupał. Cieszę się bo ułatwi mi to karmienie. Do tej pory wcinał parówki, kiełbaski i saszetki jakiegoś pokarmu dla kotów - mama się buntowała, że mu lodówkę wyniosę ;P A mój pies był strasznie o te parówki zazdrosny. Nie lubi Łajzy, ale Łajza go tak
No i poszukiwania domu trwają. Ludzie się już dziwnie patrzą...