Historia Lusi wyglada tak:
Chyba los chcial zebym ja znalazla, bo przez przypadek znalazlam sie na przystanku autobusowym(w ten dzien pociag ktorym mialam jechac do szkoly zostal odwolany). Bylo Bardzo zimno jak na jesienny poranek.Gdy czekalysmy na autobus Z kolezankami uslyszalysmy rozpaczliweie wolające "MIAaaauu"..Zajzalysmy na tył przystanku i zobazylyszmy bardzo wychudzona, zmarznieta kotke. Musiala niejes kilka dni bo niemisala ani grama tluszczu i wystawaly jej wszystkie kosci,,,Niestety niemoglam jej od razu zabrac..Zostawilam jej troszke jedzonka i pojechala m do szkoly..Caly cza kombinowalam jak ja stamtad zabrac..Po szkole poszlam na przystaenek , przynioslam jej troszke jedzonka. Wiedzialam ze jak przyniose ja do dom to rodzinka niebedize zadowolona..ale niemog,al pozwolic by tam czekala na niepewny los...tak wiec zlamalam sie kiedy pobiegla zamna, wzielam ja na rece izanioslam do do domku. To bylo ok 2 tyg temu...niestety niemialam czasu szukac jej domku...teraz rodzice kaza mi ja komus oddac do jutra,,bieiwem co zrobie i co oni zorobią! Blagam kogos o przygarniecie jej, Niemam mozliwosci ,ani wlasnych funduszy by onia zadbac... Dlatego postanowilam zdac sie na forum,,
Chrarakterek:
Od samego poczatku jest bardzo przyjazna.. ufa ludziom..Mysle ze aż zanadto ( bo jak tam sama znalazla sie na tym przystanku?uciekla? niesadze!....ma skrócone wasiki co widzac na zdjeciu-ktos sie nia pobawil i wyrzucil...)Ma ok 3mies...tak na oko...nieznam sie zabardzo...
Zawsze jak przynisilam jej jedzonko najpierw czekala az ja poglaskam, przymilaa sie a kiedy odeszlam.wtedy zaczynala jesc...nawe kieyd tak bardoz byla glodna. BARDZO PROSZE O POMOC DLA LUSI!!!
TA KICIA ZASLUGUJE NA COS WIECEJ NIZ POZOSTAWIENIE JEJ SAMEJ SOBIE...!!aja naprade niemoge sie nia dluzej zajac....wiecej czssu niewywalcze.........
To jej zdjecie:


To moj numer w razie czego , Czekam na wiadomosc!
kom. 509143629
Nawiadomosci email nieiwem czy odpowiem tak wiec prosilabym o kontakt tel!!!!!!