I znów ta sama historia - z "poczekalni" na "

Z pewnym wyprzedzeniem poszukuję domu dla dwóch kociaków . Jak tylko będe miała fotki - zaraz wstawię
Oto ich historia: jakieś 2 tygodnie temu, kiedy pakowałam graty w związku z przeprowadzką z Olkusza do Konstancina , jedna z dzikich kotek przyniosła do piwnicy malucha. Ot, takie chucherko, czarno-białe, chudziutkie, słabe, zamknięte oczka. Ponieważ dzień był zimny a mama nie wracała - wzięłam malucha do siebie żeby się ogrzał i napoiłam kozim mlekiem. Za jakis czas, gdy kotka wróciła, postawiliśmy małego w wymoszczonym pudełku przy piecu c.o. Dwie godziny później - kolejna niespodziewajka - kotka przyniosła drugie młode - tym razem czarną dziewuszkę. Ten maluch był silniejszy, lepiej rozwinięty, miał juz oczka w pełni otwarte, stąd wiemy ze małe miały wtedy ok. 2 tygodni.
W ciągu kolejnych dwóch dni stało sie jasne, ze maluchy nie mają szans, gdyż kotka co prawda je karmila, ale zjawiała sie co 5-6 godzin, co przy temperaturze w okolicach zera... Do tego okoliczne koty kichające
Niestety, nie udało nam się złapać kotki, więc po konsultacji z weterynarzem podjęliśmy decyzję - zabieramy małe ze sobą. Utwierdzilismy sie w naszej decyzji kiedy w rano dniu wyjazdu zeszłam do kotłowni, kotki nie było, za to maluchy strasznie wychłodzone
Dzisiaj mija 10 dzień odkąd małe są z nami. Czarna kicia jest bardzo "charakterna", na wyciaganie z pudełka reaguje wrzaskiem, drapaniem, wyrywaniem się. Jest bardzo aktywna i bardzo szybko pełza
Biało-czarny chłopczyk jest przymiluchem - juz nadgonił siostrę jeśli chodzi o wielkość, ale nadal jest mniej ruchliwy i cichszy - może mniej sie buntuje przeciwko nam tez dlatego, ze nie zdążył nigdy zobaczyć swojej mamy, zna tylko jej zapach? Natomiast mały fajowo mruczy, mruczał w sumie od samego początku, jak tylko się najadł i bylo mu ciepło
Maluchy są w dość dobrej kondycji - piją mleko jak smoki, rosną jak na drożdżach, są coraz bardziej ruchliwe i próbują nawiewać z pudełka
Mamy troszke problem z oczkami, ale przemywanie i zakraplanie pomaga. Na szczęście nie widać objawów k.k. Wczoraj obejrzała je pani weterynarz i stwierdziła że gremliny wygladaja ok . Za kilka dni odrobaczanie no i zaczniemy wkrótce przestawiac je na inne jedzonko (do tej pory ciagną Mixol ze smoczka)
Niestety, maluszki nie mogą zostać u nas - aktualnie razem z moją kotką wprowadziłam się do domu mojego TZ, gdzie są juz 3 psy i 2 kocury... Dlatego szukamy dla nich jak najlepszych domków. Oczywiscie, gremliny musza jeszcze podrosnąć, zostana odrobaczone, zaszczepione. Przebywają teraz w Konstancinie k. Warszawy, ale w razie potrzeby myślę że uda sie im zorganizować transport.
Wiem że jest tyle bezdomnych kociaków szukających domku, a nasze gremliny są teraz bezpieczne, ale może akurat własnie na nie ktoś czeka? Mam nadzieję że uda nam się znaleźć domki dla maluchów (bo inaczej przy nich zwariujemy, mój TZ juz dorobił sie kilku siwych wlosów )
Będę wdzięczna za jakąkolwiek pomoc w znalezieniu własnego kąta dla olkusko-konstancińskich gremlinów
Oto ich historia: jakieś 2 tygodnie temu, kiedy pakowałam graty w związku z przeprowadzką z Olkusza do Konstancina , jedna z dzikich kotek przyniosła do piwnicy malucha. Ot, takie chucherko, czarno-białe, chudziutkie, słabe, zamknięte oczka. Ponieważ dzień był zimny a mama nie wracała - wzięłam malucha do siebie żeby się ogrzał i napoiłam kozim mlekiem. Za jakis czas, gdy kotka wróciła, postawiliśmy małego w wymoszczonym pudełku przy piecu c.o. Dwie godziny później - kolejna niespodziewajka - kotka przyniosła drugie młode - tym razem czarną dziewuszkę. Ten maluch był silniejszy, lepiej rozwinięty, miał juz oczka w pełni otwarte, stąd wiemy ze małe miały wtedy ok. 2 tygodni.
W ciągu kolejnych dwóch dni stało sie jasne, ze maluchy nie mają szans, gdyż kotka co prawda je karmila, ale zjawiała sie co 5-6 godzin, co przy temperaturze w okolicach zera... Do tego okoliczne koty kichające

Niestety, nie udało nam się złapać kotki, więc po konsultacji z weterynarzem podjęliśmy decyzję - zabieramy małe ze sobą. Utwierdzilismy sie w naszej decyzji kiedy w rano dniu wyjazdu zeszłam do kotłowni, kotki nie było, za to maluchy strasznie wychłodzone

Dzisiaj mija 10 dzień odkąd małe są z nami. Czarna kicia jest bardzo "charakterna", na wyciaganie z pudełka reaguje wrzaskiem, drapaniem, wyrywaniem się. Jest bardzo aktywna i bardzo szybko pełza


Maluchy są w dość dobrej kondycji - piją mleko jak smoki, rosną jak na drożdżach, są coraz bardziej ruchliwe i próbują nawiewać z pudełka

Niestety, maluszki nie mogą zostać u nas - aktualnie razem z moją kotką wprowadziłam się do domu mojego TZ, gdzie są juz 3 psy i 2 kocury... Dlatego szukamy dla nich jak najlepszych domków. Oczywiscie, gremliny musza jeszcze podrosnąć, zostana odrobaczone, zaszczepione. Przebywają teraz w Konstancinie k. Warszawy, ale w razie potrzeby myślę że uda sie im zorganizować transport.
Wiem że jest tyle bezdomnych kociaków szukających domku, a nasze gremliny są teraz bezpieczne, ale może akurat własnie na nie ktoś czeka? Mam nadzieję że uda nam się znaleźć domki dla maluchów (bo inaczej przy nich zwariujemy, mój TZ juz dorobił sie kilku siwych wlosów )
Będę wdzięczna za jakąkolwiek pomoc w znalezieniu własnego kąta dla olkusko-konstancińskich gremlinów
