"...od dzisiaj Sobota będzie moim Wielkim Świętem.Od dawna liczyłem na cud i kiedy Ona się zatrzymała z odwagą podszedłem. Cóż miałem do stracenia? Zyskać mogłem życie... Spojrzała na mnie, czule wypowiadając słowa. Podziwiała, żałowała? Mój wygląd nie kwalifikował mnie do miana gwiazdy: anorektyzm w zaawansowaniu, zamglone oczka i mokry nosek... z płaczu...
Duza czekała na "mniejszą Dużą". W Ich twarzach widziałem niezdecydowanie, ale ostatecznie wygodnie siedziałem w koszyku i spokojnie zaakceptowałem jazdę samochodem...Pojechaliśmy do jakiegoś Dużego w zielonym kiltu...zmierzył mi temperaturę, obejrzał stan mego wychudzonego ciałka, zajrzał dokładnie wszędzie...ostatecznie wepchnął mi do pyszczka tabletkę na odrobaczanie i spryskał płynem przeciwko lokatorom, których miałem w futerku. Duże kupiły jeszcze szampon (bo zapach, który nosiłem przez ostatnie tygodnie to napewno nie był Dior) i karmę.
Duża dowiedziała się, że w wieku 8 miesiecy ważę 1 kg i prawie się popłakała...
Od Wielkiej Soboty mam dom, tymczasowy. Mieszkam w łazience i dobrze mi tam, oj jak dobrze! Ciepło, jedzonko pychotka i świeża woda. Odwzajemniam się głosnym mruczeniem i łaszeniem do Dużych. Zaufałem, nie boję się, od Niedzieli wyleguję się przy Nich na pleckach. Uwielbiam kiedy Duzi mnie głaszczą, uwielbiam leżeć i spać na Ich kolanach...jestem bardzo cichutki: w nocy smacznie śpię, jak wszyscy. Czekam cierpliwie na każde ich przybycie w moim łazienkowym królestwie...abdykować mogę dopiero za tydzień...
Zauważyłem, zza kratek drzwi łazienki, że Duzi mają dwa koty: Tymon trochę na mnie fuka, a Sopot nic nie robi sobie z mojego towarzystwa...
Duża nie zdecydowała mi zrobić narazie zdjęcia, być może zamieści je we środę lub w czwartek. Wierzę jednak w kolejny cud i"...
Powiem najkrócej,
w czym rzeczy istota,
bo może ktoś na to czeka:
Nie chodzi o to,
by człowiek miał kota,
tylko,
by kot miał człowieka. (Klimek)