Strona 1 z 7

*KORABIEWICE* Piękna trikolorka szuka domu!

PostNapisane: Pt paź 19, 2007 21:50
przez 1969ak
Marusia to przepiękna 2letnia wysterylizowana trikolorka, bardzo zgrabna, o przepięknym pyszczku i mięciutkim futerku :].

Obrazek

Wydaje się, że była kotem domowym. Ma mięciusieńkie poduszeczki, nie zniszczone jeszcze przez bieganie po ziemi, asfalcie, kamieniach. Koteczka jest fantastyczna, bardzo kontaktowa i bardzo wygłodniała czułości.

Obrazek

Marusia została zabrana ze schroniska w Korabiewicach, w którym wybuchł pożar (gdzie trafiła jesienią 2006) do lecznicy a teraz przebywa w domu tymczasowym czekając na kochającego Dużego.

Obrazek

Obecny stan jej zdrowia wymaga regularnych wizyt u weterynarza dopóki nie wyzdrowieją jej oczy. Potem Marusia będzie mogła być zaszczepiona.

Potrzebuje kogoś, kto rozumie kocie figle i nie traktuje ich zbyt serio. Za to, kiedy już dojrzeje emocjonalnie ma szansę przemienić się w prawdziwą damę :) Na razie górę biorą wszelkie możliwe zabawy.

Marusia lepiej i łagodniej zniesie adopcję, gdy w jej nowym domu nie będzie innych zwierząt. Dokocenie jest możliwe, jednak zdecydowanie gwałtowniej może przebiegać i będzie wymagało większego kociego znawcy, który wie z jakimi problemami może mieć do czynienia.

Olga 0 509 201 218 olga_nik@vp.pl

Niestety Marusia nie ma szczęścia. Domek, do którego miała trafić rozmyślił się, bo kotka nadal ma kłopoty z oczami.

PostNapisane: Pon paź 22, 2007 17:51
przez 1969ak
Marusia czeka.

PostNapisane: Pon paź 22, 2007 19:04
przez Cinnamoncat
Jest śliczna ! :love: hopla w górę !

PostNapisane: Wto paź 23, 2007 21:55
przez 1969ak
Marusia na pierwszą stronę!

PostNapisane: Śro paź 24, 2007 15:43
przez 1969ak
hop

PostNapisane: Śro paź 24, 2007 19:00
przez Wielbłądzio
koty z Korabiewic kochają BARDZO, BARDZO, BARDZO :D
momentami wprost nie można się od nich opędzić, odzyskać bodaj na godzinę własnego jaśka pod głowę :wink: ...
kto pamięta o mojej Bidzie, to wie że ją właśnie mam na myśli :wink:

PostNapisane: Czw paź 25, 2007 7:42
przez Karotka
Wielbłądzio pisze:koty z Korabiewic kochają BARDZO, BARDZO, BARDZO :D
momentami wprost nie można się od nich opędzić, odzyskać bodaj na godzinę własnego jaśka pod głowę :wink: ...
kto pamięta o mojej Bidzie, to wie że ją właśnie mam na myśli :wink:


Oj to prawda! Mam Zuzie z Korabiewic, więc moge cos na ten temat powiedzieć...
Chce sie miziać bezustannie, chodzi za człowiekiem, patrzy w oczy.
Ugniata, a baranki takie serwuje, ze hej! Z całego serca polecam Korabiewickie Koteczki. Te Kotki są bardzo spragnione miłości, człowieka i zwykłego zainteresowania. Moja kotke wychowała od 4 tygodnia zycia, a zuzie mam od niecałego miesiaca, ale skradła mi serce, to najbardziej przytulasty z moich kotów i jako jedyna ze mna spi...

Marusia jest sliczna, trzymam, za nia mocno kciuki! A że oczka chore...nie wiem w czym to przeszkadza...przecież to się w domku szybko wyleczy, a jaka satysfakcja, że sie z takiej bidy łabedzia wychoduje...

Niezapomne jak kilka lat temu po ulicy błąkał sie pies. Wszyscy go przeganiali, rzucali za nim kamieniami. To była taka nieduza, brudna, prawie łysa suczka... zabralismy ja do domu. Po 3 miesiącach włosy odrosły i to długasne, nabrała ciałka, futerko zrobiło sie bielutkie. Jak z nia wychodzimy, to ludzie nas zaczepiaja i pytaja co to za rasa, że taka piekna i czy nie ma małych, bo by chcieli takiego slicznego pieska tez...
A ja przypominam sobie ja sprzed kilku lat. Pewnie gdyby nie my, to by juz nie zyła, bo nikt nie tylko nie chciał przygarnąć łysego, brudnego kundelka, ale nawet dac jej miske wody, a ona z głodu juz ledo szła :(

Takie przygarniete bidy są najkochańsze! One pamietaja jakie było ich zycie wcześniej i doceniaja jak nikt to co im ofiarujemy. Kochaja całym sercem, a serca maja ogromne...

PostNapisane: Czw paź 25, 2007 16:56
przez 1969ak
Hop na jedynkę

PostNapisane: Czw paź 25, 2007 22:23
przez Poddasze
Marusia dziś w pełni szczęścia bo właśnie Siwa pojechała do nowego domku. Marunia ma dziś cały koci pokoik tylko dla siebie. Ze szcześcia ledwo mi na głowe nie weszła :D

oczka wciąż chore, ale w niedzielę lub poniedziałek będziemy u wetka i będziemy wiedzieć jak dalej leczyć.

na moje oko to wyleczy się to wszystko systematycznością w wizytach u wetka i cierpliwością 8) Chcę odczekać az oczęta troszkę się wypogodzą i zrobi się sesję foto 8)

PostNapisane: Pt paź 26, 2007 15:22
przez Poddasze
Marusia dalej walczy z oczkami.
:cry:

do tego doszła przepuklina, która będzie wymagała operacji...

heh... Marusia ewidentnie nie chce się wynosić z DT i robi wszystko, żeby tylko przedłużać leczenie w nieskończoność 8)

Ale dobra wiadomośc jest taka, że znalazłam dobrą lecznicę, która ma spore doświadczenie w takich przypadkach jak Marusia :D Kicia dostała dziś u nich antybiotyk w pupcię i ma brać dalej te same kropelki co wcześniej. Ich zdaniem oczka są w 100% do wyleczenia z tych jej ślicznych małych łezek. trzeba będzie tylko czasu i cierpliwości. Jak już oczka dojdą do siebie, zapadnie decyzja czy najpierw będzie trzeba zoperować przepuklinkę, czy zaszczepić na koci katarek. Ponieważ Marusia nie kicha i nie ma powiększonych węzlów chłonnych wygląda na to, że z kocim katarem Marusia juz sobie chwilowo poradziła. Jedynie nad oczkami trzeba jeszcze popracować.

najpewniej całośc leczenia Marusi potrwa ze dwa miesiące (to tak na razie orientacyjnie).

Kicia jest śliczna, a jesień i zima to idealny czas na adopcje, ale ktoś, kto pokocha MArusię będzie miał Mission Impossible na codzień podczas zapuszczania kropelek 8) i wyprawy do wetka co tydzień na kontrole :? I musi o tym wiedzieć, bo to wymaga odpowiedniego nastawienia i cierpliwości i dużej miłości od opiekuna. Inaczej się nie da.

Może Marusia w ten sposób wybrała sobie taktykę na swojego Dużego :D Ponieważ jest piękna sporo osób się nią zachwyca, jednak ponieważ Marusia uparła się na odpowiedzialnego Dużego i domek, który ma czas na przejście się do weterynarza w przypadku nawrotu choroby - może przez przypadek trafić w fantastyczne ręce :D I kto wie... może te fantastyczne ręce właśnie czytają tą wiadomość :D

Ja jestem dobrej myśli, bo Kicia dzielnie walczy. Z wybraną dzisiaj lecznicą mam duże doświadczenie w leczeniu swoich domowych kotów i ufam im, bo wiedzą co robić i nie ryzykują zdrowia zwierzęcia tylko po to, by przyspieszyć proces leczenia (co może być okupione skutkami ubocznymi i uszkodzeniem wzroku - a to zaproponowała wetka, do której dziś wczesniej poszliśmy).

Marusia znajdzie dobry domek :) Jestem tego pewna :)

Dobry domku - przemyśl wszystko dokładniej - i prosze mi sie zgłaszać ! :D Kicia oprócz dobrego domku bardzo chętnie pozna innych ludzi, którzy ją pogłaszczą, przytulą, poturlają piłeczkę. Zapraszam więc w imieniu Marusi na ciacho w DT w Warszawie i na poznanie osobiste małego łobuziaka :D

PostNapisane: Pt paź 26, 2007 23:00
przez 1969ak
Znajdziemy Marusi taki domek, że hej! Będą nam co roku w rocznicę zabrania jej do domu kwiatki przynosić i pewnie pomnik wystawią!

PostNapisane: Pt paź 26, 2007 23:18
przez Poddasze
no ba :D
A Marusia pięknieje i uspakaja się 8) Wymiziałam ją od wszystkich forumowiczów, którzy dla niej domku szukają. Były dziś już kropelki. Było powarkiwanie na nowe koleżanki i "dziecko" wymiziane, wybawione (co by nie myślało non stop o powarkiwaniu) ułozyło się na swoim posłanku, zamknęło oczka i dało się jeszcze wygłaskać i cmoknąć w maleńki pyszczek.

Kicia jest śliczna :) i kochana jak każdy koci dzieciak :D

PostNapisane: Sob paź 27, 2007 11:01
przez Kociareczka
do góry koteczko, może ktoś Cię zauważy? :D !

PostNapisane: Sob paź 27, 2007 17:52
przez Poddasze
W kocim pokoju awantury i powarkiwania 8)

Oj przydałby się ciepły domek bez innych zwierzaków. Marusia, kiedy nie ma w okół innych czworonogów uspakaja się i pogodnieje :) Jak zabrałam ją do drugiego pokoju, gdzie nie było ani pieska ani innych kotów, Marusia odżyła :D zaczęła bawić się tak jak wcześniej, ścigała piłeczki... No i oczka znowu wyglądają lepiej :D

Niestety potem przyszedł moment powrotu do kociego pokoju... Ale po przesiedzeniu tam dwóch godzin i obserwując kocie towarzystwo, miziając wszystkich zainteresowanych po kolei, mogę donieść, że Marusia uspokoiła się w końcu i znalazła sobie kącik do drzemki.

Teraz w kocim pokoju cisza i spokój, towarzystwo - a w szczególności Wisienka - chrapie sobie smacznie.

PostNapisane: Nie paź 28, 2007 11:38
przez Poddasze
Wczoraj byłam u mamy i udało się cyknąć kilka fotek Marusi, jak już się wybiegała po pokojach bez innych zwierzaków :D

Obrazek

Obrazek