Strona 1 z 10

Czarnulka Magia zostaje na zawsze w dt u Ani z Gdańska !!!

PostNapisane: Sob wrz 08, 2007 16:26
przez fiona.22
Nie wiem od czego zacząć…? Zacznę zatem od pytania: Jak to się stało, że ona jeszcze żyje???
Ona czyli czarna ok. 5-letnia kotka. Jej koszmar rozpoczął się już ubiegłym roku. Koteczka codziennie przychodziła na kolację o stałej porze…któregoś dnia nie pojawiła się. Nie było jej następnego dnia i jeszcze następnego… Wiadomo było, że coś się musiało stać…nie wiedzieliśmy jeszcze co. Osiedle przeszukane w każdą stronę, kilka osób z wielkim poświęceniem pomagało. Nie udało się odnaleźć kici. Wszyscy już stracili nadzieję…wtedy pojawiła się a raczej wyczołgała. Pani Ela, która karmi osiedlowe koty do dzisiejszego dnia ma łzy w oczach, kiedy opowiada o tym jak wtedy wyglądała kicia.
Jak już pisałam wcześniej wyczołgała się, w sumie nie wiadomo skąd. Wygłodzona. Szukała jedzenia. Jadła i jadła nie mogła zaspokoić głody potem piła i znów jadła. Nie chodziła na tylne nogi…powłóczyła je za sobą. Podpierała się na przednich kończynach, tył był zupełnie bezwładny. Była cała mokra, nie trzymała moczu. Strasznie obolała nie dała się nawet dotknąć pani Eli. Koniecznie trzeba było ją zanieść do lekarza ale kotka nie pozwoliła do siebie podejść. Przy najmniejszym ruchu w jej stronę, krzyczą z bólu i wczołgiwała się pod stertę desek. Nie było sposobu aby jej pomóc…pani Ela bardzo wrażliwa kobieta, nie mogła słuchać jak ona strasznie krzyczy w popłochu uciekając przed kontaktem z człowiekiem. Ponieważ schowała się w stercie desek, była tam bezpieczna. Było to na opuszczonym podwórku, nikt nie wiedział, ze kicia tam przebywa a luźno biegające psy nie miały do niej dostępu. Wychodziła tylko na jadzonko. Pani Ela podawała jej leki, które dostała od lekarza. Jakimś cudem kicia powoli, powoli doszła do siebie… Mieliśmy nawet podejrzenia kto mógł jej to zrobić, niestety brak dowodów…i Polska rzeczywistość!!! W miarę jak kicia wracała do siebie, pani Ela pomalutku ja oswajała. W końcu udało się kicię złapać i wysterylizować. Wtedy też miała zrobione prześwietlenie. Wszystko było już jasne. Koteczka miała przetrąconą miednicę, połamana żuchwę, wybite zęby, miała również ogromną ranę w klatce piersiowej. Wyglądało na to, że ktoś chciał przebić kicię jakimś prętem…
Nasze podejrzenia padły na gołębiarza, który w ten sposób „załatwił” już nie jednego kota. Kiedyś tak się akurat złożyło, że akurat pani Ela przechodziła obok jego posesji . Widziała jak bije kota czymś w rodzaju kija baseball-owego, a potem chciał go właśnie przebić metalowym prętem. Na szczęście w porę nadeszła pomoc i kociak był tylko poobijany.

Dziś rano wróciłam z wakacji…pierwsze co telefon od pani Eli, że kici znów coś się stało. Koteczka już od trzech dni leży w szpitalu, tym razem na szczęście sama przyszła do pani Eli po pomoc.
A zaczęło się od tego, że kicia zniknęła na kilka dni a kiedy się pojawiła nie mogła jeść. Słabła z dnia na dzień było coraz gorzej. Przy każdej próbie jedzenia, miauczała strasznie…od razu było widać, że strasznie ją cos boli. Pani Ela podejrzewała, że coś jej w gardle stanęło.
Teraz już wiemy co jej jest. Kicia ma coś w rodzaju nadżerki, najprawdopodobniej powstałej w wyniku poparzenia…Oczy załzawione, krew lejąca się
Od razu przed oczami stanął nam kociak, którego w ubiegłym roku uratowała nasza koleżanka. Uratowała ponieważ maluszek miał wsadzoną petardę w odbyt !!!
Niestety takie rzeczy się u nas dzieją……

Kicia jest strasznie nieufna, co zupełnie mnie nie dziwi. Niestety na widok mężczyzn wpada w histerię, nie da sobie zastrzyku zrobić. Dlatego zawsze na zastrzyk czekamy, aż na dyżur przyjdzie lekarka. Wówczas trzeba kicię zawijać w ręcznik, ponieważ bardzo się boi jakiegokolwiek kontaktu z człowiekiem i broni się zębami. W obecnej chwili toleruje tylko panią Elę. Przez słowo toleruje mam na myśli da się dotknąć.

Kicia bardzo, naprawdę bardzo potrzebuje domu!!! Jeśli wróci w tamto miejsce prędzej czy później znów spotka ją kolejne nieszczęście. Nie możemy pozwolić aby jakiś…. znów ją skrzywdził. Koteczka potrzebuje cierpliwego opiekuna, możliwe że już nigdy do końca nie zaufa…Może to być domek z innymi kotami. Bardzo prosimy o pomoc dla czarnulki. Zawieziemy ją nawet na koniec świata, jeśli tylko ktoś zechce się nią zaopiekować. W grę wchodzą tylko domki nie wychodzące.

Przepraszam za kiepską jakość zdjęć.
Obrazek Obrazek ta biała plamka na nosie to pozotałość po krwotoku...nosek jest cały obdarty. Z oczy ciągle kapią łzy...

Obrazek Obrazek

PostNapisane: Sob wrz 08, 2007 17:36
przez rzulietka1
brak mi słów.....
kiedy "ludzie" zrozumieją, że kiedyś za to zapłacą
biedna malutka... :cry: :cry: :cry:

PostNapisane: Sob wrz 08, 2007 18:37
przez fiona.22
Oj, chyba dopiero wtedy kiedy dostana rozliczenie za swoje zycie !!!

PostNapisane: Sob wrz 08, 2007 20:26
przez fiona.22
Kiciuna do góry!!! Może ktoś się zlituje...

PostNapisane: Sob wrz 08, 2007 21:45
przez Gem
Forumowicze, pomóżcie!
Ona nie może wrócić na ulicę!
:(

PostNapisane: Sob wrz 08, 2007 22:25
przez iza26
hopsa pomocy :(

PostNapisane: Nie wrz 09, 2007 0:31
przez fiona.22
Podniosę, koteczka jest strasznie zestresowana, siedzi poskurczana, do tego bierze bardzo bolesne zastrzyki. Z tego stresu ma zatwardzenie nie załatwiała się juz trzy dni...
Błagam was w jej imieniu...
Nie mam pomysłu co robić ??? Do tego "mojej" drugiej koteczce, kończy się tymczas...

PostNapisane: Nie wrz 09, 2007 8:40
przez JoasiaS
podnoszę :!: :!: :!: :!:

(i ryczę po przeczytaniu tej historii... Nie mam słów po prostu... :cry: )

Joasia

PostNapisane: Nie wrz 09, 2007 9:47
przez Trinity36
o żesz :(:(
!@#$%^&*(
DO GÓRY !!!!!!
Popytam wśród znajomych, ale cholera z tych co mi do głowy przychodzą to wszystko wychodzące domki, a ona ucieknie na pewno z takiego...

PostNapisane: Nie wrz 09, 2007 10:19
przez Gem
Ja nie mogę - mam cztery własne koty i Dextera na zapewne wiecznym tymczasie.
Może ktoś, kto jest nieco mniej "zakocony" weźmie ją choć na tymczas?

PostNapisane: Nie wrz 09, 2007 10:46
przez fiona.22
Mo tak, domek wychodzący raczej nie wchodzi w gre...ona w chwili obecnej unika kontaktu z człowiekiem więc przy pierwszej lepszej okazji zwiałaby.

Boję się, że niky jej nie weźmie...ludzie szukają miziastych kotów, bezproblemowych a czarnulka...starsza pani za złamaną psychiką :cry:
Jedyna możliwość to domek gdzie juz są koty. Pod blokami jest raczej przyjaźnie nastawiona w stosunku do innych zwierzaków.

A i najważniejsze, kicia panicznie boi się męzczyzn. Nie ma możliwości aby lekarz zrobił jej zastrzyk. Musimy przychodzić do lecznicy, wtedy kiedy dyżur ma lekarka...

PostNapisane: Nie wrz 09, 2007 11:28
przez CoToMa
Ja niestety kolejnego kota już wziąć nie mogę. :(

Ale może poprosić moda o przeniesienie na Koty, tam może prędzej ktoś nieprzekocony, ale z doświadczeniem się znajdzie...

PostNapisane: Nie wrz 09, 2007 11:38
przez CoToMa
Napisałam na KŁ w sprawie banerka dla kici. Może ktoś zrobi...

Niestety ja więcej pomóc nie mogę... :(

PostNapisane: Nie wrz 09, 2007 11:58
przez jolab
Ogłosiłam ją w Płocku.

PostNapisane: Nie wrz 09, 2007 12:09
przez Morela80
A dlaczego pani, ktora widziała jak gołębiarz znęca się nad kotem nie zgłosiła tego na policję? W końcu maltretowanie zwierząt to przestępstwo, a tutaj nawet był świadek. Najlepiej powiedzieć wtedy, że to nasz własny, wychodzący kot, bo inny wtedy jest stosunek władz- o ile chodzenie w sprawie bedomnego zwierzaka policja może zlekceważyć, to zauważyłam,że jeśli się powie,ze to nasz domowy pupil ucierpiał, nastawienie jest sporo poważniejsze.