Strona 1 z 2

mój pan o mnie zapomniał a ja mam FIV-Belcia ma już dom

PostNapisane: Wto wrz 04, 2007 19:25
przez misiula
Pewnego dnia obudziłam się na podwórku pod klatką schodową. Zostawił mnie tam mój pan. Czekałam. Nie wiem jak długo. Karmiła mnie jedna pani, to ona przegoniła dzieciaki jak rzucały we mnie patykami. Nie wiem czemu chciały mnie przegonić, ja przecież musiałam czekać na mojego pana. Wróci. Dzieciaki nie dawały mi spokoju, ta pani nawet wzywała policję do nich.
Nie wiem kiedy pojawiła się inna pani, wzięła mnie na ręce, głaskała i powiedziała , że mam guza i że umówi operację.A ja dalej czekałam. Jednego dnia zaczęła mnie wołać pani od jedzenia. Zaraz przybiegłam, była pani od głaskania i jakieś jeszcze dwie osoby. Pogłaskali mnie i wsadzili do kontenerka. Płakałam ile sił, przecież nie mogłam odejść od mojej klatki, bo co będzie jak mój pan wróci! zabrali mnie do siebie do domu.
Dostałam swój pokój. Za kilka dni znów zapakowali do kontenerka i zawieźli do miejsca gdzie mnie oglądano i kłuto igłami. Jedna pani powiedziała, że mam FIV. Moi opiekunowie bardzo sie zmartwili, bo mają już koty. FIV nie FIV ja chciałam do doomuuu. Zostawili mnie. Jak znów ich zobaczyłam miałam szwy na całym brzuchu.Potwornie bolało. Ciągle miałam zastrzyki po których bolało mniej. Tylko moi opiekunowie zupełnie nie umieli ich robić, więc chodziliśmy do lekarzy.Pani próbowała mi dać lekarstwo do pyszczka, obrzydliwość. Później zaczęła dawać mi kurczaka gotowanego z marchewka, a na dnie lekarstwo. Już nie chciałam jej mówić, że ja wiedziałam, że ono tam jest. Jacy ci ludzie są naiwni...
Niedawno zdjęto mi szwy. Całkiem nieźle się czuję. Dostałam własny kocyk, mam własny fotel, tylko nie mam własnego domku. Moja pani mówi, że nie mogę zostać, bo mam FIV i że znajdzie mi najlepszy domek na świecie, taki bez kotów albo z kotem który też ma FIV.
i tak czekam na domek. O moim panu zapomniałam, on chyba też już o mnie zapomniał.

Obrazek nie będę patrzeć w obiektyw, zdjęcia proszę po jedzonku robić Obrazek a teraz z profilu, smilee... Obrazek en face... Obrazek na potrzeby sesji zdjęciowej jestem tu przyczajonym tygrysem Obrazek a tu obok mojego poprzedniego domku, teraz śpię na fotelu, w kartonie śpią tylko chore koty Obrazek nie teraz proszee Obrazek a tu zadumana czy ktoś mnie zechce?

PostNapisane: Śro wrz 05, 2007 8:48
przez pixie65
Wędruj na pierwszą stronę Koteńko...
Tam znajdują się Domki...
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Śro wrz 05, 2007 8:51
przez dorcia44
i się popłakałam :oops: :cry:

sliczna ta kotenka...
mocne kciuki za super domek :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Śro wrz 05, 2007 9:37
przez Myszeńk@
Smutny jest ten świat, bardzo smutny ... :cry: :cry: :cry:


Piękna koto - mocne kciuki i czary za Domek i Dużych Najlepszych Na Świecie 8) :roll:

PostNapisane: Śro wrz 05, 2007 10:08
przez misiula
właśnie Belcia za ścianą mnie woła na małe przytulanko... Bidulka moja :(

PostNapisane: Śro wrz 05, 2007 10:14
przez puss
misiula pisze:właśnie Belcia za ścianą mnie woła na małe przytulanko... Bidulka moja :(


ja bym tego nie wytrzymała - świadomości, że Domisia siedzi samiutka w odosobnieniu - i dlatego jej nie odizolowałam od moich kotów, gdy okazało się że ma FIV...
:(

PostNapisane: Śro wrz 05, 2007 10:19
przez dorcia44
a jakie jest ryzyko?

PostNapisane: Śro wrz 05, 2007 10:20
przez misiula
tylko my najpierw się dowiedzieliśmy, że ma FIV, a potem zamieszkała na "stałe". Gdybyśmy ją poznali z naszymi, a potem by wyszło, że jest chora to już byśmy jej nie izolowali.

PostNapisane: Śro wrz 05, 2007 10:30
przez dorcia44
ja wiem że to niełatwo... :cry:

PostNapisane: Śro wrz 05, 2007 10:55
przez puss
jakie jest ryzyko? naprawdę ciężko powiedzieć.

w 99% do zarażenia dochodzi przez pogryzienie w czasie walk o terytorium albo jedzenie. nie umiem tego przełożyć na koty domowe sterylizowane.
będę mogła jak Domisia odejdzie, moje koty przejdą okres izolacji od niej i zrobię im testy. chociaż Duży uważa, że nie ma sensu robić testów, bo przecież nasze koty i tak już zawsze będą z nami, nieważne jakie by nie były wyniki...

PostNapisane: Śro wrz 05, 2007 11:18
przez misiula
podobne dyskusje toczyły sie jak wyszło że Belcia ma FIV.
Zdecydowaliśmy naprawdę po przemyśleniach, że jako odpowiedzialni opiekunowie zdrowych kotów, nie możemy ich narażać dla kota tymczasowego. Zapewniliśmy jej najlepszą opiekę jaką mogła mieć, ze wstawaniem w nocy, żeby sprawdzić czy wszystko ok, jak i nocnym jeżdżeniem na zastrzyki przeciwbólowe, bo akurat wtedy wpadała jej godzina. Dużo serca włożyliśmy w leczenie kici, a nie było łatwo, teraz oczekuję że równie dużo serca włożą forumowiczki w pomoc w szukaniu jej domku :roll:

PostNapisane: Czw wrz 06, 2007 9:44
przez Jana
To jest naprawdę bardzo smutna historia... :cry:

Ten nieszczęsny FIV pozbawia nadzieji. Ale testy trzeba koniecznie powtórzyć, może...

Jeszcze raz dziękuję za taką wspaniałą opiekę, misiula!

PostNapisane: Czw wrz 06, 2007 10:00
przez misiula
na test i szczepienie pojedziemy jutro, trochę się denerwuję co wyjdzie

PostNapisane: Czw wrz 06, 2007 10:11
przez Jana
misiula pisze:na test i szczepienie pojedziemy jutro, trochę się denerwuję co wyjdzie


Jutro idźcie do dr Ani Cetnarowicz (po południu) albo do dr Ani Czubek (do 15.00)!

PostNapisane: Czw wrz 06, 2007 10:18
przez misiula
będziemy popołudniu więc pójdziemy do dr Cetnarowicz