Strona 1 z 2
Mam kontakt do chętnego domu na kota...

Napisane:
Śro sie 22, 2007 14:25
przez Mimisia
Przed chwilą miałam telefon w sprawie Lusi. Pani Emilka jednak uznała, że Lusia się raczej tam nie nadaje (chyba się z nią zgadzam).
Jest to mieszkanie w Piasecznie, na parterze, raczej nie zamierzają kota wypuszczać...ale to było powiedziane bez przekonania, bo kilku sąsiadów ma koty i wypuszcza, okolica spokojna.
Pan ma 5-letnie dziecko i wydawało mi się od początku, że to dla lekko jeszcze strachliwej Lusi może być stresujące.
Może jednak by ten kontakt wykorzystać? Jeżeli ktoś z Was chciałby oddać kotka temu Panu (oczywiście wcześniej sprawdzić dom) to mogłabym zaproponować Panu, żeby się z kimś skontaktował. Musiałby to być kot, lub kotka, która lubi dzieci (co trudno sprawdzić, jak się nie ma dzieci w rodzinie).
Jakby co, to po 16-tej można mnie łapać 0-606-450-268 (około 19.30 mam dentystę).

Napisane:
Śro sie 22, 2007 14:38
przez Mysza
na działakch mamy dwa kociaki, które dają się kazdemu brać na ręce i memłać, więc pewnie dziecku tez by się dały
kotka i kocurek
i jak na razie zero szans na domek
kocurka bym mogła tu oddać
tylko one są na działkach, odpchlić je mogę, ale cała reszta by już na ludzi spadła, a nie wiem jak oni się zapatrują na nieodrobaczonego kota przy dziecku

Napisane:
Śro sie 22, 2007 14:45
przez Mimisia
Myszko, zadzwonię do tego Pana i opowiem mu. W razie gdyby chciał, to dam mu namiar na Ciebie.
A co jak on by wolał kotkę - jeszcze nie wiem, ale gdyby chciał, to dostanie?
Jak zobaczyłam zdjęcia w Twoim podpisie to sobie przypomniałam akcję z kotami działkowymi w zimie (Szafran, Marcepan i inne
) Dołujące to jest...

Napisane:
Śro sie 22, 2007 14:52
przez Mysza
zadzwoń i powiedz, to są te dwa po lewej w moim podpisie
czarno biały chłopak i prawie cała biała dziewczynka
wolałabym oddac chłopaka jakby co, ale... to zależy jacy ludzie, jak wzbudza moje zaufanie odnośnie sterylizacji...
Malucha np na dobę mogę zabrać do łazienki, nauczyłby się załatwiać do kuwety i pchły by opadły, ale więcej nie mogę ryzykować
No i z Piaseczna na Białołękę daleko... (dla niektórych)

Napisane:
Śro sie 22, 2007 14:53
przez Aleba
Ja mam czarnego około 5-miesięcznego Bruna do wydania.
Zdrowy, odrobaczony, odpchlony, zaszczepiony.
Kochany i przymilny.
Martwi mnie tylko kwestia tego wychodzenia...

Napisane:
Śro sie 22, 2007 14:57
przez Katy
Mimisiu, powiedz tym ludziom odnośnie kociaka z działek od Myszy, ze będzie raz odrobaczony, a na drugi raz dostaną tabletkę i podadzą mu za jakiś czas.
Chyba, że nie robi im to różnicy i będą sami mogli go odrobaczyć.
Może po prostu to, że będzie chociaż raz odrobaczony zwiększy jego szanse.

Napisane:
Śro sie 22, 2007 14:59
przez Mysza
Katy pisze:Mimisiu, powiedz tym ludziom odnośnie kociaka z działek od Myszy, ze będzie raz odrobaczony, a na drugi raz dostaną tabletkę i podadzą mu za jakiś czas.
a kiedy ja go odrobaczę?
Bo nie w ciągu doby pobytu u mnie (ewentualnego). Ja wyznaję zasadę najpierw trzech dni na obserwację


Napisane:
Śro sie 22, 2007 15:02
przez Katy
Mysza pisze:Katy pisze:Mimisiu, powiedz tym ludziom odnośnie kociaka z działek od Myszy, ze będzie raz odrobaczony, a na drugi raz dostaną tabletkę i podadzą mu za jakiś czas.
a kiedy ja go odrobaczę?

Bo nie w ciągu doby pobytu u mnie (ewentualnego). Ja wyznaję zasadę najpierw trzech dni na obserwację

Aha. No to nie da rady.

Napisane:
Śro sie 22, 2007 15:03
przez Mimisia
Aleba pisze:Ja mam czarnego około 5-miesięcznego Bruna do wydania.
Zdrowy, odrobaczony, odpchlony, zaszczepiony.
Kochany i przymilny.
[url]Martwi mnie tylko kwestia tego wychodzenia[/url]...
Też mnie to zmartwiło - u mnie jest Miluś 3 miesięczny na tymczasie i spanikowałam.
Pomyślałam jednak, że może są jakieś koty w sytuacji krytycznej, albo np. dorosłe, doświadczone, którym grozi schronisko. Lusia akurat ma około roku i widać panu nie zależy na małym kociaku.
Może ten pan dałby się przekonać, że nie wolno wypuszczać kota, ale ja nie bardzo umiem przekonywać ludzi...Kiepski byłby ze mnie DT na dłuższą metę. Jak chcesz, to mogę też podać namiar na Ciebie, gdyby co, to wyślij mi sms.
Powiem mu o kotach działkowych to i o tym mogę wspomnieć, ale daj mi wcześniej znać, czy chcesz z tym panem wogóle rozmawiać.

Napisane:
Śro sie 22, 2007 15:08
przez Katy
Mimisiu, są jeszcze dwie koteczki, zależałoby mi na domu dla nich.
Jedna jest czarna, mieszka w tej chwili na podwórku w mieście moich rodziców, ludzie ją dokarmiają, ale jest niczyja. Jest już wysterylizowana.
Biedna jest, bardzo chuda, kiepsko żywiona
Druga kotenia to ta z wątku
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=64379&highlight=
Ona też będzie wysterylizowana, ale będzie do zabrania za jakiś czas, jak troche odkarmi dzieciaki.
Obie kicie przywiozę ze Starachowic do Warszawy i dowiozę do Piaseczna.
Tylko to kotki, które mieszkają na dworze, nie wiem np. czy załatwiałyby się do kuwety... Ale koty szybko się uczą.

Napisane:
Śro sie 22, 2007 15:14
przez Mimisia
Katy, pogadam z tym Panem, wyślij swój nr tel (może być na priwa lub na komórkę)

Napisane:
Czw sie 23, 2007 7:31
przez Mimisia
Rozmawiałam wczoraj z tym panem po 16-tej, nie bardzo był zainteresowany małymi kociętami, tymi z działek, mówił, że wolałby dojrzałego, wspomniałam mu jeszcze o Brunie od Aleby - ma wprawdzie 5 miesięcy, ale pan powiedział, że do niej zadzwoni, nie wiem, może z grzeczności tak powiedział. Ciekawa jestem jaki będzie rozwój wydarzeń.
Opowiedziałam mu też o kotce od Katy (na razie ogólnie, o jednej, chociaż są dwie), ale jak powiedziałam, że kicia jest wysterylizowana i miła ale nie mieszka w domu, to nie napierał, żeby dać mu telefon.
Po krótkiej rozmowie pan przyznał, że nie zamierza puszczać kota samopas na dwór, tylko pod nadzorem (powiedziałam, że to mnie niepokoi). Trochę mnie uspokoił.

Napisane:
Czw sie 23, 2007 7:50
przez Aleba
Pan zadzwonił do mnie wczoraj, dosyć długo rozmawialiśmy.
Nie wygląda to źle, on wcześniej nie miał kota (tylko psa przez 14 lat), więc pewnych rzeczy po prostu nie wie. Ale wydawał się dość otwarty na wiedzę. Dopytywał się o żywienie, opiekę weterynaryjną, zabezpieczenia w domu, zwyczaje kotów.
Dostał ode mnie najważniejsze informacje na piśmie, wzór umowy adopcyjnej, opis kota i zdjęcia. Ma się naradzić z żoną i podjąć decyzję.
Zobaczymy...

Napisane:
Czw sie 23, 2007 9:31
przez Mimisia
Aleba pisze:Pan zadzwonił do mnie wczoraj, dosyć długo rozmawialiśmy.
Nie wygląda to źle, on wcześniej nie miał kota (tylko psa przez 14 lat), więc pewnych rzeczy po prostu nie wie. Ale wydawał się dość otwarty na wiedzę. Dopytywał się o żywienie, opiekę weterynaryjną, zabezpieczenia w domu, zwyczaje kotów.
Dostał ode mnie najważniejsze informacje na piśmie, wzór umowy adopcyjnej, opis kota i zdjęcia. Ma się naradzić z żoną i podjąć decyzję.
Zobaczymy...
Cieszę się, że to tak dobrze wygląda. Jak ja rozmawiałam z tym panem, będąc w pracy, to mnie przeraziło, że ten pan mało wie o kotach, że nie zadeklarował od razu, że nie wypuści kota z domu i spanikowałam. Powtórzyłam to wszystko pani Emilce i ona zadecydowała nie oddawać Lusi, bo ta na pewno skorzysta z pierwszej okazji, żeby nawiać przez balkon czy okno, no i nie wiadomo, jak Lusia, która jednak trochę się boi obcych zachowywała by się wobec dziecka.
Nawet się krępowałam wspomnieć panu o zabezpieczeniu okien...jakoś tak z góry założyłam, że pewnie nie będzie chciał...
Myślę, że muszę nauczyć się rozmawiać z ludźmi, na spokojnie tłumaczyć...
W każdym razie - trzymam kciuki, żeby Bruno trafił dobrze, może to akurat jego wymarzony domek?
Alebko, wspomniałaś, że wysłałaś panu najważniejsze informacje na piśmie. Czy mogłabyś mi takie coś też przesłać, przyda mi się na przyszłość? Ja wprawdzie sama skleciłam takiego maila o zabezpieczeniach okien, o karmieniu, itp. jak oddawałam rynkowe kotki, ale może mogłabym ten tekst o coś wzbogacić....Podałabym Ci maila.

Napisane:
Czw sie 23, 2007 10:02
przez Katek
Jeśli jeszcze nie zapadły żadne decyzje to chciałabym dodać kotkę.
Tu jest wątek o niej:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=63079
Tak w skrócie: kotka przybłakała sie do znajomych w Konstancienie - jest dorosła, ma rok lub więcej (ew. można poprosić weta o opinię) jest ewidentnie kotką domową bardzo ufną, miziasta i przyjacielską - najprawdopodobniej ktoś jej sie po prostu pozbył...
Oni nie mogli jej zatrzymać i w obawie o jej życie oddali ją do Azylu w Konst. - tam kotka została zaszczepiona, odrobaczona i wysterylizowana. Bardzo zależy mi na domu dla niej - ponieważ przebywa w azylu bardzo krótko i nie chcę aby spędziła tam resztę życie a na to się niestety zanosi ( bo nie jest mała ani "wyjatkowa" - ot pingwinek)
jej zalety: jest bardzo miła i odważna więc z dzieckiem najprawdopodobniej nie byłoby problemów, a jednocześnie na tyle duża że nie pozwoli sobie w razie czego zrobić "krzywdy", trochę czasu sie błąkała po osiedlu więc jesli właściciel chciałby zostawiać jej uchylone okno to nie byłoby to dla niej jakąś atrakcją ani nowością.
Dla niej to lepsze niz Azyl ...
Ja w razie czego moge ją przywieźć...
Byłaby szansa?