Jaskier i Salem biegają już razem za TM :(

urodziłem się niedawno. Ja i 4 mojego rodzeństwa. Mama nas kochała, bardzo nas kochała. Nie pozwalała nam wychodzić długo, znikała na całe dnie zostawiając nas same, wracała potem pachnąc mięskiem i mleczkiem. Strasznie ją kochałem.
Pewnego dnia pozwoliła nam wyjść. Zobaczyłem wieeelki świat, było tam dużo innych kotów. Kiedy podszedłem do jednego z nich, żeby się przytulić - uderzył mnie łapą, a moją siostrę ugryzł.
Potem zobaczyłem ich - dwunożne istoty, które wesoło do nas kiciały. Podeszłyśmy...
Tego dnia straciłem moją siostrę. Usłyszałem tylko pisk, potem długo płakała i nie miała siły wstać. Przyszli jacyś duzi i ją zabrali.
Nie lubię dużych
Oprócz takiej jednej, co daje codziennie jeść. Mama mówiła, że to dobra duża.
Wcale nie taka dobra
Złapała mnie w takie coś, że wyjść nie mogłem
Broniłem się długo, tak długo, że aż poczułem krew na łapkach...
Ale i tak mnie zabrała
Powiedziała tyko
"biedny maluchu, nawet nie wiesz, że dziś miałeś przy sobie kociego anioła i że twój los się zmieni"
Zmienił się
Mieszkam teraz w łazience, razem z bratem. Ponoć mam się stać kotem domowym. Nawet mnie wykąpali...
Na razie czuję się kotem obolałym i smutnym
Mam jednak nadzieje, że ktoś mnie pokocha, tak jak ja kochałem mamę..."
Jaskier
Dwa kocurki odłapane w zeszłym tygodniu, jeden biały z rudym łebkiem i ogonkiem, drugi czarno- biały wykąpane, odrobaczone, odpchlone, leczone orydermylem, fungidermem, orungalem, atecortinem, podkarmiane, żeby nie przypominać szkielety - zaczynają pytać o kochający dom. Po odleczeniu będą szukały nowych domków
Do odłapania mam jeszcze przecudowną szylkretkę (cała czarna z rudymi pasmami) i prześliczną trikolorkę
Koty są w dobrej kondycji, pomijając świerzb, grzyb, pchły i niedożywienie. Jeżeli ktoś może zapewnić choć jednemu dom tymczasowy lub stały będę wdzięczna, bo nie mam już gdzie ich umieszczać i czekają po prostu aż wydam jakieś tymczasy od siebie...
Pewnego dnia pozwoliła nam wyjść. Zobaczyłem wieeelki świat, było tam dużo innych kotów. Kiedy podszedłem do jednego z nich, żeby się przytulić - uderzył mnie łapą, a moją siostrę ugryzł.
Potem zobaczyłem ich - dwunożne istoty, które wesoło do nas kiciały. Podeszłyśmy...
Tego dnia straciłem moją siostrę. Usłyszałem tylko pisk, potem długo płakała i nie miała siły wstać. Przyszli jacyś duzi i ją zabrali.
Nie lubię dużych
Oprócz takiej jednej, co daje codziennie jeść. Mama mówiła, że to dobra duża.
Wcale nie taka dobra
Złapała mnie w takie coś, że wyjść nie mogłem
Broniłem się długo, tak długo, że aż poczułem krew na łapkach...
Ale i tak mnie zabrała
Powiedziała tyko
"biedny maluchu, nawet nie wiesz, że dziś miałeś przy sobie kociego anioła i że twój los się zmieni"
Zmienił się
Mieszkam teraz w łazience, razem z bratem. Ponoć mam się stać kotem domowym. Nawet mnie wykąpali...
Na razie czuję się kotem obolałym i smutnym
Mam jednak nadzieje, że ktoś mnie pokocha, tak jak ja kochałem mamę..."
Jaskier
Dwa kocurki odłapane w zeszłym tygodniu, jeden biały z rudym łebkiem i ogonkiem, drugi czarno- biały wykąpane, odrobaczone, odpchlone, leczone orydermylem, fungidermem, orungalem, atecortinem, podkarmiane, żeby nie przypominać szkielety - zaczynają pytać o kochający dom. Po odleczeniu będą szukały nowych domków
Do odłapania mam jeszcze przecudowną szylkretkę (cała czarna z rudymi pasmami) i prześliczną trikolorkę
Koty są w dobrej kondycji, pomijając świerzb, grzyb, pchły i niedożywienie. Jeżeli ktoś może zapewnić choć jednemu dom tymczasowy lub stały będę wdzięczna, bo nie mam już gdzie ich umieszczać i czekają po prostu aż wydam jakieś tymczasy od siebie...