Przygarnij kropkę-pilnie szukamy domku, fotki

Dzisiaj rano koleżanka do mnie dzwoni z hasłem: Ratuj, bo ktoś pod blok porzucił 2 kociaki
No i cóż było robić, wziąć samochód, transporter i wybrać się po maluchy.
No a przede wszystkim musiałam jakoś wzbudzić współczucie u mojego męża, który wybitnie nie jest kociasty i z trudem toleruje 4 domowe sirściuchy, a tu pojawia się sygnał alarmowy: Uwaga, następne 2 w drodze
Kociaczki na oko mają jakieś 2 - 2,5 miesiąca. Dzieci wyniosły im pod blok jakiś ręcznik i miseczkę z psim jedzeniem (akurat w domu mają psa), powiedziały, że kociaczki pojawiły się tam wczoraj. Jeden z kociaczków to śliczna zdrowa trikolorka, drugi leżał pod krzaczkiem, chudziutki, same kosteczki i ledwie oddychał, taki był zaśpikany, taki biało - szary.
Pierwsze kroki prosto do weta. Tri została u wetki, bo akurat miała zamówienie na malutką trikolorkę i jutro malutka pójdzie do domku. Natomiast drugi zaśpikany kociak też okazał się kociczką. Malutka ma zapalenie gardziołka, KK i ma wadę wrodzoną w postaci dziurki w podniebieniu (dziurka ma wielkość łebka od szpilki). Mała dostała antybiotyk w zastrzyku, Strongholda na kark, bo widać było pchle odchody, życie wewnętrzne też pewnie bogate wiedzie.
Na 100% są to kociaczki domowe, które jakaś k@#$$%@#$ wyrzuciła, futerka mają czyste, tulą się do rąk i pięknie mruczą.
Maluch po oględzinach wetkowych trafił na tymczas do mojej łazienki, na stałe zostać nie może, bo mam ultimatum albo mu znajdę dom albo mąż sobie znajdzie inne lokum.
Mam problem, bo maluch nie chce sam jeść
, na razie dostał RC Convalescenca strzykawką, mam jeszcze w zapasie indykowego geberka. Może przez ten zapchany nosek nie czuje zapachu jedzonka i dlatego nie chce sam jeść
W kuwetce też jeszcze pusto, obok kuwetki również
Moje rezydentki malucha w zasadzie zignorowały, dwa razy Mufka prychnęła na wejście i na tym koniec inne tylko z ciekawością obwąchały drzwi do łazienki.
Maluch oczywiście jak się podkuruje to będzie szukał stałego, kochającego domku.
Wszelkie rady mile widziane, bo ja już zapomniałam jak się opiekuje kociakami
Zdjęcia wkrótce


No i cóż było robić, wziąć samochód, transporter i wybrać się po maluchy.
No a przede wszystkim musiałam jakoś wzbudzić współczucie u mojego męża, który wybitnie nie jest kociasty i z trudem toleruje 4 domowe sirściuchy, a tu pojawia się sygnał alarmowy: Uwaga, następne 2 w drodze

Kociaczki na oko mają jakieś 2 - 2,5 miesiąca. Dzieci wyniosły im pod blok jakiś ręcznik i miseczkę z psim jedzeniem (akurat w domu mają psa), powiedziały, że kociaczki pojawiły się tam wczoraj. Jeden z kociaczków to śliczna zdrowa trikolorka, drugi leżał pod krzaczkiem, chudziutki, same kosteczki i ledwie oddychał, taki był zaśpikany, taki biało - szary.
Pierwsze kroki prosto do weta. Tri została u wetki, bo akurat miała zamówienie na malutką trikolorkę i jutro malutka pójdzie do domku. Natomiast drugi zaśpikany kociak też okazał się kociczką. Malutka ma zapalenie gardziołka, KK i ma wadę wrodzoną w postaci dziurki w podniebieniu (dziurka ma wielkość łebka od szpilki). Mała dostała antybiotyk w zastrzyku, Strongholda na kark, bo widać było pchle odchody, życie wewnętrzne też pewnie bogate wiedzie.
Na 100% są to kociaczki domowe, które jakaś k@#$$%@#$ wyrzuciła, futerka mają czyste, tulą się do rąk i pięknie mruczą.
Maluch po oględzinach wetkowych trafił na tymczas do mojej łazienki, na stałe zostać nie może, bo mam ultimatum albo mu znajdę dom albo mąż sobie znajdzie inne lokum.
Mam problem, bo maluch nie chce sam jeść



Moje rezydentki malucha w zasadzie zignorowały, dwa razy Mufka prychnęła na wejście i na tym koniec inne tylko z ciekawością obwąchały drzwi do łazienki.
Maluch oczywiście jak się podkuruje to będzie szukał stałego, kochającego domku.
Wszelkie rady mile widziane, bo ja już zapomniałam jak się opiekuje kociakami

Zdjęcia wkrótce

