» Czw lip 19, 2007 14:37
Kotki 4 tygodniowe z okolic Krakowa szukają domku
4 koteczki teraz w wieku ok 4 tygodni szukają domków
Matka porzuciła (lub zgineła) 2, 5 tyg. maluchy
Jeden nie przezył, jedego w stanie agonalnym w piątek wzielizmy do weta.
Pierwszy wet sugerował uśpienie, bo maluch był tak wycienczony ze nie dawał oznak zycia- miał 35st. temp
Ale ja wierzyłam ze przezyje!!!!
Wzieliśmy ją do domu: grzanie termoforkami, lamką, karmienie strzykawką (nie miała odruchu przełykania), dyzury nocne przy niej.
Jazdy o 2 w nocy na dyzur nocny weta itp atrakcje.
Ale na szczesie przezyła!!!!!!!
Cudna jest!
Nastepnego dnia wyłowiłam ze sterty drewna drugiego kotka rownie wycieńczonego, a dwa pozostałe w dobrej kondycji wylądowały u kolezanki w komórce.
No i teraz mamy 4 maluchy do oddania: Sister, Bracholka, Whiskaska i Krówkę po kilku dniach zmienione nie do poznania.
Napychaja sie jedzeniem ze az strach ze pękną, ale pewnie im tego trzeba teraz....
Nie mam doswiadczenia w dbaniu o takie maluchy, zawsze mieliśmy duze kotki:-)
Dzis mnie Bracholek zadziwił i rozbroił, bo zastanawialismy sie jak nauczyć
kotki załatwiać sie do kuwetki i jaka musimy zrobić prowizoryczną kuwetkę.
Aż tu nagle Bracholek wdrapał sie z trudem do kuwety duzych kotów
i tam sie załatwił i zakopał co zrobił!!!!!!
Niesamowite! Nie mogę wyjść z podziwu, 2,5 tyg kotek!!!
Sister niestety jest mniejsza od Bracholka wiec tak łatwo nie było, ale i ona opanowała te sztukę.
KOTKI miały twardą szkołę zycia.
Matka je przeniosła i ukryła w dechach na budowie koło naszej kolezanki
i to robotnicy zauwazyli stadko.
Zaczeli dokarmiac czym mieli, widzialam ze kotki mocowały sie ze słoniną i resztkami kiełachy.
Zdiwiłam sie ze takie małe i jedza takie rzeczy, ale przeciez sie nie znam,
nawet nie wiedziałam ile mają miesiecy ( nie myslałam ze tylko tyg)
Sama zostawilam im konserwe dla kotów.
No i robotnicy zwrócili uwagę ze nie wiadomo czy jest jakas kotka -mama
czy po prostu te duze koty które widzą nie przychodzą na jedzenie.
Mowili "ze koty bardziej lecą za nimi niż za kocicą" czyli wniosek z tego ze ich nie karmi.
Ale ja miałam nadzieję ze jednak je wykarmi, nie chcałam ingerowac w naturę.
Dopiero nastepnego dnia, jak zobaczyliśmy martwego (piątego) kotka
to juz byłam przekonana ze trzeba RATOWAĆ!
Sa takie kochane i słodkie!
Zaraz przeslę zdjęcia!