Kotów dużo. Udało mi się spotkać karmicielkę (super kobieta, oby wszystkie takie były!!!), jutro łapiemy te oswojone kotki na sterylkę, potem będą dzikusy. Pokazałą mi miejsca karmienia, budki, koty.
W drugim ze śmietników był kociak. Jedyny maluch, który przeżył. Kilka dni temu zniknął, teraz się pojawił bardzo chudy, matka już go nie chce. Wygląda na 4tyg, ponoć ma 6. Ciemno bure stworzonko z białymi skarpetkami, kleszczami i paskudnymi oczami


Nakamilam go z butelki, ale patrzac na wiek mam ogromna nadzieje, ze on je. On- Świderek, od ulicy Świderskiej.
Ciut się boję o niego. Bardzo twardo śpi, boję się, ze jest wyziębiony (butla go grzeje), boję się, ze ma np zapalenie płuc. Jutro z rana wet i lincospectin chyba

mam 4 kociaki, jutro przyjeżdża kolejna mała. Teraz on. Czy ktoś nie chciałby jakiegoś kociaka na tymczas?

Świderek

