Zakręcone Wąsy odeszła [i]

W zeszłą niedzielę wieczorem trafiło do mnie sześć kociąt.
W poniedziałek rano było już tylko pięć. W południe, kiedy w końcu dałam radę trafić do weta, jeden z piątki był już w stanie agonalnym. Nie przeżył powrotu do domu.
W poniedziałek po południu, kiedy w końcu w lecznicy była moja zaufana pani wet., żyły już tylko trzy kocięta.
Diagnoza: silny koci katar, silne zarobaczenie, niedożywienie, odwodnienie, niedorozwój wzrostu i masy.
Pięciotygodniowe kocięta miały wielkość i wagę trzytygodniowych
Można im było dokładnie policzyć wszystkie kosteczki we wszystkim - nie miały ani odrobiny tłuszczyku i jakieś żałosne ilości mięśni.
Kociaki pod czujnym okiem wetki zostały nawodnione i odrobaczone. W domu dokarmiałam i dogrzewałam. Niestety, w środę w nocy zmarł kolejny kociak.
I tak ostały się dwie panienki, które zostały, na modłę indiańską, ochrzczone: Zakręcone Wąsy i Proste Wąsy.
Imiona są wielce trafione, bo panny są podobne do siebie jak dwie krople wody - czarne dziewczynki z białymi łapkami, krawatkami i brzuszkami. Rozróżnić je można wyłącznie po wąsach i (niestety) po zachowaniu.
Zakręcone wąsy jest już praktycznie zdrowa, nie licząc oczu. O oczy trzeba będzie jeszcze stoczyć walkę - na pewno zostaną, ale w jakim stanie? Mała ma szansę nawet na całkowite wyleczenie, tak nam się przynajmniej wydaje, ale ostateczny wyrok wyda dr. Garncarz.
Proste wąsy niestety, zdrowa nie jest
Tzn. teoretycznie nie dolega jej nic więcej, niż siostrze, czyli KK nadal siedzące w oczach. Ale nie ma infekcji w górnych drogach oddechowych ani w gardle, nie ma problemów z jelitami, no ogólnie nic nie ma, poza tym, że ... nie chce jeść. Uparcie. Brak rozsądnej przyczyny - buźka została dokładnie obejrzana i mechanicznie nie ma powodu, żeby nie jadła. Ale nie je.
Dr. Czerwiecki powidział wczoraj, że być może ona jest na tyle chuda i słaba, że już nie ma siły jeść i trawić. Kroplówki z soli fizjologicznej zostały zmienione na takie z glukozą. Mała siedzi pod lampą jak kurczak i się grzeje. Karmię ją po odrobince, co godzinę. I nie mam pomysłu, co jeszcze zrobić, żeby jej pomóc...
Wszelkie rozsądne rady mile widziane.
Dodatkowo mam problem. Wyjeżdżam na piątek i sobotę (22-23.06) i muszę dziewczynki zostawić pod dobrą opieką. Czy ktoś jest w stanie mi pomóc? Wymagana umiejętność robienia kroplówek (czyli zasadniczo zastrzyków) i karmienia, no i czas, żeby to robić często.
Ew. w grę wchodzi szpitalik przy jakiejś lecznicy, ale taki naprawdę dobry, żeby się małą porządnie zajęto. Czy ktoś może coś polecić?
W poniedziałek rano było już tylko pięć. W południe, kiedy w końcu dałam radę trafić do weta, jeden z piątki był już w stanie agonalnym. Nie przeżył powrotu do domu.
W poniedziałek po południu, kiedy w końcu w lecznicy była moja zaufana pani wet., żyły już tylko trzy kocięta.
Diagnoza: silny koci katar, silne zarobaczenie, niedożywienie, odwodnienie, niedorozwój wzrostu i masy.
Pięciotygodniowe kocięta miały wielkość i wagę trzytygodniowych

Kociaki pod czujnym okiem wetki zostały nawodnione i odrobaczone. W domu dokarmiałam i dogrzewałam. Niestety, w środę w nocy zmarł kolejny kociak.
I tak ostały się dwie panienki, które zostały, na modłę indiańską, ochrzczone: Zakręcone Wąsy i Proste Wąsy.
Imiona są wielce trafione, bo panny są podobne do siebie jak dwie krople wody - czarne dziewczynki z białymi łapkami, krawatkami i brzuszkami. Rozróżnić je można wyłącznie po wąsach i (niestety) po zachowaniu.
Zakręcone wąsy jest już praktycznie zdrowa, nie licząc oczu. O oczy trzeba będzie jeszcze stoczyć walkę - na pewno zostaną, ale w jakim stanie? Mała ma szansę nawet na całkowite wyleczenie, tak nam się przynajmniej wydaje, ale ostateczny wyrok wyda dr. Garncarz.
Proste wąsy niestety, zdrowa nie jest

Dr. Czerwiecki powidział wczoraj, że być może ona jest na tyle chuda i słaba, że już nie ma siły jeść i trawić. Kroplówki z soli fizjologicznej zostały zmienione na takie z glukozą. Mała siedzi pod lampą jak kurczak i się grzeje. Karmię ją po odrobince, co godzinę. I nie mam pomysłu, co jeszcze zrobić, żeby jej pomóc...
Wszelkie rozsądne rady mile widziane.
Dodatkowo mam problem. Wyjeżdżam na piątek i sobotę (22-23.06) i muszę dziewczynki zostawić pod dobrą opieką. Czy ktoś jest w stanie mi pomóc? Wymagana umiejętność robienia kroplówek (czyli zasadniczo zastrzyków) i karmienia, no i czas, żeby to robić często.
Ew. w grę wchodzi szpitalik przy jakiejś lecznicy, ale taki naprawdę dobry, żeby się małą porządnie zajęto. Czy ktoś może coś polecić?