hej! mam dosyć smutną sprawę. znalazłam w nocy małego kotka, na oko ma jakieś 5,6 tygodni. jest u mnie w domu, ale niestety nie może tu zostać :/ koleżanka chciała go wziąć, ale rodzina się nie zgodziła. nikt więcej z moich znajomych nie chce kociaczka.. nie mam pojęcia co z nim zrobić, do jutra jeszcze zostanie u mnie, ale potem to już napewno nie, bo moja mama ostro protestuje a poza tym ja wyjeżdżam na 3 miesiące na wakacje, więc i tak by nie było się komu zająć kotkiem. widzę, że masz kilka "ofert" z kotkami do przygarnięcia. pracujesz w schronisku? może mogłabyś przygarnąć tego malucha? jest naprawdę słodki, widać że mieszkał w domu. nie wiem co się stało, może komuś uciekł, a może po prostu ktoś go wywalił. cały czas by się bawił, mruczał, albo spał na kolanach.. błagam pomóż mi coś, bo nie wyrzucę biedactwa na ulicę, a nie mam co z nim zrobićpozdrawiam
Niestety ja malucha przygarnąć nie mogę (gdybym mogła to pewnie miałabym już większość kotów z Korabiewic u siebie) Odwiezienie takiego szkraba do schronu nie mieści mi się w głowie... Cioteczki, pomóżcie...
Mam nadzieję, że osoba, która do mnie napisała zarejestruje się na forum i poda więcej informacji, ja nawet nie wiem w jakim mieście jest kociak

EDIT: zmiana tytułu