PIJ MLEKO, BEDZIESZ WIELKI. Zapałka w swoim domku!!! :-)

Zapałka pochodzi z wiejskiego podwórka. Ma około dwóch lat, a wygląda jakby nie miała jeszcze roku. Jest chuda jak zapałka właśnie
. Jej właściciele żyją w przekonaniu, że dbają o swoje koty, bo codziennie dają im mleko... Wszak wiadomo, że koty piją mleko i żywią się myszami. Zimą też...
Zapałka przez dwa lata swojego życia przebywała w tym gospodarstwie razem z niewykastrowanym kocurem – przez ten czas urodziła trzy martwe mioty. Trudno o zdrowe, puszyste kociaczki, gdy kocia mama jest najnormalniej w świecie zagłodzona... No, ale gospodarze przynajmniej nie mieli kłopotu z nadmierną ilością kotów na podwórku. A że kocica licha... No cóż – widać leniwa, myszy jej się nie chce łapać...
Od wiosny podkarmiałam Zapałkę przy okazji każdego pobytu na działce na wsi. Z początku dzikawa, w końcu obdarzyła mnie zaufaniem. Wkradłam się w łaski gospodyni, nie bez trudu uświadomiłam potrzebę sterylizacji kotki – główny argument właścicielki przy tych rozmowach brzmiał: „a tam, do licha z nią”. Uparłam się jednak, koszty wzięłam na siebie.
Zabrałam stamtąd Zapałkę trzy dni temu. Jest już po sterylce. Pięknie dochodzi do siebie. Choć nigdy nie mieszkała w domu, doskonale umie się w nim zachować – kuwetkuje, mruczy, przytula się do mnie całym swym biednym, wychudzonym ciałkiem
. Mam łzy w oczach, kiedy patrzę jak łapczywie pochłania jedzenie – jeszcze nie wierzy, że miskę dostaje się co najmniej dwa razy dziennie i że nie musi być ona wypełniona wyłącznie mlekiem...
Nie chcę jej z powrotem oddać w tamto miejsce. Postanowiłam znaleźć jej dom. Wiem, że dla gospodarzy nie będzie problemu jak do nich nie wróci... Przecież: „Do licha z nią”...
EDIT:
tak pisałam ponad miesiąc temu - byłam pełna wiary w to, że Zapałeczka nie będzie długo czekać na swojego człowieka. Byłam przekonana, że doczeka się go w moim domu, pod moją opieką. Z radością patrzyłam jak rozkwita w domowym zaciszu, jak zaokrąglają się jej chude boczki, jak uczy się bawić pluszowymi myszkami i poznaje radość mruczenia na ludzkich kolanach. Starałam się to wszystko dokumentować zdjęciami umieszczanymi w jej wątku.
Początkowo dość spokojnie patrzyłam na brak przyjaźni między Zapałką a moimi trzema domowymi kotami. Starałam się lekceważyć kocie syki i awantury. Ale sytuacja stawała sie coraz bardziej poważna - moje koty nie zaakceptowały Zapałki, wręcz ją zaszczuły. Kotka zaczęła praktycznie mieszkać za meblami i normalnie funkcjonować tylko wtedy, kiedy ja byłam w pobliżu. Kiedy atmosfera w domu zrobiła się nie do wytrzymania, z ciężkim sercem podjęłam decyzję o odwiezieniu Zapałki z powrotem na wieś, by tam, w znanym sobie środowisku, czekała na dom...
Kotka jest tam do tej pory. Codziennie dowożę jej jedzenie i rozstaję się z nią ze ściśniętym gardłem... Nie jest mi łatwo, bo cały czas czuję się odpowiedzialna za jej los, mam wyrzuty sumienia, że ją zawiodłam - dałam poznać smak lepszego życia i nagle odmieniałam je z powrotem na niewesoły los wiejskiego kota, o którego nikt się nie troszczy.
Domku, ona tam cały czas czeka spragniona Twojej miłości...
Błagam - nie pozwól, by czekała dłużej!...
[url=http://www.gmg.win.pl/zapalka/]
Całość 4MB[/url]
EDIT
Rys charakterologiczny: kotka powinna być jedynaczką, ewentualnie za towarzystwo może jej służyć jakiś bardzo spokojny kot. Bezgranicznie kocha człowieka – typ kota, który będzie towarzyszył przy wszystkich domowych czynnościach i ciągle kręcił ósemki koło nóg. Przyjacielska w stosunku do gości przyszłych właścicieli i umiejących się zachować dzieci. Zostawiona sama w domu, doskonale wypełni sobie czas zabawą – u mnie przepięknie i z wyraźną radością bawiła się wszystkimi kocimi zabawkami
. Uwielbia spać na kolanach człowieka i spędzać noce w jego łóżku. Głośno przy tym mruczy
. Nie miała zapędów do skakania po meblach i drapania ich. Według mnie jest kotem, który doskonale odnajdzie się nawet w małym mieszkaniu w bloku. Mam pewność, że nie będzie tęsknić za tzw. wolnością, bo nie najlepiej jej się ona kojarzy... Koci ideał po prostu!
Joasia

Zapałka przez dwa lata swojego życia przebywała w tym gospodarstwie razem z niewykastrowanym kocurem – przez ten czas urodziła trzy martwe mioty. Trudno o zdrowe, puszyste kociaczki, gdy kocia mama jest najnormalniej w świecie zagłodzona... No, ale gospodarze przynajmniej nie mieli kłopotu z nadmierną ilością kotów na podwórku. A że kocica licha... No cóż – widać leniwa, myszy jej się nie chce łapać...

Od wiosny podkarmiałam Zapałkę przy okazji każdego pobytu na działce na wsi. Z początku dzikawa, w końcu obdarzyła mnie zaufaniem. Wkradłam się w łaski gospodyni, nie bez trudu uświadomiłam potrzebę sterylizacji kotki – główny argument właścicielki przy tych rozmowach brzmiał: „a tam, do licha z nią”. Uparłam się jednak, koszty wzięłam na siebie.
Zabrałam stamtąd Zapałkę trzy dni temu. Jest już po sterylce. Pięknie dochodzi do siebie. Choć nigdy nie mieszkała w domu, doskonale umie się w nim zachować – kuwetkuje, mruczy, przytula się do mnie całym swym biednym, wychudzonym ciałkiem

Nie chcę jej z powrotem oddać w tamto miejsce. Postanowiłam znaleźć jej dom. Wiem, że dla gospodarzy nie będzie problemu jak do nich nie wróci... Przecież: „Do licha z nią”...
EDIT:
tak pisałam ponad miesiąc temu - byłam pełna wiary w to, że Zapałeczka nie będzie długo czekać na swojego człowieka. Byłam przekonana, że doczeka się go w moim domu, pod moją opieką. Z radością patrzyłam jak rozkwita w domowym zaciszu, jak zaokrąglają się jej chude boczki, jak uczy się bawić pluszowymi myszkami i poznaje radość mruczenia na ludzkich kolanach. Starałam się to wszystko dokumentować zdjęciami umieszczanymi w jej wątku.
Początkowo dość spokojnie patrzyłam na brak przyjaźni między Zapałką a moimi trzema domowymi kotami. Starałam się lekceważyć kocie syki i awantury. Ale sytuacja stawała sie coraz bardziej poważna - moje koty nie zaakceptowały Zapałki, wręcz ją zaszczuły. Kotka zaczęła praktycznie mieszkać za meblami i normalnie funkcjonować tylko wtedy, kiedy ja byłam w pobliżu. Kiedy atmosfera w domu zrobiła się nie do wytrzymania, z ciężkim sercem podjęłam decyzję o odwiezieniu Zapałki z powrotem na wieś, by tam, w znanym sobie środowisku, czekała na dom...
Kotka jest tam do tej pory. Codziennie dowożę jej jedzenie i rozstaję się z nią ze ściśniętym gardłem... Nie jest mi łatwo, bo cały czas czuję się odpowiedzialna za jej los, mam wyrzuty sumienia, że ją zawiodłam - dałam poznać smak lepszego życia i nagle odmieniałam je z powrotem na niewesoły los wiejskiego kota, o którego nikt się nie troszczy.
Domku, ona tam cały czas czeka spragniona Twojej miłości...
Błagam - nie pozwól, by czekała dłużej!...
[url=http://www.gmg.win.pl/zapalka/]

Całość 4MB[/url]
EDIT
Rys charakterologiczny: kotka powinna być jedynaczką, ewentualnie za towarzystwo może jej służyć jakiś bardzo spokojny kot. Bezgranicznie kocha człowieka – typ kota, który będzie towarzyszył przy wszystkich domowych czynnościach i ciągle kręcił ósemki koło nóg. Przyjacielska w stosunku do gości przyszłych właścicieli i umiejących się zachować dzieci. Zostawiona sama w domu, doskonale wypełni sobie czas zabawą – u mnie przepięknie i z wyraźną radością bawiła się wszystkimi kocimi zabawkami



Joasia