"Rzymskie wakacje" Sabiny

Moja dystyngowana i dlikatan Księżniczka Sabinka
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=57986
To link do jej dawnego postu, zakochała się chyba na zabój w nowym domku i nowych właścicielach i zachowuje się jak Audrey Hepburne w filmie "Rzymskie wakacje", gdzie będąc autentyczną księżniczką, zakochawszy się w Gregoym Pecku ucieka na randkę przez okno dachowe i wogóle jest szalona bez granic. Oto jakiego otrzymałam maila od nowej właścicielki Sabiny:
Okazuje się, że zamieszkał z nami autentyczny dachowiec. Sabinę już od dawna ciągnęło na dwór, ale szelki wybitnie nie przypadły jej do gustu. Wychodziłam razem z nią do ogródka, nie uciekała więc zostawiłam ją kiedyś samą. Wspieła się po płocie jak po drabinie i znikła w chaszczach u sąsiada ,po piętnastu minutach wróciła. Wczoraj przegoniła z naszego (znaczy jej) ogródka wszystkie obce koty i od tego czasu patroluje teren regularnie ( nie potrzebujemy psa
)). Wścieka się kiedy drzwi są zamknięte a ona widzi obcego kota przez okno - wrzask przeraźliwy. Dzisiaj spacerowała po dachu w tą i z powrotem wychodząc przez balkon i wracając oknem dachowym !!! Mam tylko nadzieję że nie będzie się wypuszczać na dalsze wyprawy. Widzę że wyraźnie się ożywiła od kiedy wychodzi, ale je ciągle mało
.
Mam nadzieję, że całe jej radosne zachowanie świadczy o szczęściu kota który może być częściowo wolnym. Zastanawiam się też, czy czasem nie wyrządzam krzywdy całej reszcze, która tkwi w blokowym więzieniu.
Moje dwie roczne już panny Tosia i Pati ciągle czekają na swój szczęśliwy domek.
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=57986
To link do jej dawnego postu, zakochała się chyba na zabój w nowym domku i nowych właścicielach i zachowuje się jak Audrey Hepburne w filmie "Rzymskie wakacje", gdzie będąc autentyczną księżniczką, zakochawszy się w Gregoym Pecku ucieka na randkę przez okno dachowe i wogóle jest szalona bez granic. Oto jakiego otrzymałam maila od nowej właścicielki Sabiny:
Okazuje się, że zamieszkał z nami autentyczny dachowiec. Sabinę już od dawna ciągnęło na dwór, ale szelki wybitnie nie przypadły jej do gustu. Wychodziłam razem z nią do ogródka, nie uciekała więc zostawiłam ją kiedyś samą. Wspieła się po płocie jak po drabinie i znikła w chaszczach u sąsiada ,po piętnastu minutach wróciła. Wczoraj przegoniła z naszego (znaczy jej) ogródka wszystkie obce koty i od tego czasu patroluje teren regularnie ( nie potrzebujemy psa


Mam nadzieję, że całe jej radosne zachowanie świadczy o szczęściu kota który może być częściowo wolnym. Zastanawiam się też, czy czasem nie wyrządzam krzywdy całej reszcze, która tkwi w blokowym więzieniu.
Moje dwie roczne już panny Tosia i Pati ciągle czekają na swój szczęśliwy domek.