Znalazłam "rasowca" - złe wyniki :( - odszedł [*]

To był dość zwariowany weekend, a zakończył się jeszcze bardziej niespodziewanie.
Wracałam z działki z bratową pedantką, która zgodziła się podwieźć mnie i moje 2 psy, co samo w sobie już niesamowite (psy uświnione, leje deszcz) i nagle na drodze zobaczyłyśmy kota. Zmusiłam ją do zatrzymania się. Kot cały mokry, nie próbował znaleźć schronienia, nie bał się. Zabrałam go do auta. Pojechałam do weta. Okazało się, że jest cały pokryty kleszczami, a do tego lawami much.
Ponieważ sama mam w domu 2 koty, w tym jednego 16-latka wet odradził zabrania go do domu. Zasugerował, że powinnam odwieźć go w to miejsce, z którego go zabrałam.
W końcu dogadałam się, że go zostawię w klinice, a tam go przebadają, usuną kleszcze i niestety ogolą. Sierść szczególnie w okolicach nasady ogona jest cała posklejana i stanowi skorupę z larami much. Nie da się tego po prostu opisać. Mam nadzieję, że mimo propozycji odwiezienia kota zajmą się nim dobrze. Kot przebywa na Śreniawitów.
W związku z tym mam kilka pytań.
1. Czytałam, że Śreniawitów jest dobrą lecznicą, dlatego tam pojechałam. No, ale ten wet, który był dziś na dyżurze, miał nie najlepsze podejście. Możecie więc może polecić jakiegoś konkretnego weta stamtąd?
2. Macie pomysły, gdzie można poogłaszać kota? Może on komuś zginął. Nie wygląda na zwykłego dachowca. Wygląda na syjamskiego tylko z dłuższą sierścią. Mam tylko 2 zdjęcia, a potem będzie ogolony więc za wiele nie będzie widać.
Jak się dobrze przyjrzycie, to na zdjęciach widać takie białe kropeczki. To są larwy much.
Wracałam z działki z bratową pedantką, która zgodziła się podwieźć mnie i moje 2 psy, co samo w sobie już niesamowite (psy uświnione, leje deszcz) i nagle na drodze zobaczyłyśmy kota. Zmusiłam ją do zatrzymania się. Kot cały mokry, nie próbował znaleźć schronienia, nie bał się. Zabrałam go do auta. Pojechałam do weta. Okazało się, że jest cały pokryty kleszczami, a do tego lawami much.



W końcu dogadałam się, że go zostawię w klinice, a tam go przebadają, usuną kleszcze i niestety ogolą. Sierść szczególnie w okolicach nasady ogona jest cała posklejana i stanowi skorupę z larami much. Nie da się tego po prostu opisać. Mam nadzieję, że mimo propozycji odwiezienia kota zajmą się nim dobrze. Kot przebywa na Śreniawitów.
W związku z tym mam kilka pytań.
1. Czytałam, że Śreniawitów jest dobrą lecznicą, dlatego tam pojechałam. No, ale ten wet, który był dziś na dyżurze, miał nie najlepsze podejście. Możecie więc może polecić jakiegoś konkretnego weta stamtąd?
2. Macie pomysły, gdzie można poogłaszać kota? Może on komuś zginął. Nie wygląda na zwykłego dachowca. Wygląda na syjamskiego tylko z dłuższą sierścią. Mam tylko 2 zdjęcia, a potem będzie ogolony więc za wiele nie będzie widać.


Jak się dobrze przyjrzycie, to na zdjęciach widać takie białe kropeczki. To są larwy much.
