Jest sprawa kociąt na moim osiedlu. Kocica okociła się w piwnicy (parę bloków ode mnie). Kotka, jak i kociaki są przez kogoś dokarmiane, mają również swobodne wejście do piwnicy. Są już bardzo samodzielne, same jedzę, tylko od czasu do czasu jeszcze ssą mamę. Ja naliczyłam ich 4 (2 krówki, jeden czarny i jeden taki brązowawy puchatek). Niestety, okolica jest dla kociąt na tyle nieciekawa, że i psów masa (w tym ludzi z psami, co to mają "zabawę" w "piesek zje kotka"), samochody dojeżdżające do bloków, a kociaki już całkiem swobodnie potrafią przegalopować przez ulicę.
Sama mam w domu jedną znajdę, oczekujemy na malucha od p. Justyny, więc nawet nie miałabym jak ich u siebie przetrzymać. Nie dysponuję również żadną klatką - łapką

Więc jedyne co mogę zrobić, to postarać się zrobić zdjęcia bąblom i prosić kogoś, kto może w jakikolwiek sposób pomoc o pomoc właśnie.
Bo strasznie się martwię zarówno o maluchy jak i o mamę.
Starałam się do nich z przysmakami zbliżyć, ale od razu chowają się do piwnicy

I już nie wiem co mogłabym zrobić
Kociaki są na Bielanach, okolice ul. Reymonta.