ALICJA-JUŻ W DOMKU, NIE JESTE DOBRZE:(((((

Napisane:
Sob maja 26, 2007 18:14
przez Femka
Alicja jest około 3-letnią kotką. Trafiła do schroniska w sierpniu 2006 r. Nie wiemy, jak do tego doszło. Można się tylko domyślać, że znowu pewnie nieuleczalna alergia, albo do koloru mebli nie pasowała
Tu jest jej wątek w Kotach:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=60475&start=0
Od dzisiaj jest w domu tymczasowym w Krakowie u Eeli, która się nią zajmie pod każdym względem. Alicja bardzo źle znosiła pobyt w kociarni, stąd moje wysiłki, żeby znaleźć dla niej DT a potem domek docelowy. Jest bardzo drobniutka i chuda. Eela będzie jej teraz robić wszystkie badania, najprawdopodobniej jednak Alicji nie dolega nic więcej oprócz świerzba i kociego kataru (dzisiaj w samochodzie dwa razy kichnęła w samochodzie). Pochodzi z tego samego boksu, co Dropsik (obecnie w DT u Pisiokota), który poza tymi przypadłościami nie cierpi na nic więcej. Może być również zarobaczona.
Problem w tym, że świerzb bardzo oszpecił jej futerko. Alicja nie miała szansy na adopcję w schronisku właśnie głównie ze względu na wygląd. Jest za młoda, żeby nie dać jej szansy i skazać na pobyt w kociarni do końca swoich dni.
Alicja jest bardzo przyjacielska i miziasta. Ogromna przylepa, któa najchętniej w ogóle nie schodziłaby z kolan. W kociarni była pozytywnie nastawiona do innych kotów. Jest wyjątkowo drobniutka i mała.
Alicja jest teraz w Krakowie, ale jeśli ktoś zdecyduje się na jej adopcję, nie będzie problemu z transportem.
Domek dla Alicji musimy znaleźć do końca czerwca. Potem Eela, jej tymczasowa opiekunka, wyjeżdża i nie będzie mogła się nią zajmować.

Napisane:
Nie maja 27, 2007 11:44
przez Femka
Dostałam wiadomość od Eeli:
Alicja była wczoraj u weta. Ma niestety lekką biegunkę i dostała na to antybiotyk (Dropsik też miał na początku ), poza tym świszcze w nosku (katarek) i na to catosal i witaminki. W płucach cisza jak makiem zasiał
je wyłacznie whiskasa (przyzwyczajenie to druga natura ), ale mam nadzieję, że nauczy się jeść dobre jedzonko. Miziasta jest do nieprzytomności. Wzięta na ręce tak mruczała, że wetka nie mogła jej osłuchać
Od jutra będzie stronghold na świerzbika i robaczki. Mamy nadzieję, że niemile widziani goście szybko zostaną zamordowani.
a jeśli chodzi o kuwetkę UWAGA UWAGA: 100% TRAFIEŃ
no to chyba pierwszy głęboki oddech
Wczoraj, gdy jechałyśmy do Krakowa, trzy razy zatrzymałam się na chwilę i wyjęłam Alicję z koszyka. Zachowuje się podobnie jak Milusia: rozpaczliwe wczepienie w Dużą, żeby nie odsunęła, żeby jak najwięcej głasków, żeby nic nie uronić. Takie rozpaczliwe...
A ja miziając brzydkie futerko czułam każdą kosteczkę. Ale też czułam ogromną siłę. Na szczęście tego Alicji nie brakuje. Mam nadzieję, że wystarczy również na teraz, kiedy musi dojść do siebie.
Tak bardzo chciałabym, żeby trafiła do dobrego domku, żeby ten domek znalazł się, zanim trzeba będzie opuścić schronienie i opiekę Eeli. Minęła doba od naszej podróży, a ja ciągle pamiętam tę rozpacz w każdym milimetrze chudego ciałka Alicji. Rozpacz... i nadzieję... że ta Duża wreszcie jest TĄ Dużą. Na zawsze.

Napisane:
Nie maja 27, 2007 14:15
przez Femka
Alicja
WYMIATA z miseczki saszetki. Niestety, nie chce suchego, ale to akurat nie jest problem

.
Fotki Eela obiecała zrobić i mi wysłać. Natychmiast zamieszczę je tutaj.
to chyba dobry znak, że Alicja mimo kataru ma taki apetyt, prawda?


Napisane:
Nie maja 27, 2007 14:27
przez Femka
Dzień dobry, mam na imię Alicja i mam około 3 lat. Opowiem Wam, jaki miałam kiedyś fajny domek.
Moi Duzi bardzo mnie kochali. Codziennie na powitanie dnia były miłe głaski, miziali moje futerko. Na śniadanko dostawałam same przysmaki. Miałam w swoim domku wygodny koszyczek z poduszeczką, ale w nocy i tak wolałam się przytulać do moich Dużych. Bardzo ich kochałam i mruczałam im o tym do uszka,kiedy spali.Kiedy szli do pracy, bawiłam się myszkami i rybkami, które mi kupowali. Miałam też brzęczące piłeczki. Byłam bardzo szczęśliwa, bo Duzi mówili, że tak będzie zawsze...
Potem słyszałam, jak Duży mówił do Dużej, że nie mogę dłużej z nimi zostać, że oni bardzo mnie kochają i będą tęsknić, ale muszą mnie oddać. To było w sierpniu ubiegłego roku. Zrozumiałam ich. Przecież kochali mnie tak bardzo, że musiało się wydarzyć coś bardzo złego, skoro musieli się ze mną rozstać. Obiecali mi też, że będzie mi dobrze i że nie zrobią mi krzywdy. Więc byłam smutna, ale się nie bałam. Ufałam im.
Przywieźli mnie do takiego miejsca, gdzie było dużo innych kotków. Ale one wcale nie były wesołe i nie chciały się bawić. Więc spokojnie czekałam, kiedy jakaś Duża przyjdzie mnie przytulić. I nadeszła pierwsza noc i nikt mnie nie zabrał do ciepłego łóżeczka. Ale to nic - myślałam - przecież moi Duzi obiecali, więc na pewno ktoś zaraz przyjdzie mnie przytulić. Minął następny dzień i następny... i nikt nie przychodził. Przychodziła tylko Duża, żeby nałożyć nam na miseczki jedzenie i wyczyścić nasze kuwetki, ale nikt mnie nie chciał przytulać. Nic nie rozumiałam. Przecież Duzi obiecali...
Potem minęło wiele innych dni i nic się nie zmieniało. Przestałam biegać do siatki, jak ktoś wchodził, bo i tak to nie po mnie...
Nie chciałam sprawiać kłopotów, naprawdę. Bardzo się starałam być dzielną kotką. Ale ciągle było mi bardzo smutno... i tak tęskniłam... Pewnego dnia zobaczyłam, że coś mi się zrobiło na futerku. I w ogóle jakieś takie zrobiło się matowe. Potem dostałam katarku... Przyszła jedna Duża i zabrała mnie do innych kolegów i koleżanek. Zobaczyłam, że oni wszyscy mają katarki i takie dziwne brzydkie futerka. I jak przychodzili Duzi, żeby sobie wybrać jakiegoś kotka, to nikt w ogóle nie patrzył w stronę, gdzie my byliśmy. Na końcu rozbolał mnie brzuszek...
Ja wiem, że inni potrzebują bardziej pomocy i naprawdę staram się nie przeszkadzać. Ale ostatnio przyszła taka Duża i wzięła mnie na ręce. I ona głaskała moje futerko. Ja bardzo przepraszam tę Dużą, że odrazu zaczęłam mruczeć i tak bardzo mocno trzymałam się jej ramion, ale przypomniało mi się, jak kiedyś było w moim Domku i tak bardzo bardzo chciałam się znowu przytulić. Ale ta Duża się chyba obraziła, nie była zadowolona z mojego zachowania, bo sobie poszła.
To już teraz będę grzeczna, nie bedę się tak brzydko napraszać. Obiecuję, że będę sobie tylko siedzieć.
Teraz już jestem brzydka i wiem, że nie zasługuję, żeby mieć swoich Dużych. Ale przyrzekam, że to nie moja wina. Nie robię nic złego. To futerko samo się takie zrobiło, a oczka jakoś tak same łzawią. Naprawdę się starałam być dzielna... teraz jestem już brzydką kotką.
Ja wiem, że nie mam swojego domku ani Dużych, ale też jestem fajnym kotkiem. I jeszcze chciałam obiecać, że jakby ktoś chciał mi użyczyć kawałek kącika, to naprawdę nie będę sprawiać kłopotów. Jakby Duzi chcieli, to ja bardzo chętnie będę się przytulać i mruczeć i barankować. Czy nie mógłby ktoś mi zaufać? Ja wiem, że są ładniejsze kotki, ale ja też umiem kochać i chciałam komuś oddać moje kocie serduszko.
Bardzo proszę...

Napisane:
Nie maja 27, 2007 14:54
przez nazira
Alicjha ma swoją aukcję na allegro.....
Życzymy jej aby chwyciła kogoś za serduszko
Oto link do aukcji :
http://www.allegro.pl/item199982633_kot ... ochac.html

Napisane:
Nie maja 27, 2007 15:14
przez wanila
śliczna kocia
mocno zaciskamy kciuki i ogonki za domek


Napisane:
Nie maja 27, 2007 15:24
przez Femka
dziękuję

i proszę, jakbyś znalazła chwilę czasu, zaglądaj do nas. Nawet podrzucanie będzie bardzo ważne.

Napisane:
Nie maja 27, 2007 16:45
przez Femka
wygląda na to, że nikogo więcej nie wzruszył los Alicji...


Napisane:
Nie maja 27, 2007 18:22
przez mokkunia
Femko, koniecznie wrzuć choć jedno foto do 1 postu
Za domek


Napisane:
Nie maja 27, 2007 18:24
przez Femka
już wrzucam, dzięki. Myślałam, że link do wątku wystarczy


Napisane:
Nie maja 27, 2007 18:37
przez mokkunia
Femka pisze:już wrzucam, dzięki. Myślałam, że link do wątku wystarczy

Mi wystarczy, ale lepiej jak ktoś zerknie żeby miał wszystko w pierwszym poście i nie musiał szukać


Napisane:
Nie maja 27, 2007 19:20
przez Femka
Przez cały dzień próbowałam zająć myśli czymś codziennym, bieżącym... nie mogę zapomnieć o kocince. Tak się boję, że nie zdążymy przez czerwiec znaleźć domku. A nie mam pewności, jak Alicja zniesie takie przeprowadzki... i czy zniesie. Ta trzyletnia kotka jest wielkości mojej 10 miesięcznej Zosi, a w dodatku taka chudziutka. I nie wiemy jeszcze, co się tam już zdążyło popsuć w jej malutkim kocim łebku.
Trzymam kciuki i cały czas mam wielką nadzieję...

Napisane:
Pon maja 28, 2007 8:37
przez Femka
Eela, Duża tymczasowa napisała o Alicji wczoraj:
Chyba najwyższy czas na raport - przede wszyskim chcialabym uspokoić jeśli chodzi o stres - kocina jest bardzo rezolutna i ciekawska, nie wydaje mi sie, żeby jaokś szczególnie zniosla wczorajszy pełem perypetii dzień. Whiskas znika w mgnieniu oka, nad sucha karmą Biomilla, która standardowo karmię moją rezydentkę trochę powybrzydzała ale i ta okazala się dziś jadalna, kuwetkuje poprawnie, wszędzie wtrynia nosek a dziś nawet trochę się umyla, przymilna jest wręcz niepoprawnie i głośno domaga się pieszczot
Wczoraj oglądala ja wetka, kocina nie jest niestety okazem zdrowia, w nosku furczy katar, z oczek też trochę cieknie, kupa rzadziutka, skóra cała w świerzbowych strupkach - mała dostała antybiotyk i catosal, od jutra kropimy strongholdem a za jakieś trzy tygodnie odrobaczymy pod katem ewentualnego tasiemca. W przyszłym tyogodniu chciałabym tez zrobić badania krwi. Kot jest chudy jak siódme nieszczęście - można namacać kazda kostkę a ogonek wygląda jak sznureczek.
Z wiadomości dobrych - ząbki w niezlym stanie (choć brak jednego kła), futerko po intensywnym głaskaniu zrobilo się od razu ładniejsze, kicia jest super grzeczna - wetka obcięła jej pazury i wpakowala trzy zastrzyki - kicia znosila wszystko dzielnie, problem pojawil się tylko przy osluchiwaniu - kot wzięty na ręce mruczal tak zapamiętale ze wetka nie mogła się dosłuchać Ale w koncu stwiedzila, że w pluckach czysto. Z podaniem tabletki też nie bylo potem problemu - zawinięta w galeretkę od Whiskasa błyskawicznie znikneła w kocie.
Próbowałm robic dziś fotki ale z marnym skutkoem - kicia jest ruchliwa a poza tym nie chce siedziec z dala i pozować - biegnie się miziać Spróbuję z czyjąś pomocą.